To już raczej ostatni remont w mieszkaniu przed
przyjściem na świat córeczki.
Wymyśliłam sobie jeszcze na ten rok jeden remont, a
raczej korektę źle zrobionej podłogi sprzed dwóch lat. Niestety nie mam
szczęścia do dobrych wykonawców i zazwyczaj trafiam na kogoś, kto nie zrobi
wszystkiego dobrze, ale zawsze coś zepsuje. Czasami mam wrażenie, że każdy ma z
nas takie doświadczenia i że mało jest w Polsce bardzo dobrych osób, które
solidnie i za przystępną cenę coś naprawią, zrobią, wybudują itd. Jednym słowem
do każdego i do wszystkiego można się przyczepić.
Takim oto sposobem od dzisiaj zaczął się w mieszkaniu
remont kawałka, tj. około 14 m2 podłogi.
Jest "sajgon" na całego i tak głośno,
że boję się o moją córcie w brzuszku. Tomutek na początku płakał, teraz
jest już lepiej no i większość dnia będzie na spacerze. Na szczęście pan od
podłogi pracuje po 8 h. Zresztą na więcej bym się nie zgodziła. No głośno ma
być tylko około dwa dni, więc jakoś damy radę:)
Ile potrwa wszystko? Sama nie wiem, ale wiem, że
będzie brudno i głośno przez min. dwa dni i modlę się, by ten specjalista
wykonał swoją robotę należycie i dość szybko. Ta robota nie wydaje mi się jakaś
przeraźliwie ciężka i pochłaniająca dużo czasu. No cóż czas pokaże, jak się
sprawi kolejny specjalista.
Remont musi się odbyć jeszcze w tym roku, bo nie
wyobrażam sobie, że z dwójką dzieci i to malutkich mam robić remont wiosną lub
latem. Nie można go też odkładać, bo obecna podłoga się sypie (nie wiem, z
czego jest, ale miała być z betonu) i boję się, że któregoś dnia Tomek połknie
jakiś kawałek tej paskudnej podłogi i będzie problem. A jak będzie już
przyjdzie na świat córeczka i nie daj Boże ona jeszcze coś by z podłogi
połknęła (oczywiście nie tuż po urodzeniu, ale później...)
Poza tymi aspektami bezpieczeństwa i zdrowia moich dzieci,
podłoga sama w sobie wygląda nieestetycznie i już nie mogą na nią patrzeć.
Z powyższych powodów przez ostatni weekend przygotowywaliśmy z mężem miejsce dla pana wykonawcy i
mieliśmy pełne ręce roboty. Szkoda, że długi weekend tak spędzaliśmy, ale cóż -
marzymy o pięknej i zadbanej podłodze to musimy przeżyć takie pracowite dni:)
Przed nami i tak chyba jeszcze najgorsze, bo porządki
po remoncie. To już chyba pozostawię dla osoby z zewnątrz. Wolę już chyba
zapłacić komuś niż z tak dużym brzucholkiem szorować okna, podłogi,
ściany i walczyć z kurzem.
Najważniejszy jest mój deadline, czyli 6 grudzień. Do
tego momentu musi być wszystko zrobione i wysprzątane w mieszkaniu i ogólnie
dla córeczki.
Bardzo dziękuję wszystkim za odwiedzenie mojego posta!!!
Gorąco zapraszam do dyskusji i komentarzy,
a także do obserwowania mojego bloga.
Na pewno będą jeszcze ciekawe
konkursy!!!:))))
Chwalcie się swoimi dzieci i osiągnięciami
związanymi z wychowaniem, a tym samym pomagajcie w wychowaniu innym.
O rany, już niedługo będę czytać o Twojej nowo narodzonej córci. :) Już nie mogę się doczekać. :-)
OdpowiedzUsuńWspółczuję - nie cierpię remontów :(
OdpowiedzUsuńjak ja nie lubię remontów. Ps. zapraszam do mnie po nagrodę ;-))))
OdpowiedzUsuńO kurcze, oby szybko skończył się ten remont...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że remont szybko się skończy.
OdpowiedzUsuńZeby szybko się skończył! ::)
OdpowiedzUsuńOj remonty...jak ja tego nie lubię !! Zawsze jak jest remont mam wrażenie, że on się nigdy nie skończy..a później to sprzątanie.
OdpowiedzUsuńJa u siebie mam na razie za sobą wstawienie drzwi i wyrzucenie starych, trzeba było rozwalić ścianę (kawałek), boże ile było kurzu i brudu..nie mogłam dojść do ładu, a to tylko jedne drzwi ;)
Pozdrawiam.
http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/