Coś poważnego, czy jakaś błahostka?
W trzecim tygodniu życia zauważyłam u Tomutka podczas wizyty w szpitalu na szyji guza wielkości śliwki. Zważywszy na to, że godzinę wcześniej pobierano mu krew z żyły na głowie, zastanawiałam się z mężem, czy pielęgniarka nie przydusiłą go jakoś... Oczywiście, jak każda mama spanikowałam. Natychmiast pojechaliśmy na nocny dyżur do Dziecięcego Szpitala Klinicznego na ul. Działdowskiej w Warszawie. Tam oczywiście swoje musieliśmy odstać, ale zrobiono nam USG, na którym Pani doktor napisała, że jest to "guzowanty twór". Poinformowała nas, że widzi coś takiego po raz pierwszy i nie jest to typowy kręcz.
Mieliśmy się zgłosić za trzy dni ponownie na badanie USG. Po trzech dniach ta sama Pani doktor z trzema innymi lekarzami oglądali Tomutka około 30 minut i nie stwierdzili nic nowego. Byłam przerażona.
Zaczęłam czytać różne fora i strony, by dowiedzieć się czegoś o kręczach. Odwiedziliśmy kilku lekarzy, by nam ktoś powiedział wreszcie coś konkretnego na temat przypadku naszego synka. Tymbardziej, że zgrubienie było widoczne coraz bardziej. Oczywiście miałam same negatywne myśli i bałam się o każdą noc i dzień, czy coś złęgo nie dolega Tomkowi.
Ostatecznie udało nam się ustalić, że jest to zgrubienie w miejscu górnej części mięśnia mostkowo-obojczykowo-sutkowego spowodowane krwawieniem do tego mięśnia podczas porodu. Oznacza to, że podczas porodu (cesarki) dziecko miało wylew krwi do tego mięśnia. To mogło być spowodowane ułożeniem dziecka i trudnościami podczas wyciągania dzieciątka z brzucholka lub błędem lekarskim.
Około trzech tygodni zajęło nam:
- znalezienie dobrego lekarza, który wypowiedział się, co to jest?
- znalezienie przychodni, gdzie mogliśmy rozpocząć rehabilitację Tomka i gdzie nie musieliśmy czekać pół roku, lub prosić na kolanach o wcześniejsze przyjęcie,
Jak się okazało najlepsi lekarze są bardzo blisko nas...
Suma sumarum, by zaoszczędzić Wam takich stresów i niepotrzebnego biegania bo niewłaściwych lekarzach i przychodniach rehabilitacyjnych podaję poniżej dane do, moim zdaniem najlepszych placóek i lekarzy:
- najlepsze USG dziecięce robi prof. Andrzej J. Marciński w Spółdzielni Pracy Specjalistów rentgenologów przy ulicy Waryńskiego 9 w Warszawie, http://www.rentgen.pl/ Niestety za wszystko trzeba płacić, ale czego nie robi się dla maleństwa.
- najlepszą, bezstresową i skuteczną rehabilitację mieliśmy w Ośrodku Dziennej Rehabilitacji przy ulicy Wrzeciono 10 C,
- bardzo dobra lekarka neurolog dziecięca to Mariola Rudzka Dybała - nas przyjmowała w Ośrodku przy ulicy Wrzeciono 10 C,
- przez 10 miesięcy Tomka rehabilitował fizjoterapeuta mgr Paweł Górski przy ul. Wrzecionoe 10 C. Poniżej jeden z moich filmów z rehabilitacją. To film poglądowy, bo Tomutka rehabilitowałam także w domu sama:
- najlepszych rad i wskazuwek udzieliła nam nasz lekarz pediatra Zofia Miłoszewska,
- cenne wskazuwki otrzymaliśy także od lekarza pediatry Wojciecha Ozimka
I pomyśleć, że nie wierzyłam w powodzenie rehabilitacji ruchowej...
Dzien dobry
OdpowiedzUsuńMoge miecpare pytan do pani
Jesli jest szansa na jakis kontakt, choćby mejlowy. Mamy podobny problem
OdpowiedzUsuńWitam Serdecznie, oczywiście proszę pisać na maila. Jest w zakładce kontakt:) Serdecznie pozdrawiam:)
UsuńPrzypominajka. Bardzo prosze o chwile czasu...
Usuń