Nasze święta wyglądały zupełnie inaczej niż dotychczas, a to wszystko a sprawą Tomutka i oczywiście moją.
Wszystko staraliśmy się dostosować do żywiołowego charakteru Synka i do tego, by choć troszkę zrozumiał, że to nieco inny dzień niż pozostałe w roku.
Ponad to ja musiałam i nadal powinnam na siebie uważać, bo bardzo chcę urodzić w Nowym Roku (jeszcze tylko jeden dzień!!!!). To wiąże się z tym, że bardziej muszę wypoczywać niż robić porządki, bardziej leżeć niż biegać po sklepach i robić zakupy itd... I przede wszystkim uważać. Do tego jestem na diecie!
A mój mąż do ostatniego dnia miał bardzo dużo do zrobienia w swojej pracy.
Rodzina w komplecie już po kolacji wigilijnej. Tomkowi musieliśmy dać ciasteczko do rączki, by pozował z rodzicami. Oczywiście ciasteczek i słodkości jeszcze nie je.
Podsumowując wigilię:
- Na stole wigilijnym nie mieliśmy tradycyjnego obrusa, bo Tomek uwielbia ściągać wszelkiego rodzaju zwisające tkaniny ze stołów, ław itp.
- Nie mieliśmy dodatkowego nakrycia, bo w okolicy Tomutka w promieniu dostępnym dla jego rączek nie mogło się nic znajdować dla jego i naszego bezpieczeństwa, więc możliwości dostawienia czegoś dodatkowego były bardzo małe.
- Na stole nie znalazło się 12 potraw, jak zwykle, bo ja jestem na ścisłej diecie, a mąż się ze mną jednoczy.
- W ogóle zrobiliśmy tylko parę potraw, które wiedzieliśmy, że będziemy spożywać i na tym poprzestaliśmy.
- Mieliśmy bardzo mało ciast i słodyczy, bo ich nie jemy:(
- Z owoców obecne były tylko jabłuszka i mandarynki, bo innych także nie jemy ze względu na moją ciążową cukrzycę:(
- Ze względu na oszczędności - pod choinką mieliśmy tylko po jednym prezencie. Z tego należy wykluczyć oczywiście Tomka. Właściwie, my jako Mikołajowie dla Tomutka nic nie kupowaliśmy, bo gdy pocztą przyszły wszystkie prezenty od cioć i wujków dla synka, to stwierdziliśmy, że jest tego już za dużo. Co my potem z tymi wszystkimi zabawkami zrobimy - nie mam pojęcia. Już teraz nie mamy na nie miejsca.
- Rodzina niestety nie dojechała, bo np. siostry dzieci miały ospę:(...
- Baliśmy się, że Tomutek będzie ściągał wszystko z choinki i może ją kilka razy nawet przewrócić. Jak się okazuje Tomek choinki dostrzegł wówczas, gdy my już zabieraliśmy się do ich składania (w związku z porodem na początku roku już przed Nowym Rokiem zrobiliśmy porządek z ozdobami świątecznymi, by nie mieć niepotrzebnych zajęć, gdy mała będzie już w domku)! Bardziej fascynowały go wszystkie światełka i kabelki z tym związane oraz podłączenia do prądu niż inne kolorowe dekoracje świąteczne. Rośnie mi jakiś inżynier elektryk!:)
Jeden z prezentów Tomutkowych - ogromna wywrotka.
Drugi prezent to przybory majsterkowicza.
Kombinezon tygryska nie podpasował Tomutkowi pomimo, iż uwielbia tygryski.
To tylko wybrane i sfotografowane prezenty Tomutka...
W święta staraliśmy się spacerować i tu odwiedziny w kościele niedaleko nas przy żłóbku na świeżym powietrzu. Przy żłóbku tłumy spacerowiczów, więc zrobienie zdjęcia graniczy z cudem.
Szopka Bożonarodzeniowa w kościele niedaleko nas:) Bardzo mi się podoba:)
A to przejedzony osiołek z szopki Bożonarodzeniowej. Wszyscy odwiedzający dokarmiają osiołka, a on nawet nie jest głodny:) za to tłuściutki:)
Tymczasem ja już w 39 tygodniu ciąży...
Bardzo dziękuję wszystkim za odwiedzenie mojego posta!!!
Gorąco zapraszam do dyskusji i komentarzy, a także do obserwowania mojego bloga.
Na pewno będą jeszcze ciekawe konkursy!!!:))))
Chwalcie się swoimi dzieci i osiągnięciami związanymi z wychowaniem, a tym samym pomagajcie w wychowaniu innym.
Kochana, życzę Ci szczęśliwego rozwiązania i dużo radości w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuńKochana, lasa dzień Wasza rodzinka się powiększy... Podobnie jak Retromderna życzę szczęśliwego, bezpiecznego rozwiązania, a w Nowym Roku zdrowia, radości, spokoju i spełnienia i wymarzonych Świąt :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w Nowym Roku:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze dla Was :)
OdpowiedzUsuń