czwartek, 26 maja 2016

Urocze zdjęcia z córeczką - piękna pamiątka nie tylko dla mamy:)

sesja mamy z dzieckiem

Bardzo lubię zdjęcia, są świetną pamiątką na lata i pozwalają nam zachować wiele wspomnień. Z biegiem czasu zapomina się, jak wyglądały nasze dzieci i my, a zdjęcia przypominają nam o tym. Lubię oglądać albumy, stare zdjęcia rodzinne i nasze, dlatego kiedy tylko mogę to robię sobie lub rodzinie nie tylko zdjęcia spontaniczne, ale także różnego rodzaju sesje. 

Poniżej kilka zdjęć z naszej ostatniej sesji, tj. mamy z córeczką, tu z dwutygodniową Klarą.

sesja mamy z dzieckiem

sesja mamy z dzieckiem


sesja mamy z dzieckiem

sesja mamy z dzieckiem

sesja mamy z dzieckiem

środa, 25 maja 2016

Mama czyta - Rodzeństwo bez rywalizacji autorstwa Adele Faber i Elaine Mazlish

"Rodzeństwo bez rywalizacji" Adele Faber i Elaine Mazlish.
Mój egzemplarz książki:)

Już wcześniej pisałam (TU) o książce "Rodzeństwo bez rywalizacji" Adele Faber i Elaine Mazlish. Przeczytałam tą książkę z polecenia jakiś czas temu i przyznam, że już kilka razy do niej wracałam. Jest nieco inaczej napisana niż poradniki, które do tej pory czytałam i choć na początku nie spodobała mi się forma, to później, jakoś przekonała mnie do siebie. 
"Rodzeństwo bez rywalizacji" to poradnik z doświadczeniami rodziców napisany przez dwie matki, z których każda ma po trójce dzieci i bardzo bogate doświadczenia związane z wychowywaniem dzieci oraz budowaniem relacji między rodzicami a dziećmi.
Oczywiście można się spierać na temat ich poradników i poradników innych autorek, czy są idealne i skuteczne, czy nie, ale myślę, że w każdym można znaleźć coś interesującego dla nas samych. Jeżeli chodzi o mnie, to każda książka-poradnik wnosi coś nowego, coś praktycznego oraz dobrego do sposobu wychowywania moich dzieci, a także do lepszego postrzegania ich emocji, zachowania i rozwoju. Naturalne też jest to, że nie każdy poradnik jest nam w stanie pomóc w 100 procentach, dlatego bardzo często jednak bierzmy pod uwagę nasze dzieci i to jakie one są. Nie przyklejajmy do nich szczególnej etykiety książkowej.

Ja pomimo wszelkich rozbieżnych zdań na temat tego typu książek, szczerze Wam polecam przeczytanie i tej, a zwłaszcza rodzicom, którzy mają więcej niż jedno dziecko. Czyta się ją szybko i lekko. Jest w niej także sporo ilustracji (jak ta poniżej) obrazujących sposób zachowania czesto funkcjonujący i ten pożądany. Ma on pomóc w zapamiętaniu treści książki.

"Rodzeństwo bez rywalizacji" Adele Faber i Elaine Mazlish.
Obrazkowe przedstawienie sytuacji w książce.

Książka ta pozwala zrozumieć trudne relacje między rodzeństwem a także niemoc rodziców wobec dzieci w różnych domowych i rodzinnych sytuacjach. Ile to razy znajdujemy się w centrum sporu, konfliktu, czy wielkiej awantury, która nam wydaje się niczym i bzdurą a dla dzieci jest jak trzecia wojna światowa? My mamy takie sytuacje niemal codziennie i wiele razy zastanawialiśmy się, jak reagować, jak rozmawiać z dziećmi, jak wyładować z nich gromadzące się emocje. W tej książce pojawia się wiele różnych rozwiązań. Oczywiście nie każde są łatwe w zastosowaniu i nie każde nam pomagają, ale warto próbować wszystkiego, by pomóc dzieciom i by wychować je "godnie, a samemu żyć z godnością".
Chciałabym także podkreślić, że nauka relacji, nauka obcowania z dzieckiem to bardzo trudna i żmudna praca. Na efekty czasami należy poczekać nawet rok, albo i dłużej... Pomimo wszystko nie powinno nas to zniechęcać, bo przez to mamy szanse na wychowanie dzieci w dobry sposób i przekazanie im wszelkich wartości tego świata.


Ważne wypisy z książki:
  • Korzenie zazdrości tkwią w głębokim pragnieniu każdego dziecka, by posiąść wyłączną miłość rodziców. Skąd bierze się to straszliwe pragnienie, by być tym jedynym? Stąd, że matka i ojciec są cudownym źródłem wszystkich rzeczy, których dziecko potrzebuje do życia i do prawidłowego rozwoju.
  • Rodzeństwo zagraża wszystkiemu.
  • Zamiast lekceważyć negatywne uczucia, jakie dziecko żywi do rodzeństwa, wyraź zrozumienie dla jego uczuć.
  • Pozwól dzieciom pomarzyć o tym, co nie może się zdarzyć w rzeczywistości (np. " czasami chciałbyś, by Twojej siostry nie było...").
  • Pomóż dzieciom wyładować wrogie uczucia w twórczy lub symboliczny sposób.
  • Powstrzymaj niebezpieczne zachowania. Pokaż, jak można bezpiecznie wyładować gniew. Nie napadaj na dziecko, które jest prowodyrem.
  • Unikaj porównań, które stawiają jedno z dzieci w niekorzystnym świetle.
  • Unikaj porównań, które wyróżniają jedno z dzieci.
  • Zamiast starać się, żeby dzieci dostawały wszystko w równych ilościach, weź pod uwagę indywidualne potrzeby każdego dziecka.
  • Zamiast zapewniać, że kochasz wszystkie dzieci jednakowo, pokaż dzieciom, że każde z nich jest kochane w wyjątkowy sposób.
  • Jeśli przeznaczasz dzieciom tyle samo czasu, dziecko może mieć wrażenie, że masz dla niego mniej czasu niż dla rodzeństwa. Przeznacz każdemu dziecku tyle czasu, ile faktycznie tego potrzebuje.
  • Nie ma już dzieci specjalnej troski. Zamiast koncentrować się na tym, czego dziecko nie umie, zwróć uwagę na to, co potrafi.
  • Kiedy dzieci mogą zrobić sobie krzywdę: 1. Opisz sytuację, 2. Ustal granice, 3. Rozdziel ich.
  • ZMUSZANIE DZIECI DO DOBRYCH UCZUĆ ROZBUDZA ZŁE UCZUCIA. POZWALANIE DZIECIOM NA UJAWNIENIE ZŁYCH UCZUĆ PROWADZI DO ROZBUDZENIA DOBRYCH UCZUĆ.
  • Nie przenoś na dzieci swoich słabości.
  • Nasze postępowanie często wynika z tego, jakie dzieci mają się stać, a nie z tego, jakie są. Popatrz na dziecko innym okiem i rozwijaj w nim te zalety, które posiada.



czwartek, 19 maja 2016

Zajęcia domowe z dziećmi - zabawa z barwionym makaronem:)

Miseczki przygotowane do barwienia makaronu.

Kiedyś bardzo często organizowałam Tomkowi różne zabawy w domu. Zwłaszcza, gdy pogoda, albo późna pora nie pozwalały już na wyjście na dwór. Obecnie jest z tym trudniej, bo czas dzielę na trójkę dzieci. Karinka jest nieco młodsza, więc szybciej nudzi się wszelakimi zabawami, które interesują Tomka. W takiej sytuacji muszę zazwyczaj zająć czymś Karinkę, by móc pokazać Tomkowi jakieś nowe interesujące zajęcie lub doświadczenie.

Przedstawiam Wam jedno z ulubionych ostatnio zajęć Tomka, a mianowicie zabawę czymś barwionym. Na czym to polega? - poniżej kilka wskazuwek i propozycji: 


Przygotowanie i zabawa z barwionym makaronem:
  1. Zakup barwników spożywczych - to zrobiłam już wcześniej przez internet na allegro. 
  2. Przygotowanie makaronu i sznurka - tu wymyśliłam sobie, że dzieci będą robić korale z makaronu, więc należało kupić odpowiedni makaron, tj. rurki.
  3. Miseczki - przygotowujemy miseczki i wlewamu do nich wodę oraz wsypujemy odpowiednią ilość barwnika. Mieszamy po czym dodajemy makaron. Mieszamy i odstawiamy na jakieś 10 minut. 
  4. Suszymy makaron - my suszyliśmy na starych gazetach.
  5. Makaron dzielimy ponownie do misek wg koloru.
  6. Wykonanie korali - najpierw pokazujemy dziecku, jak to się robi, po czym dajemu mu do dyspozycji sznurek i makaron w miseczkach.

Niby to tylko zabawa, ale w rzeczywistości uczy także dziecka kolorów i tego, jak można je łączyć. Uczy, jak zestawiać kolory, a te rozbudzają wyobraźnię dziecka. Jeżeli w trakcie mamy okazję porozmawiać z dzieckiem, to możemy opowiedzieć o kolorach dominujących w jedzeniu i potrawach, np. że biel to kolor mleka, śmietany, kefiru i twarogu. Jest barwą zimną i sterylną, więc raczej kojarzy się ze smakiem chłodzącym.

Myślę, ża podobne zabawy wyrabiają w dzieciach wrażliwość i dzięki tem mają one później lepsze poczucie koloru w różnych sytuacjach życiowych.


Barwniki zakupione w sklepie internetowym przez allegro.

Dzielenie makaronu i umieszczanie go w miseczkach z wodą i barwnikiem.

Niesamowita zabawa...

Mimo kwaśnej miny Tomek jest bardzo zadowolony:) - mama niepotrzebnie mu przeszkadza i robi zdjęcia.

Zabarwiony i wysuszony makaron.

Karinka jeszcze zainteresowana zajęciami.

Zabawa i praca wrze:)

Tomek lubi prace manualne i chętnie się w nie angażuje:)

Karinka już jest mniej zaangażowana i woli jeść płatki z jogurtem.

Na koniec deser i dla Tomka:)

wtorek, 17 maja 2016

Klara skończyła już miesiąc!

Moja najmłodsza córeczka Klara:) - zdjęcie mojego autorstwa:)

To już miesiąc od kiedy Klara jest z nami. Żal mi tego, że ten czas tak szybko leci, bo Ona zdecydowanie za szybko rośnie. Chciałabym dłużej pobyć z takim małym maleństwem, a to jest niewykonalne, bo dzieci rosną bardzo szybko i z małych niewinnych istot robią się pewne siebie i duże osobowości.

Jest nam ze sobą bardzo dobrze. Klara jest całkowitą przylepką do mamusi i jakby mogła, to chętnie przytulałaby się 24h na dobę. Mnie także się to podoba, ale niestety mam jeszcze inne obowiązki, więc nad tym ubolewam:(

Cieszę się każdym dniem i każdą chwilą z moją malutką córeczką. Mówię do niej, śmieję się z nią, tulę ją, tańczę z nią i jestem przy niej. Uwielbiam jej zapach. Każda matka pamięta zapach dziecka tuż po urodzeniu i ten utrzymujący się przez następne dwa może trzy miesiące. Cudny, niepowtarzalny i można się w nim zadłużyć.


Tymczasem Klara pije tylko mleko z piersi i choć moje doświadczenia i tym razem na tym polu były bolesne, to już jakoś wychodzimy na prostą. Klara praktycznie trzy tygodnie nie potrafiła nauczyć się właściwie ssać mleka z piersi i masakrycznie mnie gryzła. Wyłam z bólu, na początku jak lwica, potem było już mniej bólu, a teraz już się przyzwyczaiłam i jest dużo lepiej. Przez to boję się jeszcze karmić ją gdzieś na zewnątrz, bo obawiam się o swoją reakcję na kolejne niezamierzone ugryzienie.

Klara w przeciwieństwie do Tomka i Karinki bardzo szybko przybierała na wadze. Już w drugim tygodniu miała wagę wyższą od wagi urodzeniowej! Nie miała też jakiejś uciążliwej żółtaczki, a tylko krótkotrwałą i słabo widoczną.

Przez pierwsze dwa tygodnie spała mi średnio 24h na dobę. Trzeci tydzień już było około 22h snu na dobę. Teraz jest różnie, ale oczywiście i tak częściej śpi niż ma oczka otwarte. W nocy jakoś specjalnie także nie wstaję. Czasami dwa razy, tj. o 23.00 i około 4.00, tylko na karmienie.
Oby tak dalej. Takie dzieci to jak skarb:)

A pro po karmienia to częściowo przestrzegam diety matki karmiącej, ale przyznam, że nie stosuję się do jej wszystkich zasad i czasami pozwalam sobie na coś niedozwolonego. Myślę, że to także jest lepsze i zdrowsze dla dziecka. W przypadku Tomka przestrzegałam diety i być może dlatego ciągle go coś alergizuje. Z Kariną jest już lepiej. Może z Klarą będzie normalnie? Oby.

Klara jest zmuszona przebywać w głośnym otoczeniu. Niestety nie uciszy się już takiej dużej rodziny. To niewykonalne. Jakby nie było jest nas już cała piątka. Czasami nie ma z tym problemu, ale niekiedy drażni ją hałas i płacze. Cóż liczę na to, że przyzwyczai się do tego i będzie to dla niej całkiem normalne. To zdecydowanie bardziej nam pomoże w normalnym funkcjonowaniu.

Z Klarą zrobiłam sobie mini sesje na pamiątkę. Wkrótce pokażę tu kilka zdjęć. To świetna pamiątka na przyszłość dla mnie i dla córeczki. A powyżej zdjęcie Klary zrobione przeze mnie:)

cdn.

czwartek, 12 maja 2016

Gdy na świecie pojawia się Wasze kolejne dziecko...

Miło popatrzeć na taki obrazek, gdy rodzeństwo świetnie się rozumie... Tu Tomek opowiada Karince jakąś historię:)

Jesteśmy zadowoleni, gdy spodziewamy się kolejnego upragnionego dziecka i bardzo się cieszymy, gdy ono jest już z nami. Jest zdrowe, wyczekane, wymarzone i nasze kolejne. Gorzej z naszymi pociechami, które już są na tym świecie. One przeżywają istne dramaty, których my nie jesteśmy sobie w stanie nawet wyobrazić. W wielu przypadkach nawet nie chce nam się dociekać tego, jak czuje się nasze starsze dziecko. 
Autorki książki (wkrótce krótka recenzja na blogu) "Rodzeństwo bez rywalizacji - jak pomóc własnym dzieciom żyć w zgodzie, by samemy żyć z godnością" - Adele Faber i Elaine Mazlish by uzmysłowić rodzicom, jak czuje się nasze starsze dziecko, gdy pojawia się na świecie rodzeństwo dają rodzcicom pewne ćwiczenie. A mianowicie proszą ich o wypisanie reakcji na konkretne sytuacje, np. jak zareagowaliby, gdy małżonek/ka znajduje sobie drugą żonę/męża, bo tak bardzo kocha ją, jest mu tak cudownie i wspaniale, że zdecydował się na drugą żonę/męża. Chciałby bowiem powielić to szczęście i mieć go jeszcze więcej. Chyba nikt z nas nie byłby szczęśliwy, gdyby taka sytuacja nas spotkała, a nasze dzieci spotyka często. Są one na tyle małe, że nie potrafią same zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, że pojawia się nowy "ktoś" i co to wszystko dla nich znaczy.

W takich sytuacjach powinniśmy z dziećmi dużo rozmawiać, poświęcać im więcej czasu, co zaowocuje z nawiązką w przyszłości. Często za mało z dziećmi rozmawiamy, bo mamy mnóstwo roboty - w domu, przy dzieciach, bardzo często w pracy zawodowej, być może także na studiach i ledwo dajemy radę z tym, co mamy, a tu jeszcze niby rozmawiać?
To trudne, ale należy na to znaleźć czas. Właściwie to w tych pierwszych trzech latach życia powinno się poświęcić uwagę wyłącznie dzieciom. Gdy dzieci są małe oczekują od rodziców ciepła, zabawy, bezwarunkowej miłości i nie są w stanie zrozumieć wielu uczuć, zawiłości naszego życia, w tym także tego, dlaczego oprócz nich zajmujemy się jeszcze innym dzieckiem? Nie ważne, że to siostra czy brat. Liczy się to, że "on/ona" byli drudzy, a ja byłem pierwszy/a. Dziecku powinno się cierpliwie i często tłumaczyć wszystko, o co tylko zapyta, wszystko, co i dlaczego robimy, dlaczego pojawia się kolejny "ktoś" i po co nam to?

 Powinno się dla każdego dziecka znaleźć jego własny indywidualny czas z rodzicem. To wszystko po to, by nie czuło się zaniedbane, opuszczone, odrzucone i niekochane.
Mam tu w szczególności na myśli przypadek podobny do naszego. Trójka małych dzieci i każde z nich chce być tylko z mamą i tatą i nie chce, by rodzice przytulali "to drugie".
Bez względu na to, kiedy zaczyna się z dzieckiem rozmawiać i jak pracować i jak z nim obcować, pojawiają się momenty, gdy jedno dziecko staje się wobec drugiego niegrzeczne, agresywne i złośliwe. Często starsze dziecko staje się agresorem, a młodsze ofiarą. Ważne jest by zadbać wcześniej o to, by zminimalizować takie zachowania i przede wszystkim dać możliwość każdemu naszemu dziecku normalnie żyć. Przecież nie chcemy, by nasze dzieci żyły z traumą do końca życia, bo starsze rodzeństwo stosowało wobec niego przemoc.

Obecnie my doświadczamy takich i podobnych sytuacji. Zarówno Tomek, jak i Karina non stop konkurują o nasze (rodziców) względy. Ponad to próbują zwracać na siebie uwagę różnymi sposobami, które czasami spędzają nam sen z powiek i przyprawiają o ból głowy. Gdy jesteśmy wszyscy w domu, minimum jedno z nas musi być między dziećmi, bo mogą coś sobie zrobić, albo coś zepsuć, stłuc, etc. Niestety najgorsze bywają relacje między nimi i wiadomo, skąd to się bierze. Każde z nich chce zwrócić na siebie uwagę i każde chce być lepiej traktowane. Karina w tym wszystkim bywa bardziej nieprzewidywalna od Tomka. Musimy na nią bardzo uważać. Gdy tylko mąż weźmie na ręce Klarę to jest płacz, lamęt i od czasu do czasu rzucanie, czym się tylko da w tatusia i Klarę.

Często rozmawiamy z dziećmi i wierzcie mi, powtarzamy, jak mantrę wiele kwestii dotyczących rodzeństwa, szacunku, miłości. Staramy się nie stawać po stronie tylko jednego dziecka, ale patrzeć obiektywnie na różne sytuacje. Problemy rozwiązujemy wspólnie. Nie narzucamy im roli, że są "niedobre", "niekonsekwentne", etc. Mówi się, że każde dziecko musi być traktowane wyjątkowo, a nie jednakowo. To też próbujemy stosować w naszych relacjach z dziećmi.

Jak nam idzie? Ano na razie efekty mamy liche, ale wierzę, że w przyszłości będzie lepiej i wierzę, że wychowamy dobrze nasze Maluszki i będą one szanować Siebie i innych.

cdn.

poniedziałek, 9 maja 2016

Brzuch po trzeciej ciąży i po trzeciej cesarce?

Na zdjęciu widać mój wielki brzuch trzy tygodnie po cesarce.
JEST OGROMNY!!!!!!

No cóż nie ma się co czarować i nie ma się co oszukiwać. "Zrzucanie" brzucha po trzeciej ciąży i po trzeciej cesarce nie należy do zadań prostych i przyjemnych. Jeżeli jeszcze doda się do tego, że wszystkie ciąże miały miejsce w krótkim odstępie czasu, że przybrałam na wadze podczas ciąży 19 kg, że brzuch miał za mało ćwiczeń, by się odpowiednio wzmocnić i że wiek ciała jest już po czterdziestce, to już w ogóle zadanie staje się arcy trudne.

Takie stanęło przede mną. Choć się staram i utrzymuję dietę i się zdrowo odżywiam i karmię córkę piersią i piję dużo wody i "och" i "ach", to nadal jest trudno. Najgorsze jest to, że zdaję sobie sprawę z tego, że nie będzie łatwiej. W pierwszych dwóch tygodniach po cesarce bardzo szybko traciłam wagę, jednakże obecnie jest już słabiej. Gdyby nie brzuch to mój wygląd byłby całkiem w porządku, bo moja waga zmieniła się chyba raczej tylko na brzuchu:( Tymczasem mam plan, by do końca czerwca mieć normalny brzuch i wbić się w swoje stare stroje kąpielowe. 
Jednak czy jego realizacja jest możliwa? - kto to wie?...

Jak to wszystko robią celebrytki, piosenkarki i modelki, które tuż po porodzie pojawiają się na tzw. "ściance" i wyglądają, jak by w życiu nie rodziły? Może właśnie są bardziej zdeterminowane niż ja? Może wyjścia publiczne i fotoreporterzy tak działają na kobiety, że ta waga spada szybciej/od razu? Oj, oj i takie pisanie mi nie pomoże tylko po prostu trzeba się jeszcze bardziej odchudzać, a że jestem niecierpliwa to i stres się pojawia. 

Gdy teraz wychodzę na miasto, to jak na złość widzę same laski z płaskimi brzuchami i nie rzadko jeszcze z dwójką dzieci u boku. Wówczas patrzę na ten swój brzuch i mina mi rzednie.
Co?, myślicie, że jestem za bardzo niecierpliwa?
Co się dziwić:( ? Temat zna prawie każda z nas.

A jeżeli już nie zrzucę tego brzucha nigdy? - strach o tym myśleć, ale muszę się jakoś dopingować pozytywniej, a jak na razie to ciągle mam ochotę na coś słodkiego, albo coś niedozwolonego. I raz, drugi hamuję się, ale za trzecim pozwalam sobie na małe odstępstwa i to są ostatnio moje małe grzeszki:( A brzuch się buntuje i stoi w miejscu, jak zaklęty. On zdecydowanie ma inne plany od moich:)

Tymczasem na razie czekam na większą motywację. Może potwierdzenie naszych wakacji da mi więcej siły na szybsze odchudzanie? A może przydałby mi się kopniak w tyłek, bo sama jestem sobie winna, że tyle przytyłam w ciąży. Jak sobie jadłam co chciałam, to teraz muszę to wszystko oddać i to jeszcze z procentem.
Jedno jest pewne, nie mogę zostać z takim brzuchem, bo może się okazać, że już będę go miała do końca życia, a tego nie chcę. Jakby nie było jestem młodą mamą;), więc powinnam o siebie dbać:)))
Na pocieszenie mogę sobie powtarzać, że przecież po poprzednich ciążach zrzucałam wagę i brzuch wracał do swojej "płaskości", więc jest szansa, że i tym razem będzie dobrze:)


cdn.