wtorek, 28 lipca 2015

Mowa Tomka cudnie się rozwija - mama w skowronkach a syn gada, jak najęty!


Płytka przedsionkowa Muppy z kulką do ćwiczeń języka dla Tomka.


Zanim napiszę o naszych wakacjach, chciałabym się z Wami podzielić kolejnymi doświadczeniami z mową dziecka, ćwiczeniami oraz kolejnym logopedą.

Tomek długo nic nie mówił, tzn. coś tam mówił, ale były to pojedyncze słowa, czasami jedno, innym razem dwa. W związku z tym zaczęłam uczęszczać do logopedów i innych specjalistów, by mieć jeszcze czas i pomóc synkowi. Pisałam o tym w kilku postach. Muszę dodać, że mieszkanie w dużym mieście bardzo pomaga w znalezieniu dobrego specjalisty w każdym zakresie. To są właśnie te plusy mieszkania w wielkich aglomeracjach. Jeżeli jeden specjalista nie pomoże, to udajemy się do drugiego. Przychodni świadczących usługi na NFZ jest w Warszawie bardzo dużo i owszem czasami może należy kawałek dojechać do tego miejsca, ale najważniejsze jest to, że zawsze można wszystko załatwić i nie koniecznie prywatnie i niekoniecznie trzeba czekać w kolejce pół roku.

Logopedzi nadal współpracują z Tomkiem i nadal jesteśmy pod kontrolą lekarzy, czyli już od około pół roku. Wreszcie trafiliśmy na dobrego logopedę, z sercem do dziecka, z odpowiednim podejściem i przede wszystkim z ogromną wiedzą.

W czerwcu, gdy Tomutek skończył trzy latka, zaczął mówić pełnymi zdaniami i już bardziej wyraźnie. Od drugiej połowy czerwca Tomek mówi, jak oszalały. Składa pięknie zdania, ślicznie się wysławia, nawet już śpiewa. Ktoś powie, co to takiego... Dla mnie jest to cudowna sprawa, bo czasami traciłam wiarę w to, że mój syn będzie mówił. A tu proszę z dnia na dzień robi ogromne postępy i wprowadza nas bardzo często w stan ogromnej konsternacji. To rewelacyjnie być tak pozytywnie zaskoczonym, bo to ogromne szczęście, gdy dziecko zaczyna mówić. Niestety jego mowa ma nadal wiele błędów, bo często nie możemy zrozumieć dziecka, gdyż pomija pewne sylaby. To oczywiście także jest do wyuczenia, ale w przypadku Tomka wynika to z wady zgryzu.

Nasz kolejny i już raczej ostatni logopeda zaproponował nam zgłoszenie się do kliniki, w której można zakupić płytki przedsiąkowe dla dzieci właśnie z taką i/lub podobną wadą zgryzu. 


To nasz aparat, czyli płytka przedsiąkowa wraz z opakowaniem.

Tomek otrzymał aparat na zęby - właśnie w związku z krzywym zgryzem i nieprawidłowym ułożeniem języka podczas wypowiadanie niektórych liter, sylab, czy wyrazów, które mogą być przyczyną niewłaściwego wypowiadania, także czasami seplenienia. 
Aparat, który otrzymał Tomek, to rodzaj wspomnianej już płytki wyposażonej w kulkę umieszczoną na drucianym uchwycie. Zadaniem tej kulki jest kierowanie języka w stronę podniebienia i tym samym pozbycia się złych nawyków układania języka. Poprzez stosowanie tego aparatu można skorygować wady zgryzu, jaka pojawiła się u Tomka z powodu długiego ssania smoka.


zdjecie za strony: skleporto.com.pl/dr-hinz-plytka-przedsionkowa-korektor-zgryzu-mvp-z-kulka-zeby-mleczne-p-81.html

Liczę, że płytka przedsiąkowa Muppy pomoże nam w naprawieniu zgryzu Tomka i wszystko wróci do normy. To oczywiście jest okupowane codziennymi ćwiczeniami, które nie są lubiane przez dzieci. Rodzice, czyli my musimy się w tym względzie wykazać ogromną siłą woli i zaangażowania, by osiągnąć wyniki, jakie chcemy. Generalnie płytkę stosuje się na noc u dzieci, a w ciągu dnia po kilka godzin. My zaczynamy od kilku minut dziennie i mam zamiar dojść choć do pół godziny dziennych ćwiczeń. Wszystko to oczywiście w obecnym wieku Tomka i jego niesamowitą energią graniczy z cudem, ale nie poddajemy się. 

Piszę Wam o tym wszystkim, bo wiele z Was/wielu z Was potrzebuje obecnie takiej porady lub być może także aparatu. Kilka osób pisało do mnie i prosiło o poradę w kwestii braku mowy dziecka. Nie jestem specjalistą, ale dzielę się z Wami moimi doświadczeniami i kolejnymi wizytami u logopedów. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma możliwość dotarcia do logopedy i otrzymania jakiejkolwiek wskazówki, porady, czy zestawu ćwiczeń. Stąd ten wpis.

My o tym aparacie dowiedzieliśmy się przy kolejnej wizycie u kolejnego logopedy (po pół roku wizyt u różnych specjalistów). Ta płytka jest też dużo tańsza od poprzedniej, którą nam proponowano. Za tą zapłaciliśmy 180 zł, poprzednia miała cenę 350 zł! Po wizycie poszperałam w internecie i widzę, że takie płytki można zakupić już w cenie 130 zł. Być może można kupić je nawet jeszcze taniej. 
Postaram się za około pół roku napisać, jakie zaobserwowałam zmiany w mowie Tomka i na ile zmienił się jego zgryz i jaki wpływ miało to wszystko na mowę Tomka.

wtorek, 21 lipca 2015

Gdzie szukać dobrych miejsc na wakacje, ferie, na urlop?

Teraz mamy taki gorąc na dworze, że dobrze się trochę ochłodzić patrząc na zdjęcie. Foto ze strony: naferie.pl z jednym z rodzinnych ferii zimowych. 

Z perspektywy czasu przyznam, że trudno jest znaleźć coś atrakcyjnego na wypoczynek, czy na urlop dla rodziny z małymi dziećmi. Kto ma dzieci to wie, że są hałaśliwe, budzą się w nocy, nie zachowują spokoju podczas posiłków, nie zawsze postępują zgodnie z etykietą i są raczej mało przewidywalne. W takich sytuacjach każdy rodzic, który planuje urlop marzy o tym, aby spędzić go w taki sposób, by choć nikt nie zwracał mu uwagi, że dzieci są za głośno, że śmierdzą, że nie tak siedzą lub nie tak jedzą posiłki. Rodzice marzą o tym, by w miarę możliwości odpocząć z dziećmi i by zarówno dzieci, jak i rodzice odczuły dobrze wspólnie spędzony czas. 

Czyli jak? Czyli gdzie? 

Ano to jest dobre pytanie, bo takich miejsc jest mało i ja z mężem jeszcze nie mamy bogatych doświadczeń, ale już wiemy, co jest ważne dla dzieci, a co dla nas. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy odwiedziliśmy tylko trzy miejsca odpoczynku, gdzie w ofercie pisano, że jest dla rodzin z dziećmi. Z tych wizyt wiemy już mniej więcej czego należy szukać, by być zadowolonym ze wspólnego pobytu. Pomimo tego, iż wiemy, to ciężko się szuka takiego magicznego miejsca. Można spędzić godziny przed internetem, przeglądając oferty i szukając właściwego ośrodka/hotelu etc. w jakiejś sensownej cenie. Często popada się w stan rezygnacji i zwątpienia i niestety ostatecznie dochodzi się do wniosku, że nie ma wielu atrakcyjnych propozycji dla młodych rodzin. To straszne, ale stwierdzam, że tak właśnie jest. Pojawiają się już firmy, które się specjalizują w ofertach na spędzenie wolnego czasu dla dzieci i rodzin z dziećmi, jak np.: http://naferie.pl/. Pomimo wszystko to kropla w morzu potrzeb na polskim rynku, bo rodzin jest dużo i dzieci są w różnym wieku, więc i dopasować coś do wszystkich jest pewnie trudno. Zdaje mi się także, że wiele ośrodków nie chce się skupiać na jednych i konkretnych gościach, np. na rodzinach z małymi dziećmi, bo boją się, że nie będą na siebie zarabiać. Stąd skupiają się potencjalnie na każdym, możliwym kliencie. Efektem tego ośrodek jest nastawiony na wszystkich i stara się dogodzić każdemu. Czy to dobry pomysł? Sama się nad tym zastanawiam i często dochodzę do wniosku, że gdyby skupić się na konkretnym kliencie i na reklamie tego oraz różnorodnej promocji etc. to wyniki mogły by być spektakularne. Jak stare przysłowie mówi: "nie trzyma się wielu srok za ogon". Ja mogę sobie oczywiście pogadać, coś tam popisać, a życie idzie swoją drogą i mam nadzieję, iż w tym kierunku będzie się u nas wszystko bardzo poprawiało, jednakże na efekty musimy jeszcze parę lat poczekać.
Gdzie Wy szukacie ofert na wakacje dla Was i Waszych dzieci? Co polecacie?

poniedziałek, 20 lipca 2015

Apetyt na dobre kino domowe?

Czy taki zestaw nie wyglada atrakcyjnie i kusząco? - to ekran projekcyjny do zabudowy w suficie, który by nam się w przyszłości marzył. Mąż non stop o tym mówi, jeżeli już byśmy się zdecydowali na TV. Foto ze strony: sklep.bestaudio.pl/lumene-showplace-premium-ekran-projekcyjny-elektryczny-do-zabudowy-w-sufitach/

Wiele razy pisałam, że nie mamy w domu tv. Dlaczego nie mamy? Ano, uważam, że nie mamy czasu na oglądanie telewizji, a wolny czas i w ogóle czas w domu lepiej jest przeznaczyć na coś innego, np. dla dzieci lub dla siebie samego. Doba ma tylko 24 h, z czego 8 h od razu średnio odpada na sen, 9,5 h na pracę zawodową, dojazd, powrót i co pozostaje? - tylko 6,5 h dla nas i naszej rodziny. To bardzo mało, więc żal jeszcze coś z tego przeznaczać na oglądanie programów telewizyjnych. 
A tak na marginesie, co można zrobić, gdy ma się do dyspozycji 6,5 h?
W takich przypadkach nasze zajęcia lepiej rzeczywiście częściowo przynajmniej zaplanować. Częściowo, bo wiadomo, że nie wszystko można w życiu zaplanować, ale o wielu czynnościach jednak lepiej pomyśleć wcześniej i je wstawić w swój codzienny grafik. Tak właśnie staram się robić w ciągu miesiąca. Wyjątkiem jest tu urlop lub jakieś dłuższe wolne z całą rodziną. W tym czasie nie mam parcia na wykonanie czegokolwiek innego, niż tylko zabawa i rozrywka z bliskimi. Owszem czasami napiszę sobie coś tam w kalendarzu, że warto by było coś nadrobić, o ile będzie wolny czas, ale tylko w sytuacji, gdy rzeczywiście czas, sytuacja i otoczenie mi na to pozwolą. 
Tymczasem właśnie jesteśmy na urlopie i jak się okazało wszędzie, gdzie się pojawiamy, są także ogromne telewizory, które kuszą programami i licznymi ciekawymi filmami, bajkami i innymi show. Oferta jest niewątpliwie bardzo bogata, w kilku przypadkach skorzystaliśmy i oglądaliśmy to i owo. Ba, nawet pojawiła się myśl, że może jednak zakupić jakiś sprzęt, np. w postaci kina domowego ze strony internetowej, jak ta: http://www.sklep.bestaudio.pl/, gdzie można do 14 dni sprzęt zwrócić w razie niezadowolenia. Wówczas moglibyśmy się przekonać, czy odpowiada nam posiadanie TV i całego pakietu kanałów, czy jednak żal nam na to czasu i jeszcze z tym poczekamy kilka lat. Hmm... oferta dość kusząca, jednak boję się tego, że wpadniemy w pułapkę programów TV i będzie nam ciężko z niej wyjść. Nie chcę też, by nasze dzieci za nami wkręciły się w taką "zasadzkę" obecnego wieku i w jakiś sposób uzależniły się od telewizora, więc na razie będzie tak, jak było, a my będziemy się cieszyć 6,5 h wspólnego czasu w rodzinie.
W przyszłości, jak już zdecydujemy się na telewizor w rodzinie, to może uda nam się zrealizować takie małe marzenie, by mieć projektor i ekran projekcyjny, jak na zdjęciu powyżej. Wówczas jakość i wrażenia oglądania były by wręcz kinowe. To może kiedyś w przyszłości...:)
Teraz pozdrawiam z naszych wakacji, o których niebawem napiszę.

niedziela, 19 lipca 2015

Słodycze dla dzieci? - Niekoniecznie...

Tomek z prezentami od rodziny i znajomych - no właśnie!

Od kiedy jestem mamą, staram się unikać rozmów na kontrowersyjne tematy dotyczące dzieci z innymi kobietami. Mam tu na myśli przede wszystkim kwestie odżywiania, wychowania, podejścia do słodyczy, oglądania tv, wymagań od dziecka, etc. Jeszcze przed urodzeniem Tomka zaczęłam czytać różne pozycje książkowe podejmujące te tematy. Brałam udział w kilku spotkaniach/warsztatach na podobne zagadnienia i tak do tej pory. Jeżeli tylko mogę, mam czas to chętnie nadal uzupełniam swoją wiedzę a potem staram się ją wprowadzać w życie, pod warunkiem, że wiem, iż ma sens i jest nie tylko życiowa, ale także mądra i do zrealizowania.
Takim oto sposobem zwracam uwagę na odżywianie dziecka i pomimo wielu trudności staram się wprowadzać do diety córki i synka wszystko to, co potrzebują. Czasami bywa to bardzo ciężkie, zwłaszcza, gdy Tomek ma parcie na jedzenie kolejny dzień twarogu lub makaronu, albo nielubianych już przeze mnie kotlecików mielonych. Cóż - taki etap w życiu dziecka, ale pomimo to staram się pamiętać o wartościowych składnikach naszego pożywienia. 
Na codzień unikam słodyczy, fast foodów i soków. Choć czasami na soki i słodycze pozwalam dzieciom to fast foodów nie jemy wcale. 
I tu powstaje pytanie, na co pozwalać dzieciom w kwestiach jedzenia i jak traktować wszech dostępne słodycze? To trudny temat w każdej rodzinie. Zawsze jest problem z tym, jak nauczyć dziecko tego, by spożywało bardzo mało, albo i w ogóle słodyczy, skoro w rodzinie każdy je dużo słodkiego? Sama wiem, że słodycze choć pyszne to bardzo niebezpieczne dla naszych zębów i dla naszego organizmu. Ciągle je ograniczam i już właściwie nie jem wcale lub tylko sporadycznie i bardzo mało. Dlatego bardzo często o tym z dzieckiem rozmawiam. Tłumaczę mu o zagrożeniach wynikających z jedzenia słodyczy, a mianowicie o zepsutych zębach, o nadwadze, o niestrawnościach, zatwardzeniach, o chorobach. Czasami te rozmowy wyglądają tak, że ja sobie gadam a dziecko nie wiem, czy słucha, czy rozumie, ale pomimo to jednak o tym mówię. Miłe jest, gdy Tomek chętnie myje zęby i mówi, że musi przepędzić robaczki z zębów, bo nie chce ich stracić. W takich chwilach myślę sobie, że jednak wie i rozumie, co mama do niego mówi.
Wszystko to wygląda bardzo pięknie w domu, ale gdy tylko się okaże , że ktoś do nas przyjeżdża w odwiedziny to zazwyczaj dziecku przywozi słodycze. Dlaczego? Dlaczego w naszym społeczeństwie utarło się, że w prezencie dziecku najlepiej dać jakieś słodycze? Przecież to najgorsze, co może być. Oczywiście, że jest to najprostszy prezent, jaki można kupić dziecku i nie trzeba nad ty jakoś specjalnie myśleć, ale to nie jest rozwiązanie. Irytuje mnie takie coś i zazwyczaj wychodzę na złą mamę, bo nie doceniam tego, że ktoś dziecku daje coś "fajnego" lub że dziecko dostaje prezent, który ja "matka" zabieram. 
Miałam ostatnio kilka niepotrzebnych i nie koniecznie życzonych przeze mnie rozmów z rodziną na temat słodyczy dla dziecka i przyznam wyczerpują mnie one do cna. Nie rozumiem, dlaczego dorosłym osobom muszę tłumaczyć, że słodycze to bardzo złe pożywienie dla dziecka i że nie pomaga to dziecku w prawidłowym rozwoju i uczy go złych nawyków żywieniowych, czego ja sobie nie życzę. Nie chcę się tłumaczyć z tego, że nie podaję na co dzień dziecku słodyczy i dlaczego. Nie obchodzi mnie, co było 20 lat temu i co robi ktoś inny. Chcę wychować dziecko po swojemu i przyswoić mu te wartości, które uważam za właściwe. Po co inni się do tego mieszaj? Dlaczego ludzie mają tendencję do wścibiania nosa w nie swoje życie? Najgorsze jest to, że zazwyczaj w takie rozmowy wkręcają się te osoby, które same nie dbają o siebie lub o swoich bliskich w taki sposób, w jaki powinny. Odżywianie i nawyki to jedno z najważniejszych wyzwań w naszych czasach. 
Gdy popatrzy się na nasze ulice to widać, że większość młodych osób ma znaczącą i widoczną już nadwagę. Jeszcze 20 lat i będziemy wyglądali, jak społeczeństwo grubasów. A co się dalej z tym wiąże? Ano przeróżne choroby i inne upośledzenia, np. fizyczne. To niesamowite i odrażające, że często nastolatki wyglądają, jak czterdziestoletnie kobiety, a swoją sprawnością dorównują 60 latkom! Czasami jadąc w metrze jestem przerażona skalą otyłości wśród dzieci. To są właśnie złe nawyki wpajane dzieciom przez rodziców lub może brak nawyków i brak troski rodziców o dzieci.
Jaki z tego wszystkiego morał?
Ano uważajcie, co podajecie swoim dzieciom i pomyślcie o ich przyszłości. Dzieci nie znają smaku słodyczy do momentu, do kiedy rodzice i otoczenie im tych słodyczy nie zaserwuje.
Bardzo też proszę wszystkich zwolenników jedzenia słodyczy, nie pouczajcie innych i przede wszystkim nie narzucajcie innym swoich racji.

poniedziałek, 13 lipca 2015

Fototapety dla dzieci

Wszystkie zdjęcia ze strony: fototapetynawymiar.com


Zanim dam znać, jak urlop, napiszę jeszcze o nowo odkrytej stronie z dużym wyborem produktów dla dzieci:)

Już jakiś czas temu pisałam o fototapetach dla dzieci. Wówczas zaczynałam poszukiwania czegoś ciekawego, odpowiedniego i przede wszystkim wesołego do dziecięcego pokoju. Niestety nadal jestem na etapie szukania, bo ciągle znajduję coś nowego i lepszego, non stop zmienia się u mnie koncepcja. A poza tym odwlekamy w czasie remont pokoju dziecięcego. Na razie jedyne, co zrobiliśmy z mężem, to miejsce na łóżko dla dzieci. Stare łóżko (nie dziecięce) sprzedaliśmy na olx. Tym samym zyskaliśmy częściowo pieniądze na nowe łóżko piętrowe. Zakup łóżka piętrowego dla Tomka przełożyliśmy na jesień. Mamy kilka typów i ciężko nam wybrać to najodpowiedniejsze. Poza tym stwierdziliśmy, że może lepiej będzie, gdy Tomek trochę podrośnie jeszcze do nowego rodzaju łóżka.

Jeżeli chodzi o fototapetę to trafiłam na kolejną stronę z ogromnym wyborem przeróżnych wzorów, kolorów, wielkości i rodzajów tapet, a mianowicie na: http://fototapetynawymiar.com/. Niektóre wzory są cudne, a istotne jest to, że można je dopasować na ścianę, na drzwi, na okno i także kupić, jako plakat. Gdy zapytałam Tomka, który obrazek chciałby do swojego pokoju, to nie mógł się zdecydować. Najważniejsze dla niego było tylko to, by były to zwierzątka. Mój Synek chciał mieć jak najwięcej zwierzątek. Mnie oczywiście podobały się księżniczki, bo jednak jakiś sentyment z dzieciństwa nadal pozostał. 

Bajkowe księżniczki na dole, a wybrane przez Tomka zwierzątka na górze:)













niedziela, 12 lipca 2015

W drodze na wakacje...



Udało nam się w końcu wyjechać na wakacje, choć jeszcze nie dojechaliśmy do miejsca docelowego. W ostatnim momencie mieliśmy z mężem bardzo dużo zadań w pracy, do tego przemyślane pakowanie na wakacje i ogarnianie całego domowego przedwyjzdowego bałaganu w domu. Z dwójką dzieci to spore wyzwanie! Same wiedzą te, co mają co najmniej dwójkę dzieci.

Mieliśmy duża zagwostkę, gdzie pojechać, by ten urlop wykorzystać jak najlepiej. Tymbardziej, że nie mamy go za wiele, a jednak chcielibyśmy odczuć go i cieszyć się nim, jak gdyby to były dwumiesięczne wakacje. Tak na marginesie zazdroszczę studentom, uczniom i nauczycielom długich i wspaniałych wakacji...:)

Pierwotnie zastanawialiśmy się nad wakacjami: na Mazurach, nad morzem, w Sudetach lub w Bieszczadach. Dlaczego braliśmy pod uwagę, aż tyle miejsc?
Ano Mazury, bo blisko, rewelacyjny dojazd i dużo miejsc, gdzie można się zatrzymać z dziećmi. Sudety, by odwiedzić góry i przy okazji część rodziny i całą rzeszę moich przyjaciół i koleżanek. Bieszczady, by rozkoszować się moimi najukochańszymi górami a męża najlepszym miejscem na ziemi, bo stronami rodzinnymi. Tu także odwiedzilibyśmy naszą rodzinę, do której rzadko przyjeżdżamy z powodu odległości. Natomiast morze to takie miejsce docelowe rodzinnych pobytów i marzenie większości rodzin na spędzenie wakacji. Piękne krajobrazy, mnóstwo rozrywek i przede wszystkim drogocenny jod, który przydaje się wszystkim.
Ostatecznie pod uwagę braliśmy już tylko dwie oferty, jakie udało nam się znaleźć w atrakcyjnych cenach, a mianowicie w Sudetach hotel: http://hotelgreno.pl/ i w Bieszczadach: domkibieszczady.net.pl. A pro po cen, zawsze należy o ofertę dopytać telefonicznie, bo często można wynegocjować dodatkowe atrakcje, rabaty lub kilka dni w cenie.
Ważne było dla nas to, by spotkać się z rodziną i by dzieci jednak znały swoich kuzynów, ciocie i wujki. Ostatecznie wybraliśmy Bieszczady, bo tam mieszka większa część rodziny, więc jesteśmy w drodze do Baligrodu. Przy okazji odwiedzamy rodzinne strony mojego męża i moje ulubione zakątki. Sudety jeszcze odwiedzimy, jak nie w tym to w następnym roku. Tam może udamy się także z rodziną z tamtych stron:) i mam nadzieję, że uda mi się zobaczyć moje psiapsióły.

Gdy szukaliśmy miejsca na wakacje kierowaliśmy się  (oprócz tego, by przy okazji odwiedzić rodzinę) ciszą, atrakcjami dla dzieci, swobodnym dostępem do kuchni, także możliwością jedzenia obiadów na miejscu, jakimś zielonym i ogrodzonym terenem wokół i niestety w razie czego dostępnością lekarzy. Mam nadzieję, że dobrze wybraliśmy...
W swoich wyborach nie przesadzaliśmy np. z jedzeniem i nie prosiliśmy o podanie przykładowego menu, bo uważamy, że jednak dzieci muszą czasami zjeść coś innego, co jest akurat dostępne. Pomimo, iż na punkcie jedzenia dla dzieci mam największego fioła, to jednak czasami staję się normalna. Jeżeli więc w domu jemy posiłki bez soli, to na wyjeździe nie robię wielkiego szumu, bo i tego dzieci muszą spróbować. Mam nadzieję, że w stosownym czasie jednak to docenią;)
Liczę, że także i ja wypocznę i nadrobię moje wpisy na blogu:)

wtorek, 7 lipca 2015

Nowe fascynacje naszego Tomutka - kolej

Eksponatów nie można było dotykać, czego Tomek nie był w stanie zrozumieć. Za to pan pilnujący nie mógł zrozumieć, dlaczego dzieci wszystko muszą dotykać. Ach i jak tu każdemu dogodzić?

Tomek choć jest jeszcze mały to, od kiedy pamiętam fascynował się różnego rodzaju technicznymi rzeczami, nowinkami, opowieściami, częściami, filmikami, narzędziami itp. Nie wiem, skąd się to bierze, że dziecko od wczesnych lat ma jakąś smykałkę do czegoś lub coś konkretnego bardziej lubi, czymś się bardziej fascynuje. U Tomka od wczesnych miesięcy życia w centrum uwagi było wszystko to, co związane z rzeczami technicznymi i może nazwę to także inżynieryjnymi. Tomek uwielbiał uczestniczyć (także pomagać) przy naprawach wszelkiego rodzaju, wymianie, przykręcaniu, składaniu czegoś. Ciekawiła go każda śrubka, otwarty silnik, każda otwarta skrzynka z narzędziami. Dalej zaczęły go interesować wszelakie pojazdy, a zwłaszcza te, o których opowiadał mu tata lub ktoś inny. Potem zwracał uwagę za każdym razem na taki pojazd gdy tylko go gdzieś zobaczył lub myślał, że widzi.
Obecnie, gdy jest już trzylatkiem i jego mowa rozwija się w tak dobrym ekspresowym tempie, dużo mówi, pyta i głośno rozmyśla, jego zainteresowania techniczne mają zdwojoną siłę.
Dlatego też staramy się mu często organizować coś, co wzbudzi w nim także ciekawość i dostarczy mu dobrych emocji. Każda wymiana w domu, każda naprawa jest planowana praktycznie pod Tomka. Mieliśmy wymianę liczników, przy których oczywiście Tomek uczestniczył. Mąż wymieniał w telefonie ekran zakupiony na stronie http://www.czescisamsung.pl/ - oczywiście z Synkiem. Musieliśmy rozkręcić łóżko, naturalnie z udziałem naszego pierworodnego. Zresztą w związku z tym trwało to z pół godziny dłużej, ale co tam, najważniejsze jest to, że Tomek miał ubaw na całego:)))

W związku z powyższym byliśmy kilka dni temu także w Muzeum Kolejnictwa w Warszawie. Nawet nie wiedziałam, że takie istnieje:), a teraz wiem, że warto tam pójść. Eksponaty wystawione na wystawie są piękne i dopracowane w każdym szczególe. Ma się ochotę każdego dotknąć, a jest to zabronione. Oprócz samych eksponatów jest wiele makiet kolejowych, które można "ożywić" wrzucając pieniążka i na tym można stracić drugie tyle, co na bilet. Bilety w cenie 12 zł, dla osoby dorosłej, 6 zł bilet ulgowy i dzieci do 4 roku nie płacą. 

Oprócz sal wystawowych z eksponatami, odzieżą i makietami kolejowymi jest także spora ekspozycja poza budynkiem, tj. na dworze. Tu znajdują się ciuchcie pociągi, wagonu. Wszystko zabytkowe i okryte patyną czasu. Tomek był zachwycony wycieczką i biegał wszędzie nie wiedząc co oglądać najpierw. 
Po wyjściu z muzeum usnął mi w ciągu 15 minut, bo padł ze zmęczenia.

Jak nie dotykać tak cudownych eksponatów?

Wszystko było bardzo ciekawe:)

Ten wagon nawet mi się podobał, choć szkoda było mi konia:(

Ten parowóz był bardzo okazały.

...na co patrzeć najpierw?

To zdjęcie wyszło słabo, ale to jedyne, które mamy razem:)

Po wrzuceniu 2 zł, kolejka ruszyła na całe długie 2 minuty. Tomek był zachwycony:)

Piękne zegary:)

Kolejka wypadła z torów. Tragedia i dlaczego się tak stało...hmm

Okazałe eksponaty na zewnątrz muzeum.

Długo alejka z eksponatami.

Gdy tylko było można to Tomek oglądał każde wnętrze pociągu, parowozu etc.

Szkoda, że pieca nie można było otworzyć:(

Największa frajda - działająca makieta z kolejką:)

poniedziałek, 6 lipca 2015

Okres wyprzedaży - czy wykorzystujecie to w swoim gospodarstwie domowym?

foto ze strony: holiday-inn-leiden.nl

Właśnie nastał okres dużych wyprzedaży w sklepach!!
W ciągu roku odnotowuje się dwie główne daty wyprzedaży, to jest w lipcu i w styczniu. W tych miesiącach można się spodziewać wyprzedaży z obniżką nawet do 80%. Po co o tym piszę?
Ano dlatego, że chyba każda matka większość zakupów robi w okresach wyprzedaży. To czas, kiedy można wydać znacznie mniejszą kwotę na odzież, obuwie lub niezbędne akcesoria dla dzieci i dla nas samych. 
Od dłuższego czasu większość zakupów planuję właśnie na okres wyprzedaży. Wówczas kupuję bardzo tanio, dobrej jakości i do tego ładną, modną i światową odzież lub obuwie za bardzo rozsądną cenę. Taka rzecz może przetrwać lata i w dalszym ciągu wygląda jak nowa. Przekonałam się już o tym wiele razy i zdania nie zmienię. Tak na przykład kupowałam dla dziecka dresy w Reserved, w H&M oraz w Pumie i jak myślicie, które dresy przetrwały i po dwóch latach noszenia będzie teraz w nich chodzić Karinka? Ano Puma przebiła jakością wszystkie pozostałe dresy Tomka. Dresy tej marki wyglądają bardzo dobrze, a do tego mają ciekawe kolory, krój i piękne bluzy wykończone lamówkami i np. kapturami. Obecnie na stronach Pumy można jeszcze zakupić ładne zestawy dresów i w lepszej, wyprzedażowej cenie. Często cena Pumy podczas wyprzedaży jest bardzo konkurencyjna z H&M. Z tym, że odzież z H&M odbiega jakością od tych markowych. W przypadku dzieci jednak stawiam na jakość, bo nie chcę, by dres rozsypał mi sie w piątym lub szóstym praniu. A prań robię bardzo dużo:)))) - jak każda z Was.

Podkreślę, że większość podobnych, niezbędnych zakupów robię poprzez strony internetowe. Z braku czasu wolę większość zakupów zrobić, gdy dzieci śpią, a gdy mam czas to wolę być z nimi i bynajmniej nie w centrum handlowym. Dlatego wybieram zakupy przez internet.
Na obecne wyprzedaże nie planowałam dużych zakupów, ot jakieś koszule oraz bluza sportowa dla męża, buty dla dzieci i dla siebie, np. jakieś http://shoe-mania.pl/czolenka do pracy i to wszystko. Może więcej dresów dla Tomka już z myślą o przedszkolu. 
Co do dresów, to zakupuję je właśnie w Pumie/Adidasie na stronach internetowych w Outlecie lub używane na allegro. Używane są dużo tańsze, nadal ładne, choć noszą lekkie oznaki użytkowania, ale mam pewność, że nie rozsypią się po miesiącu i mogę je prać, ile chcę. Osobiście nie mam nic przeciwko używanym dresom, bo jeżeli rodzice szanują odzież dziecka, to ta odzież po jednym lub dwóch sezonach potrafi bardzo ładnie wyglądać. O tym przekonałam się już wiele razy, bo np. wiosną zakupiłam cztery zestawy dresów używanych dla Tomka i dwa dla Karinki. Używamy je już około połowy roku i nadal "nic" i myślę, że przetrwają do kolejnej wiosny.

Jak do tej pory z zaplanowanej odzieży i obuwia udało mi się sporo zakupić, bo  koszulę dla męża i kilka par obuwia dla mnie i dla dzieci. W tym sezonie nie mam dużych wymagań i potrzeb. To dobrze, bo będę mogłą więcej zaoszczędzić.

Obuwie dziecięce także zakupuję głównie przez internet, albo sporadycznie w outlecie, rzadziej na wyprzedażach w sklepach. Wiem, już jaki rozmiar obuwia w konkretnych markach nosi Tomek, więc wybór nie jest ciężki. Oczywiście zdarza mi się, że odsyłam towar, bo rozmiar, albo coś innego jest niewłaściwy, ale pomimo wszystko domawiam pasującą rzecz. Przy zakupach w sklepach stacjonarnych ważne jest dla mnie to, czy mogę w razie czego zwrócić towar. Jeżeli mogę, to dla mnie bardzo duże udogodnienie, bo nie mam stresu, że jednak wybrałam niewłaściwą rzecz.
Co do rzeczy z obniżkami warto pamiętać, że one także podlegają reklamacji. No chyba, że coś zostało przecenione z powodu konkretncyh braków.

czwartek, 2 lipca 2015

Cudne kubki - nasz nowy nabytek do kuchni

Moje kubki od Witeks-u

Co jakiś czas piszę o brakach w mojej kuchni i o tym, że systematycznie staram się ją zaopatrywać w potrzebne sprzęty, gadżety, etc. W międzyczasie zakupiłam kilka akcesoriów, o których postaram się napisać w kilku wpisach, bo być może dzięki temu pomogę komuś zaoszczędzić czasu na szukanie, zwłaszcza, jeżeli będzie potrzebował tego, co ja.
Kilka dni temu otrzymałam oczekiwaną przeze mnie paczkę od firmy Witeks (ich strona tutaj: http://witeks.pl/) z kubkami! 
Kubki na zdjęciach:)

Chciałam "odświerzyć" nasze kubki, bo po pierwsze nie mamy ich sporo, po drugie w przytłaczającej większości są ciemne, smutne i takie nijakie, a po trzecie nie mamy dwóch takich samych lub nawet podobnych do siebie kubków. Może to banalne, ale bardzo lubię pić z kimś herbatę lub kawę z tych samych kubków tzn. tej samej kolekcji.

Kubki otrzymane od firmy Witeks bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły! WOW!:
  • są piękne!! Znacznie ładniejsze niż na zdjęciach na firmowej stronie internetowej (mam nadzieję, że sfotografowałam je lepiej i widać kolorowe wzorki), 
  • wyglądają bardzo estetycznie i wręcz zjawiskowo przy mojej na razie jeszcze nieskompletowanej ale białej zastawie:),
  • można wybrać z tej kolekcji jeden wzorek lub kilka i także wyglądają pięknie i jak z kompletu,
  • są dość duże (wysokość 11 cm, średnica góry kubka to 9 cm, pojemność 390 ml), dzięki temu ja mogę się spokojnie napić herbaty bez kilku dolewek,
  • mają przystępne normalne ceny:), 
  • sama paczka przyszła profesjonalnie zapakowana, dzięki czemu nie było potłuczeń, czy nadtłuczeń. Mam różne doświadczenia i wiem, że opakowanie zawsze jest ważne.

Sama robię bardzo dużo i często zakupy przez internet. To z prostego powodu, z powodu braku czasu na chodzenie po sklepach Uwielbiam takie sklepy, które mają bogatą ofertę, bo często do nich wracam, a zwłaszcza wówczas, gdy po pierwszym zakupie mam tak pozytywne odczucia i jestem tak bardzo zadowolona.
Sklep Witeks ma bardzo dobrą ofertę, a do tego mało skomplikowaną stronę. Ich kubki bardzo polubiłam i chętnie piję z nich moją herbatkę:) Jaki z tego morał? Pewnie niebawem do nich znowu wrócę:)

Tymczasem część naszych starych kubków idzie do lamusa...tzn. jeszcze nie wiem, komu je oddam, ale na pewno tak będzie. Mam nadzieję, że ktoś będzie się cieszył z moich starych kubków tak, jak ja z nowo zakupionych:) Czasami chyba tak po prostu jest, że wymieniamy część naszych kuchennych akcesoriów, a czujemy się, jakbyśmy mieli od razu nową kuchnię:)


Wszystkie pięć:)