W najbliższy weekend udaje się do swojego rodzinnego miasta na spotkanie klasowe po 20 latach!!!
t.j. 20 lat po maturze! Dziwne uczucie, bo nigdy nie przypuszczałam, że dożyję takiej daty!:))
Kolejna rzecz, moje wszystkie koleżanki i koledzy z liceum mają już nastoletnie dzieci i większość jest po rozwodach, a ja nie dosyć, że młoda mężatka to jeszcze przyjadę w ciąży!!!
Świetnie się wszystko układa, a ja już szukam sobie wytłumaczeń i co powiem w razie czego...
Nie wiem, dlaczego my kobiety mamy często problem z tym, że albo jesteśmy w ciąży, albo nie jesteśmy, albo nie możemy zajść w ciążę, albo nie chcemy, albo mamy męża, albo go nie mamy i nie chcemy, albo jesteśmy po rozwodzie itd... Bez względu na to, jaki to problem, od razu staramy się jakoś wszystko wszystkim tłumaczyć i siebie wytłumaczyć. A przecież nikomu z niczego nie muszę i nie powinnam się tłumaczyć? Każda z nas może życie układać sobie po swojemy i nie musimy się czuć winne wobec innych jakiś wyjaśnień. Zwłaszcza, że nikomu krzywdy nie robimy.
Oczywiście już zaczęłam wprowadzać koleżanki do tematu, czyli, że jestem w ciąży. Tu oczywiście wszystkie mi gratulują, jednak każda z nich myśli bardziej w kategoriach, że dzieci odchowane i już jest względny spokój, to po co "pakować" się ponownie w pieluchy?? Dlatego też w tym momencie zaczynam się tłumaczyć, no tak, ale ja dopiero niedawno założyłam rodzinę i obecnie staram się ją z mężem powiększyć, więc jestem na innym etapie niż one. Ponad to u mnie wszystko wyglądało nieco inaczej niż u wielu koleżanek z klasy, no może nieco poprzestawiałam sobie pewne priorytety i stąd teraz dopiero rodzina.
Czasami śmieszne wydają się pewne życiowe losy, ale najważniejsze zdaje się być to, by żyć w zgodzie z własnymi przekonaniami, marzeniami i oczekiwaniami:)))
Na koniec cytat, który bardzo lubię:
" bo ja nie chcę być jakimś gdzieś skradzionym echem,
jakimś gdzieś posłyszanym krzykiem,
powtórzonym śmiechem,
jakimś czołem znalezionym w mijanym pielgrzymie -
Chcę być z siebie i sam chcę nadać sobie imię"
/Tadeusz Peiper/
t.j. 20 lat po maturze! Dziwne uczucie, bo nigdy nie przypuszczałam, że dożyję takiej daty!:))
Kolejna rzecz, moje wszystkie koleżanki i koledzy z liceum mają już nastoletnie dzieci i większość jest po rozwodach, a ja nie dosyć, że młoda mężatka to jeszcze przyjadę w ciąży!!!
Świetnie się wszystko układa, a ja już szukam sobie wytłumaczeń i co powiem w razie czego...
Nie wiem, dlaczego my kobiety mamy często problem z tym, że albo jesteśmy w ciąży, albo nie jesteśmy, albo nie możemy zajść w ciążę, albo nie chcemy, albo mamy męża, albo go nie mamy i nie chcemy, albo jesteśmy po rozwodzie itd... Bez względu na to, jaki to problem, od razu staramy się jakoś wszystko wszystkim tłumaczyć i siebie wytłumaczyć. A przecież nikomu z niczego nie muszę i nie powinnam się tłumaczyć? Każda z nas może życie układać sobie po swojemy i nie musimy się czuć winne wobec innych jakiś wyjaśnień. Zwłaszcza, że nikomu krzywdy nie robimy.
Oczywiście już zaczęłam wprowadzać koleżanki do tematu, czyli, że jestem w ciąży. Tu oczywiście wszystkie mi gratulują, jednak każda z nich myśli bardziej w kategoriach, że dzieci odchowane i już jest względny spokój, to po co "pakować" się ponownie w pieluchy?? Dlatego też w tym momencie zaczynam się tłumaczyć, no tak, ale ja dopiero niedawno założyłam rodzinę i obecnie staram się ją z mężem powiększyć, więc jestem na innym etapie niż one. Ponad to u mnie wszystko wyglądało nieco inaczej niż u wielu koleżanek z klasy, no może nieco poprzestawiałam sobie pewne priorytety i stąd teraz dopiero rodzina.
Czasami śmieszne wydają się pewne życiowe losy, ale najważniejsze zdaje się być to, by żyć w zgodzie z własnymi przekonaniami, marzeniami i oczekiwaniami:)))
Na koniec cytat, który bardzo lubię:
" bo ja nie chcę być jakimś gdzieś skradzionym echem,
jakimś gdzieś posłyszanym krzykiem,
powtórzonym śmiechem,
jakimś czołem znalezionym w mijanym pielgrzymie -
Chcę być z siebie i sam chcę nadać sobie imię"
/Tadeusz Peiper/
Bardzo dziękuję wszystkim za odwiedzenie mojego posta!!!
Gorąco zapraszam do dyskusji i komentarzy, a także do obserwowania mojego bloga.
Na pewno będą jeszcze ciekawe konkursy!!!:))))
Chwalcie się swoimi dzieci i osiągnięciami związanymi z wychowaniem, a tym samym pomagajcie w wychowaniu innym.
Nie ma co się tłumaczyć. To Twoja sprawa co, jak i kiedy :)Zamiast tego chwal się tym :)
OdpowiedzUsuńTo tłumaczenie przychodzi zawsze samo z Siebie:) Serdecznie pozdrawiam:)
UsuńTo fakt, myślę, że my same czujemy się zobowiązane żeby wszystko tłumaczyć, wyjaśniać, a przecież tak jak piszesz-nie musimy tego robić! I zmiany chyba powinny zacząć się od naszego podejścia! A Ty właśnie się chwal, ciesz, a ja jestem pewna, że niejedna koleżanka będzie Ci zazdrościła!
OdpowiedzUsuńWiesz myślę, że dla wielu Twoich koleżanek z licealnych lat będziesz po prostu miłą refleksją nad tym, że posiadanie małego bobasa jest już za nimi. Jak usłyszałam od mojej ponad 40 letniej koleżanki z pracy, że mi zazdrości zarówno oczekiwania jak i tego co mnie czeka. Z a tymi rozwodami masz rację to chyba jakaś plaga...dosłownie. Miło mi Ciebie poznać tym bardziej, że jesteśmy w tym samym tygodniu ciąży:)
OdpowiedzUsuńMusiałaś mieć zgraną klasę, że organizuje takie spotkania - szok! U mnie było inaczej, ludzie ani się grzali, ani ziębili. Raczej nic z tego, nawet nie mam kontaktu z nikim z klasy.
OdpowiedzUsuńMoje przekonanie jest oparte tylko na domysłach, ale wydaje mi się, że na takich spotkaniach ludzie zwykle chcą się pokazać z jak najlepszej strony, idealizują swoje życie i osiągnięcia i szukają powodu do plotek. Tak więc możesz się stać gwiazdą spotkania. ;-) Pewnie część powie - ale fajnie masz, inna część - cieszę się, że mam ten etap za sobą, a reszta nic nie powie. Nie ma się czym przejmować. Powiedz im, że ciąża odmładza i dumnie wypnij brzuszek. :-) Powiem Ci, że chociaż moja córka ma dopiero 5 miesięcy, ludzie pytają mnie kiedy drugie, co wkurza mnie jak cholera. A ja, nie chcę drugiego dziecka, nie wcale,po prostu przez najbliższe lata. Chciałabym tak koło 40-tki, jak pierwsze będzie odchowane, ja troszkę lepiej ustawię się w życiu, popracuję, a potem sobie odpocznę przy trudach macierzyństwa - tak to sobie wymyśliłam. :-)
Tak właśnie było na moim spotkaniu z klasą z podstawówki. I mimo, że wtedy lubiliśmy się baaaaardzo, i powiedziałabym, że zżyci też byliśmy bardzo, to po tych 7-8latach miałam wrażenie, że to jakaś farsa to spotkanie... I szczerze mówiąc jeśli w ogóle kiedyś byłoby kolejne, to się nie wybieram...
UsuńTak, klasę miałam bardzo zgraną:). Zwłaszcza, jeżeli chodziło o organizację czegokolwiek, więc bardzo miło wspominam lata szkolne. Obecnie mam kontakt stały z kilkoma osobami i to także jest bardzo miłe:) Twoją decyzję, co do drugiego dziecka doskonale rozumiem, bo wiem już jak trudno jest z maluchem, a co dopiero z dwoma... Jak wiesz, ja mam nieco inną sytuację - zegar biolgiczny bije i jeszcze trochę, a już może być nieco za późno, bo warto pomyśleć o własnym zdrowiu, o samopoczuciu i o cierpliwości doi malutkich istotek... Serdecznie pozdrawiam:)
UsuńZaczęłąm czytać tego bloga i nie mogę się oprzeć, żeby nie sprostować kilku rzeczy. Po pierwsze w naszej byłej klasie większość nie jest rozwodnikami, z tego co wiem 4 osoby na 34, więc chyba nieźle. Po drugie na pewno nikt o Tobie nie myśli, że chyba masz nie po kolei w głowie, że chce ci się w tym wieku w pieluchach babrać. Jak sama stwierdziłaś każdy jest na jakimś etapie życia, jedni przeżywają drugą młodość zostawiając nastoletnie pociechy wreszcie same w domu, ale kilkoro naszych kolegów ma maleńkie kilkuletnie pociechy. Ja tam się bardzo cieszę, że będąc w tym wieku nie zaczęłaś np mówić, że dzieci to nie Twoja bajka i że do szczęścia Ci ich nie brakuje. Trzymam kciuki za dalsze powiększanie rodziny, bo w życiu trzeba stawiać na to, co daje największą radość. Pozdrowionka, Halina
OdpowiedzUsuńWitaj Halinko!!:)), miło mi, że zajrzałaś na mojego bloga:)Co do Twojego sprostowania, to nic nie poradzę, że miałam takie wiadomości dotyczące "rozwodów" od innych osób:(( Teraz dopiero na spotkaniu okazało się, jaka jest prawda:), więc cieszę się, że jest inaczej:)))) Sama byłam zaskoczona:)))) Poza tym sama się cieszę, że kilka osób z naszej klasy zdecydowało się na dodatkowego dzidziusia, bo teraz sama wiem, że to daje wiele szczęścia:) Co do moich obaw, to takie są i były, może to kwestiawłaśnie wieku i dodatkowo hormonów:((( Gorąco pozdrawiam:)
Usuń