czwartek, 18 sierpnia 2016

Jest ciężko.

Nasza rodzinka :)

Długo zastanawiałam się, co najpierw napisać po tak długiej przerwie i jak zatytułować wpis i jakoś nic mi nie podchodziło, więc tytuł jest krótki, zwięzły i najbardziej trafny. Nie chcę pisać, że jest wszystko w jak najlepszym porządku i nie chcę też pisać, że jest bardzo źle. Jedno jest pewne, jest ciężko z trójką dzieci i choć ilość pracy podobna, to już życie się zmieniło dość znacząco.
Nasza cała trójka to jeszcze małe dzieci (mamy obecnie bunt czterolatka, bunt dwulatki i czteromiesięczne maleństwo), więc nie możemy liczyć w wielu przypadkach ani na ich pomoc, ani na ich zrozumienie, czy właściwą interpretację sytuacji. Musimy mieć oczy dokoła głowy przez 24 h na dobę i w całości im się "oddać". Bywa różnie, raz jest wesoło, innym razem groźnie, czasami głośno a niekiedy niebezpiecznie. Często tylko sztywne zasady pozwalają nam zapanować nad wszystkim. 
Zależy nam na dobrym wychowaniu dzieci, na tym, by między nami i dziećmi była jakaś szczególna więź. Chcemy dostarczyć im wielu dodatkowych atrakcji i zajęć. Chcemy pokazać im różne strony egzystencji i dać możliwość spróbowania wszystkiego, a przy okazji nauczyć życia takim, jakie jest (nie odbiegamy więc od marzeń innych rodziców). Z tego powodu nie było mnie tu tak długo. Większość czasu poświęcaliśmy dzieciom i na inne sprawy, które można nadrobić później, brakło chwili.

Wcześniej coraz mniej pisałam, a od czerwca wcale. Mam nadzieję, że to się zmieni i jakoś wrócę do normalności nie tylko tu w sieci, ale także w życiu osobistym.
Obecnie od 7.00 do 22.00 nasze życie jest w całości "sfiksowane" na dzieci. Mało w nim czasu na spontaniczność, a zmęczenie też przychodzi znacznie wcześniej. Gdy zegar pokazuje już godzinę 22.00 nie zastanawiamy się długo, co dalej robimy, tylko po prostu kładziemy się spać, by choć trochę wypocząć.
Śmieję się, gdy spotykam ludzi mówiących, że wychowanie trójki dzieci to pestka z masłem, bo się z tym nie zgadzam i nie dyskutuję. Każdy wie lepiej. To trudna harówka i w przypadku, gdy jesteśmy sami bez dodatkowej darmowej pomocy dziadków, cioć itp., wiemy o czym mówimy. Dzieci wymagają uwagi i zainteresowania ze strony dorosłych. Uwielbiamy z nimi przebywać, coś im wyjaśniać, tłumaczyć, uczyć ich, bawić się z nimi etc. Chcemy, by były mądre, ale też, by ładnie wyglądały, jadły zdrowe posiłki, uczestniczyły w ciekawych zajęciach i się cudnie rozwijały. To wszystko wymaga poświęcenia im ogromnej ilości czasu. A że ten jest ograniczony i do tego siły rodziców także, to z czegoś musimy zrezygnować.
Liczyliśmy się z tym, że mając takie małe dzieci będziemy musieli się przez kilka lat dość intensywnie poświęcać, więc raczej nie narzekamy jakoś specjalnie, ale przyznam po raz wtóry: jest ciężko. Zależało nam na dużej, cudnej rodzinie, więc zaciskamy zęby i myślimy o przyszłości. To dodaje nam sił.
Podkleślam też, że wszystko jest do zrobienia, do przeżycia i nie jest niewykonalne, ale jest ciężko.

Tymczasem dziękuję wszystkim za wsparcie mailowe oraz te w komentarzach i informuję, że żyję i powoli postaram się wrócić do mojego blogowania.