Tomek często sam siada i ogląda bajki.
Już nieśmiało mogę mówić, że spełniło się moje marzenie i jedno dziecko lubi bajki i czytanie. Tomek uwielbia, gdy mu się czyta i sam czasami nawet udaje, że już wie, co i gdzie jest napisane. Bardzo mnie to cieszy, bo wiem, że nie zawsze tak jest. Mam taki niecny plan, że przed szkołą nauczę go czytać, by było mu łatwiej. Sztuka czytania wcale nie jest taka trudna. Najważniejsze być cierpliwym i systematycznym. Już wcześniej zaczęłam się dowiadywać, jak zaczynać uczyć dziecka czytania. Ile mogę to zasięgam też opinii sąsiadki, która jest nauczycielką i akurat w tym temacie świetnie się orientuje.
Obecnie jestem na etapie kompletowania materiałów niezbędnych i przede wszystkim pomocnych do nauki. Już z Tomkiem uczymy się już samogłosek, potem będą sylaby, a po sylabach krótkie czytanie. Daję sobie rok!:)
Moja córcia daleka jest niestety od słuchania bajek, czytania i tym bardziej od nauki. Książki w ogóle jej nie interesują i gdy czytamy bajki jest w stanie się skupić przez około 10 minut. Potem niestety zaczyna się czas wiercenia, marudzenia i najchętniej wzięłaby książkę i podarła. Z Tomkiem było podobnie w jej wieku, więc jestem zdania, że i jej przejdzie.
Pocieszający jest fakt, że gdy uczę się z Tomkiem, to i ona zaczyna po nim powtarzać, jak papuga i gdzieś tam kątem ucha wszystko słucha. Prawda jest taka, że gdy Tomek coś potrafi, to od razu Karina rwie się, by się tego samego nauczyć. To typowe, gdy jest się młodszym rodzeństwem.
Tymczasem dzisiaj mieliśmy kolejną kontrolę u lekarza. Dzieci są zdrowe! Bardzo mnie to cieszy i zastanawiam się, co dalej, bo do końca tygodnia na pewno nie pójdą do przedszkola i żłobka, a co potem?
Obecnie będziemy praktykować krótkie spacery i na nowo przyzwyczajać do pobytu na dworze. Potem może czas już wysłać ich do innych dzieci? Najgorsze jest to, że zapewne po dwóch dniach pojawi się u jednego i drugiego katar, a potem to już w ogóle nie wiadomo co. Do tego wszystkiego w Warszawie już się pojawiła paskudna grypa i pytanie, czy tak rzeczywiście jest, czy media, jak zwykle ze wszystkiego robią sensację?
Nasz laryngolog uważa, że dzieci powinny uczęszczać do przedszkoli i żłobków, bo przez to uodparniają się od katarów, chorób, kaszlów i innych nieszczęść. Muszą z tym obcować, by się tego nauczyć. Nie można ich trzymać w domach, bo je krzywdzimy. A ja tylko, jak typowa matka, chciałabym jakoś przetrzymać do lata, by mieć już święty spokój z chorobami:(
Z drugiej strony będąc z nimi w domu, jestem totalnie wykończona, a im bliżej porodu, tym jest gorzej. Niestety nie mam już siły, by z dziećmi bawić się we wszystkie zabawy, biegać, tańczyć, bawić się w chowanego, "starego niedźwiedzia", "ciuchcię" i inne gry, które uwielbiamy.
Tak więc chyba sama już sobie tu odpowiedziałam na pytanie, czy wysyłać dziecko do przedszkola...
Co do ostatnich trzech tygodni, które były ciężkie to dobre jest to, że Karina jest już odpieluchowana. Czasami zdarza jej się, że popuści, ale do pieluch już nie wracamy. Koniec kropka, kolejny punkt planu przed porodem wykonany. Ze smokiem na dobre skończymy w marcu i co pozostanie jeszcze?
Ano spanie z rodzicami. To jakiś dramat, że nasze dzieci w nocy wędrują do łóżka rodziców. Jak oduczyć dzieci spania z rodzicami, gdy się tego nie zrobiło wcześniej? Ma ktoś jakiś sprawdzony przepis? Ba, jestem przeświadczona o tym, że czas, by oduczać dziecko od spania z innymi u nas już nam dawno minął i należało o tym pamiętać, gdy dziecko po raz pierwszy przyszło do nas do łóżka. A człowiek, wiecie, jak to jest, myśli sobie, niech bobas zostanie i śpi z nami. Niestety na dłuższą metę to udręka dla rodziców, bo jak wyspać się z dzieckiem, które szaleje całą noc w łóżku?
W nocy każdy powinien spać sam i dzieciom należy to dosadnie tłumaczyć od początku. U nas dzieci praktycznie do 1,5 roku spały same. Tomek nawet dłużej, ale gdy się pojawiły jakieś nocne strachy i złe sny, to mąż stwierdził, a niech śpi z nami, będzie spokojniej. I tu zapala się czerwona lampka! - Niepotrzebnie uległam, jak to zwykle bywa. Teraz mojemu mężowi ani się śni odzwyczajać tego dzieci, bo woli mieć święty spokój niż nocne chodzenie z dziećmi po pokojach. I jak rozmawiać z mężem, skoro on jest najmądrzejszy i wie lepiej? To są te sytuacje, których nie znoszę. Ja uczę dzieci jednego, a mąż drugiego i nijak się tu dogadać, bo "on wie lepiej". Tak, tak i u nas zdarzają się takie słowne przepychanki, co do wychowania. Przyznam, że czasami cierpliwości mi brak, by męża do czegokolwiek przekonać. Nie czyta książek, nie rozmawia z psychologami, nie chodzi do lekarzy, ale wie lepiej! Ciekawe, jak sobie będzie chciał poradzić, gdy na świecie będzie już trzecie dziecko?
W takich sytuacjach uwielbiam chwile, gdy mąż wyjeżdża do teściów. Dzieci słuchają mamy, śpią razem, zasypiają szybko, uczą się chętnie i jedzą systematycznie...
cdn.
Karina lubi wysypywać klocki z woreczków i potem je rozsypywać po podłodze...
Prace plastyczne, które zajmują dzieci maksymalnie na godzinę.
Kto jest lepszym fryzjerem?;) - to także ulubiona zabawa Kariny i Tomka - i najlepiej, gdy można wyrywać włosy do woli...