Pamiętam jak dziś, kiedy w zeszłym roku pisałam o odpieluchowywaniu dziecka TU i pamiętam, jak podziwiałam Olę z bloga http://tupot-malych-stopek.blogspot.com/, kiedy pisała o odpieluchowywaniu swojej pociechy, a to m.in. TU.
Wówczas w swoim wpisie zastanawiałam się, kiedy to zrobić i nie miałam gotowej recepty, jak do tego podejść. To jest niestety trudna kwestia dla dziecka i oczywiście dla rodziców.
Po wielu przejściach z wieloma tematami doszliśmy z mężem do wniosku, że zaczniemy odpieluchowywać Tomka, gdy przyjdzie dla niego odpowiedni czas. Odpowiedni czas znaczy dla nas, że dziecko już rozumie co to jest siusiu i rozumie, co się z tym robi i gdzie.
Ten czas nadszedł stosunkowo niedawno, bo około 3 tygodni temu. Tomek po skończeniu 2,5 roku stał się bardziej dojrzały, spokojniejszy i przystępny. Ma już także za sobą prawie pięć miesięcy chodzenia do żłobka, więc jest już bardziej uspołeczniony. To wszystko ma na pewno wpływ na to, że dziecko dojrzewa i do tego, by już wołać o chęć zrobienia siusiu i nie tylko.
Ostatnio, gdy odbierałam Tomutka ze żłobka, to coraz częściej zdarzało mi się, że przed wyjściem mówił mi, że chce siusiu. Pomyślałam, że może by już spróbować skończyć z pieluszkami. Tymbardziej, że w grupie Tomka, tylko dwójka dzieci ma pieluszki. W tym Tomek. Oczywiście nie miałam jeszcze odwagi powiedzieć tego na głos i poinformować "Ciocie" ze żłobka oraz męża. Aż tu któregoś dnia "Ciocia" ze żłobka mówi do mnie, że to już czas odpieluchowywać Tomka. Przyznam szczerze, że byłam przerażona, ale zgodziłam się z nią i tak zaczęłyśmy odpieluchowywać Tomutka. Co to oznacza? Ano to, że dziecko nie chodzi już w pieluszce, tylko w majteczkach, że dziecko należy często wysadzać na nocnik, że należy być bardzo cierpliwym i być przygotowanym na częste sprzątanie podłogi w mieszkaniu.
U nas wczoraj był 10 dzień. Jak jest?
Ano różnie. Bywają dni, kiedy wykorzystamy tylko jedną pieluszkę i nie ma nigdzie nasiusiane. Niestety zdarzają się też dni, gdy raz za razem Tomek siusia gdzie popadnie. Przyznam, że te dni są wykańczające. Mam wrażenie, że w powietrzu naszego mieszkania unosi się smród sików i kupki. Nawet pojawiają mi się jakieś odruchy wymiotne i bynajmniej nie jestem w ciąży.
Często też Tomek zaskakuje mnie, gdy na przykład wstaje rano, idzie siusiu, a pieluszka jest sucha. Bardzo mu się podoba, gdy jesteśmy na spacerze, nie ma pieluszki i woła siusiu, a ja panika, bo w pobliżu nie ma nic oprócz drzew. Jak teraz w zimie szybko ściągnąć tyle warstw z małego dziecka i pomóc mu w siusiu, by nie oblało odzieży?
Tak się zastanawiam, ile to jeszcze potrwa? Tomek obecnie jest chory, czy to może mieć wpływ na to, że nie zawsze trzyma siusiu? Ach... niech mnie ktoś pocieszy i napisze, że jeszcze tylko tydzień i będzie po bólu...
Niekiedy, gdy jednego dnia po raz kolejny widzę nasiusiane na parkiecie to jestem wściekła na maksa. Najgorsze jest to, że nie można tego pokazać dziecku, bo się zestresuje i w ogóle nie będzie sikać do nocnika. A mnie wówczas nosi i mam ochotę wyć na balkonie na całą ulicę. Co robić? Jak po raz setny tłumaczyć dziecku, że: "siusiamy do nocnika, a nie na parkiet rodziców".
Dziewczyny trzymajcie kciuki za moją cierpliwość:)))
Dziewczyny trzymajcie kciuki za moją cierpliwość:)))