niedziela, 23 lutego 2014

Tomek pierwszy raz u fryzjera

Tomek, nie miał nigdy bujnej czuprynki, wręcz przeciwnie, od urodzenia był łysolkiem. Jak skończył pół roczku to zaczęłam wątpić w to, że włosy mu wyrosną na całej głowie. Obecnie jest już lepiej, choć jeszcze do grudnia 2013 włosy mu rosły jak chciały i raczej pojawiały się w wybranych miejscach. Na poważnie zaczęłam się martwić, bo w jednych miejscach były włosy i to nawet dość szybko tam rosły, a w innych pojawił się zaledwie meszek, który stał w miejscu. 


Tomek po fryzjerze z koleżanką na fotelu bujanym.

piątek, 21 lutego 2014

kolejna sprawa w ZUS - może to już ostatnia:)?

Wczoraj miałam kolejną sprawę przeciwko ZUS w Sądzie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Pisałam o tym tu: http://ciaza-przed-40tka.blogspot.com/2013/11/zus-przewleka-sprawa-sadowa-i-konca-nie.html i tu: http://ciaza-przed-40tka.blogspot.com/2013/11/takie-tam-roznosci-z-ostatnich-dni.html
Tym razem po ostatniej sprawie, która miała miejsce 13 lutego 2014, było już tylko ogłoszenie decyzji Sądu. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu Sąd uchylił zaskarżoną przeze mnie decyzję ZUS-u!!!! Znaczy wygrałam!:))
Przyznam się szczerze, że nie dowierzałam i właściwie do tej pory nie chce mi się wierzyć, że jednak udało mi się wygrać tę batalię z ZUS-em. Na ogłoszeniu decyzji był tylko mój mąż i gdy telefonicznie zdawał mi relację, cieszyłam się jak dziecko. Pomyślałam, że jednak czasami udaje się człowiekowi więcej, niż myśli i że cierpliwość popłaca. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny, bo oczywiście ZUS może się odwołać. Jeżeli tak się stanie to sprawa nadal będzie trwała, ale już mam tą satysfakcję, że wygrałam i dalej mam już większe szanse niż odwołujący się ZUS.


sobota, 15 lutego 2014

edukacja dwulatka (Uczyć dwulatka czytania?)

Tomek ma już prawie 20 miesięcy i bardzo szybkimi krokami zbliża się do ukończenia drugiego roku (to już w czerwcu!), dlatego też coraz aktywniej staram się uczyć go poprzez zabawę. Oczywiście zabawa jest najważniejsza, jednakże poprzez odpowiednią zabawę dziecko nabywa wielu umiejętności, co potem owocuje w przyszłości.
Na ten temat można znaleźć na rynku księgarskim bardzo wiele interesujących pozycji książkowych, a w internecie jeszcze więcej artykułów.

Ostatnio wynalazłam pozycje Hanny Trawińskiej: "Zabawy rozwijające dla małych dzieci" i "Gry i zabawy z maluchami" Jackie Silberg. Okładki poniżej.


foto ze strony: http://www.bialykruk.com.pl/sklep/index.php?p20307,zabawy-rozwijajace-dla-malych-dzieci-hanna-trawinska

czwartek, 13 lutego 2014

niespodzianka od męża na urodziny:)

Pewnie sobie pomyślicie, że ja to nic tylko świętuję, kwiaty przyjmuję i potem tu się tym wszystkim chwalę. Prawda jest taka, że mam dla siebie tak mało czasu, iż szkoda pisać, gadać i opowiadać. Dzień mija mi szybciej, niż jestem sobie w stanie wyobrazić. Czasami chciałabym zatrzymać każdą chwilę i przeżyć coś dłużej, więcej zapamiętać, może porobić zdjęcia, jakieś notatki do kalendarza, ale to nie jest łatwe. W związku z tym staram się choć, by żaden dzień nie był dniem straconym. Mam nadzieję, że z perspektywy czasu dobrze ocenię mój obecny czas i moje obecne życie.
Tak było i z dniem moich urodzin, kiedy mój kochany mąż sprawił mi nie lada niespodziankę ...

Wcześniej ustaliliśmy, że ze względu na specyficzną sytuację nie będziemy organizować urodzin a przesuniemy to na inny miesiąc i tu w grę wchodził marzec lub miesiąc wakacyjny.
Jak się okazało mój mąż nie do końca zaakceptował to, co ustaliliśmy, bo po pracy jak torpeda wleciał do domku z kwiatami, prezentem, małym tortem ze świeczkami i moim ulubionym sushi (sushi bardzo ograniczone, bo raczej przygotowane z myślą o matce karmiącej:).

To czterdzieści róż od męża na urodziny.

niedziela, 9 lutego 2014

tata i dzieci

To jedno z ostatnich zdjęć, które mnie całkowicie rozkleja i które odzwierciedla częściowo zazdrość Tomutka, od kiedy pojawiła się Karina. 
Pisałam w poprzednim poście, że Tomutek jest bardzo zazdrosny o Karinę i w związku z tym obrażony na mamusię. W ogóle nie chce do mnie iść i zawsze szuka tatusia. Tu na zdjęciu Tomek obudził się w nocy, a że mój mąż akurat trzymał Karinę (chciałam się wykąpać), Tomutek wpadł w szał i chciał koniecznie do tatusia. Nie chciał absolutnie iść do mamusi i co zrobił??

Wdrapał się na kolano tatusia i najnormalniej dalej zasnął.

Mój mąż śpi z Kariną i Tomkiem. Tu jest noc, a w pokoju jest jasno, bo zapaliłam światło, by zdjęcie wyszło.


Bardzo dziękuję wszystkim za odwiedzenie mojego posta!!!
Gorąco zapraszam do dyskusji i komentarzy, a także do obserwowania mojego bloga. 
Chwalcie się swoimi dzieci i osiągnięciami związanymi z wychowaniem, a tym samym pomagajcie w wychowaniu innym.

Karina skończyła już miesiąc, a Tomek robi się coraz bardziej zazdrosny.

Siódmego lutego moja córeczka skończyła już miesiąc (albo dopiero skończyła).  Cieszę się, bo nabiera już normalnych kształtów. Przytyła w sumie około 1,30 kg od momentu wyjścia ze szpitala. To sporo, zważając, że przy urodzeniu miała 3,25 kg.

Karina po śniadanku w kapturku, bo smoczek nie wypada z buziaczka:)

wtorek, 4 lutego 2014

Karina po sesji zdjęciowej:)

Po swojej sesji ciążowej zdecydowałam się na sesję zdjęciową dla Kariny. Córeczka będzie miała pamiątkę do końca życia, jak mamusia. Dla Tomutka zrobimy także podobną sesję, gdy będzie starszy, bo obecnie zrobienie zdjęcia Tomutkowi graniczy z cudem:) Trochę żałuję, że nie pomyślałam o tym, gdy Tomutek był malutki, ale wiecie jak to jest, człowiek myśli, że jeszcze ma czas i gdy się zorientuje jest już za późno. No cóż pewne błędy popełnia się tylko raz:)

Poniżej wybrane z sesji zdjęcia Karinki:

Sesja u Najki

poniedziałek, 3 lutego 2014

Dzisiaj kończę 40 lat:)

No tak, dzisiaj właśnie jest ten dzień, kiedy kończę wspomniane wcześniej 40 lat. Nie będę robić z tej okazji jakiś wielkich bilansów, analiz itd. swoich minionych lat, bo nie ma po co wracać do przeszłości.
Chciałabym się tylko podzielić z jedną refleksją, że czuję się człowiekiem szczęśliwym. Gdy tak sobie pomyślę o wielu rzeczach w moim życiu, o tym, co mam, o zdrowiu, o rodzinie, o tym co widziałam, czego doświadczyłam, co przeżyłam, gdzie byłam, czego byłam świadkiem, to mogę się uważać za szczęściarę. A jeżeli czujemy się szczęśliwi, jeżeli jesteśmy zdrowi, to czegóż więcej można sobie życzyć? czegóż więcej można chcieć?

Mąż próbował od jakiegoś czasu "wydusić" ze mnie, co chcę na urodziny. Ja nie chcę nic, bo wszystko, czego potrzebuję do szczęścia, do życia, mam. Nie potrzebuję kolejnych gadżetów, lub jakiś wyjątkowych prezentów, bo to co mam już jest dla mnie wyjątkowe.
Może te refleksje pojawiają się właśnie z wiekiem? Może do takich przemyśleń trzeba właśnie dojrzeć i skończyć, co najmniej te czterdzieści lat?
Nie wiem, ale wiem jedno, że jestem na etapie życia, kiedy więcej znaczy dla mnie uśmiech, dobre słowo, pozdrowienie, może jakiś kwiatek, niż pięknie zapakowane prezenty.

W związku z powyższym życzę Wam wszystkim, byście czuli się w swoim życiu szczęśliwymi i byście starali się tak żyć, by u schyłku egzystencji móc powiedzieć sobie, że to życie było piękne i jestem z niego dumna/y.

Mam też nadzieję, że przeżyję jeszcze niejedną czterdziestkę:)


Bardzo dziękuję wszystkim za odwiedzenie mojego posta!!!
Gorąco zapraszam do dyskusji i komentarzy, a także do obserwowania mojego bloga. 
Chwalcie się swoimi dzieci i osiągnięciami związanymi z wychowaniem, a tym samym pomagajcie w wychowaniu innym.