Tomkowi pozwoliłam pomalować próbnie kwadraty na ścianie. Potem wybieraliśmy odcień:)
Marzec miałam bardzo intensywny i choć on jeszcze trwa, to zdaje mi się, że limit prac wyczerpałam na co najmniej dwa miesiące.
Nie dosyć, że wcześniej zaklepałam i opłaciłam wyjazd nad morze do hotelu rodzinnego ze spa (o tym osobno), to jeszcze miałam z planach wiele innych zajęć. Po pierwsze malowanie ściany w pokoju dzieci. Po drugie odnowienie poduch z sofy (Poduchy całkowicie nam się podarły i były już nie do użytku. Wychodziła z nich gąbka. Perspektywa zakupu nowej sofy nie bardzo mi się podobała, a pomysł oddania do obicia poduch do tapicera także nie przypadł mi do gustu - finansowo.). Po trzecie wystawienie na sprzedaż obecnych łóżek dzieci i znalezienie w końcu łóżka odpowiedniego do pokoju. Po czwarte porządki w szafach dzieci z ubraniami i posegregowanie ich. Po piąte wyjazd nad morze (pakowanie itp...). I po szóste wszystkie inne bieżące sprawy.
10% tego robiłam w towarzystwie co najmniej dwójki dzieci, z której jedno było chore, a 90% prac wykonywałam porą nocną.
10% tego robiłam w towarzystwie co najmniej dwójki dzieci, z której jedno było chore, a 90% prac wykonywałam porą nocną.
Dla większość mam to norma. Noc to dodatkowe godziny na realizację planów i rzeczy, które muszą być zrobione.
Oczywiście, to, co napisałam powyżej to dla wielu osób bułka z masłem, np. dla mojego męża, który nie był by w stanie zrobić nic z powyższej listy, a do tego jeszcze w obecności nawet tylko jednego dziecka. Mało kto bierze pod uwagę to, że gdy w domu są dzieci to czas się automatycznie zawęża do minimum i jeżeli chcemy zrobić coś, co zaplanowaliśmy wcześniej, to musimy to zrobić kosztem snu.
Takim więc sposobem poduchy szyłam w nocy. Potrzebowałam dwóch długich późnych wieczorów (oczywiście wcześniej musiałam znaleźć - także porą nocną - odpowiedni materiał na allegro i go zakupić). No bo godzina 23.00 to już raczej noc a nie wieczór. Mój mąż na przykład o tej porze już dawno śpi, bo przecież jest bardzo zmęczony. Ja to co innego, mam urlop i na brak wypoczynku nie powinnam narzekać.
Ścianę malowałam także w nocy. Za pierwszym razem zabrało mi to znacznie więcej czasu, bo do około 3.00 nad ranem. Drugi raz malowania, to była kwestia około dwóch godzin, więc już znacznie lepiej.
Wszelkie prace związane z rezerwacją i opłatą wyjazdu oraz porządkowanie odzieży to także prace nocne.
Generalnie, by się ze wszytkim wyrobić i nie zaniedbywać dzieci, to większość rzeczy robię po nocach. Pakowanie na wyjazd, czy robienie jakiś zapasów do zamrażarki, a także coś na własne potrzeby, jak na przykład pomalowanie paznokci, czy, ba! napisanie coś na blogu, to wszystko nocne siedzenie i dziubanie kosztem snu. Czy to ktoś kiedyś doceni? Czasami zastanawiam się nad tym i nie znjduję odpowiedzi.
Taki mąż, mój mąż niczym się nie przejmuje i nie dopytuje, czy pomóc, jak sobie radzę. Wychodzi z założenia, że skoro chcę coś robić to robię. Mąż myśli, że wszystko robi się samo. I jeszcze potrafi się pokłócić o to, że siedzę po nocach.
Tymczasem noc to chyba moja pora. Nocą staram się także na swój sposób odpocząć, coś poczytać, nadrobić zaległości domowe, oglądnąć film. Nocą lubię często posiedzieć sama i szwędać się po mieszkaniu załatwiając przy okazji moc sprawunków lub po prostu zrobić coś dla Siebie. Najgorsze jest to, że potem powinnam wszystko odespać, ale z tym już jest gorzej, bo nie ma kiedy. Szasami szkoda dnia, czasami dzieci nie pozwolą, czasami jakoś mi się zapomni i tak sobie czas idzie do przodu i bardzo szybko przychodzi kolejny wieczór.
Znacie to chyba i raczej nic z tych rzeczy nie jest Wam obce?
Tymczasem noc to chyba moja pora. Nocą staram się także na swój sposób odpocząć, coś poczytać, nadrobić zaległości domowe, oglądnąć film. Nocą lubię często posiedzieć sama i szwędać się po mieszkaniu załatwiając przy okazji moc sprawunków lub po prostu zrobić coś dla Siebie. Najgorsze jest to, że potem powinnam wszystko odespać, ale z tym już jest gorzej, bo nie ma kiedy. Szasami szkoda dnia, czasami dzieci nie pozwolą, czasami jakoś mi się zapomni i tak sobie czas idzie do przodu i bardzo szybko przychodzi kolejny wieczór.
Znacie to chyba i raczej nic z tych rzeczy nie jest Wam obce?
Warzywka na rosół przygotowane do zamrażarki. Nie zawsze jest czas na to, by zakupić i obrać warzywa. Dlatego wolę coś mieć w zamrażarce "w razie czego".
Wyczuwam między wierszami żal do męża. Hm nie wiem o co chodzi z facetami oni zawsze myślą że się samo robi. Mam podobnie jak Ty. Tylko ze ja nie robie nic w nocy maksymalnie do północy musze się położyć. Córka się jeszcze budzi po 3 razy wiec sama rozumiesz; -) czasem trzeba odpuścić. I faceta tez zaangażować i zagnac bo się pan przyzwyczai do dobrego i później będzie trudniej. Życzę dużo dobrego; -)
OdpowiedzUsuńa ja robie wszystko w dzień najwyżej zrobie coś innego dnia ale noc to rzecz święta i spać trzeba:P czasami po intensywnym dniu roboczym zasypiam równo z chłopakami 21 albo jeszcze przed nimi na szczęście chłopaki kiedy widzą że śpię to nie budzą tylko same kładą się do łóżek :D a w wielu czynnościach chłopaki mi pomagają dzięki czemu mam dla nich więcej czasu :D a nawet sprzątanie jest zabawą z synkami
OdpowiedzUsuń