Siódmego lutego moja córeczka skończyła już miesiąc (albo dopiero skończyła). Cieszę się, bo nabiera już normalnych kształtów. Przytyła w sumie około 1,30 kg od momentu wyjścia ze szpitala. To sporo, zważając, że przy urodzeniu miała 3,25 kg.
Karina po śniadanku w kapturku, bo smoczek nie wypada z buziaczka:)
Karina je co 3h i już bardzo dobrze ssie z piersi mleko, z czego bardzo się cieszę. Mam problem tylko z jej odbijaniem, bo czasami muszę chodzić i masować ją nawet godzinę, by jej się po jedzeniu odbiło. Jeżeli jej się nie odbije i ją położę to w ciągu krótkiego czasu wszystko zwymiotuje, ku rozpaczy mamusi.
Na spacerach córka śpi, jak zabita. Ba, mogę nawet jeździć po tzw. "kocich łbach" i nic ją nie rusza. To także całkiem inaczej niż z Tomutkiem. Tomek musiał mieć ciszę w wózku i na byle kamyku się budził i krzyczał w niebo głosy. Mąż nie chciał chodzić z Tomutkiem na spacery do końca 3 go miesiąca, tak bardzo Tomek krzyczał w wózku. Nie lubił w nim leżeć i trzeba go było brać na rączki i już do domu donieść. No chyba, że chciało się spotkać z wrogo nastawionym wzrokiem każdej napotkanej kobiety która, gdy tylko słyszała płacz dziecka, od razu negatywnie to komentowała, oczywiście ubliżając mamusi płaczącego dziecka.
Karina bardzo chętnie się też kąpie i w wodzie może siedzieć i siedzieć i przy tym nie płacze. Z Tomutkiem bywało różnie:(, więc tu kolejne zaskoczenie:)
Tymczasem mój kochany Synek robi się coraz bardziej zazdrosny o mamę i ogólne jest obecnie bardzo na mamusię obrażony. Serce mi się kraje, gdy nie chce do mnie iść, a wybiera tatusia. Generalnie mama, jakby czasami nie istniała. Zdaję sobie sprawę, że to jest przejściowe, ale mimo wszystko serce matki boli. W ciągu dnia Tomek musi mieć raczej zapewnioną rozrywkę, byśmy wszyscy jakoś funkcjonowali i nie powariowali. Dlatego dobrze, że na dwa miesiące zaopiekowaliśmy się o dodatkową pomoc. Dzięki temu Tomutek jest cały czas zajęty i cały czas ktoś się z nim bawi, a ja dochodzę do siebie.
Zdaję sobie sprawę z tego, że jest mu przykro, iż mama ciągle lula "ta inną osobę", ale na razie jest mi ciężko nosić ich razem. Mam nadzieję, że Tomutkowi to przejdzie, a ja z czasem ogarnę całe towarzystwo.
Tomutek, jak zwykle aktywnie musi mieć zaplanowany czas, bo w przeciwnym razie nie mogę go ogarnąć:( Tu malowanie wodą kolorowanek:)
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze końcowe ząbkowanie i bolesne dziąsła oraz bunt dwulatka. Bunt dwulatka generalnie może się zacząć od około półtora roku i trwa do około dwóch i pół roku. U Tomka mogę śmiało stwierdzić, że bunt rozpoczął się w dziewiętnastym miesiącu. Myślę, że nasiliła to obecność Kariny.
Tu pragnę podkreślić, że on sam do Kariny nie jest negatywnie nastawiony i codziennie się do niej przytula, daje jej buziaka, żegna się z nią, a gdy płacze informuje wszystkich domowników i zapędza nas do pokoju, gdzie leży siostra. Zdaje się więc, że może jednak niebawem wszystko będzie normalne i synek chętnie będzie się przytulał także do mamy.
Bardzo jest mi żal mojego synka i cierpię z tego powodu, że nie mogę na raz zajmować się dwójką dzieci tak aktywnie, jakbym tego chciała. Te biedna maleństwa nie rozumieją, że mamusia nie może się przepołowić i bawić się z jednym, a drugiego lulać lub karmić.
Nachodzi mnie taka reflekcja, że w życiu należy przejść wszystko i wszystkiego się nauczyć:) Trudno jest zawsze na początku, ale później to wszystko wydaję się być łatwe i proste jak drut.
Bardzo dziękuję wszystkim za odwiedzenie mojego posta!!!
Gorąco zapraszam do dyskusji i komentarzy, a także do obserwowania mojego bloga.
Chwalcie się swoimi dzieci i osiągnięciami związanymi z wychowaniem, a tym samym pomagajcie w wychowaniu innym.
No pewnie, że potem będzie prościej.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Tomulek w końcu przestanie być obrażony na mamę... Ciężko musi być Ci teraz. Trzymam kciuki, by z dnia na dzień było lepiej.
Ściskam!!
Obecnie bardzo mi przykro, że Tomutek jest taki na "nie" i ciężko się z tym pogodzić... Mam nadzieję, że to minie szybciej niż myślę. Tymczasem juz staram się z Tomutkiem częściej bawić. Gorąco pozdrawiam
UsuńWszystko się ułoży :) U mnie było trochę podobnie :) a teraz miłość kwitnie. U Ciebie będzie tak samo :)
OdpowiedzUsuńOby:) Dziękuję za wsparcie:)
UsuńJak widać każde dziecko jest inne ;) wszystko z czasem się ułoży..
OdpowiedzUsuńDobrze, że Córka przesypia spacery!
http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Śliczna ta Twoja córcia, a jak ładnie ją ubrałaś, jak królewnę. :) Z tym ogarnianiem się miałam takie same odczucia, choć tylko jedno dziecko mam w posiadaniu. Wydaje mi się, że to mija z czasem, jak tylko Karinka zacznie się bardziej interesować światem to na pewno będziesz mieć łatwiej - będą szaleć i rozrabiać razem z Tomutkiem.
OdpowiedzUsuńSzybciutko mu minie, zobaczysz! :) a my czekamy na relację :)
OdpowiedzUsuńNa pewno szybko wszystko się unormuje i będziesz miała w domu kochające się rodzeństwo;)
OdpowiedzUsuńZ czasem będzie coraz lepiej :) Na pewno!
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Was :**
Dopiero co byłaś w ciąży, a córka już ma miesiąc. Ale czas biegnie. :)
OdpowiedzUsuńCo do zazdrości, to wszystko kwestia czasu. Będzie dobrze. :)
Nim się obejrzymy, Ty już urodzisz:), a potem będziemy obchodzić roczek naszych dzieci:)))) Gorąco pozdrawiam:)
UsuńNie mogę uwierzyć, ze to już miesiąc. Cudownie, ze na spacerach Ci Karina śpi. U mnie to żaden z mojej trójki mi nie dał spokojnie pospacerować. Pół godziny spania i płacz.
OdpowiedzUsuńKasiu, sama wiesz, że czas bardzo szybko mija:) A co do spacerów to mój synek, był podobnie, jak Twoi. Chyba córeczki są takie kochane:) To może postarasz się jeszcze o córeczkę:)? Gorąco pozdrawiam:)
UsuńPewnie nie długo mu przejdzie. Dobrze że na Karinkę się nie obraził i ją tuli.. Mogło być gorzej :)
OdpowiedzUsuń