niedziela, 19 stycznia 2014

Po cesarskim cięciu: szczęście, ból, możliwości fizyczne, laktacja, powrót do wagi sprzed ciąży

To już 12 dni po moim cesarskim cięciu. 
Cieszę się, że nasza córka jest już na świecie, że jest z nami. To ogromne szczęście dla rodziców. I oby zdrowie dopisało, to wszystko inne będzie już znacznie prostsze. To takie magiczne patrzeć, jak takie maleństwo, taki skarbek śmieje się przez sen i jak po omacku w nocy szuka mleka przy mamusi. I ten niepowtarzalny zapach noworodka... Już nie pamiętam, jak długo ten zapach się utrzymuje? - do trzeciego miesiąca, czy dłużej?

Z okazji urodzin naszej córeczki, dostałam od męża piękny bukiet kwiatów. Nasza córeczka dostała drugi. Spodziewałam się tego, a pomimo to mąż bardzo mnie zaskoczył w najmniej oczekiwanym przeze mnie momencie. To takie miłe:)

To kwiatki, które otrzymałam od męża na urodziny Karinki. Jeden bukiet jest dla mnie, a drugi dla córeczki:)

Ból po cesarce jest nadal duży i odliczam dni, kiedy potencjalnie może minąć. Zdaje się, że do 5 tygodni wszystko się zrasta i wówczas jest już lżej ze wszystkim. Aczkolwiek pamiętam, że po ostatniej cesarce po 5 tygodniach bałam się jeszcze biegać i ćwiczyć.
Generalnie nie czuję się swobodnie, nie mogę dźwigać, więc nie mogę np. nosić mojego synka, ciężko się schylać, ciężko wstawać spontanicznie z łóżka, ciężko długo być na nogach i np. spacerować, ciężko się śmiać pełną piersią, ciężko załatwić swoje potrzeby fizjologiczne w toalecie itd., itd... Najchętniej to bym tylko leżała na plecach i jeszcze raz leżała.

Tym razem w połogu robię sobie notatki, by pamiętać, jaki to ból przejść cesarkę. Te notatki po to, by mi się nie zachciało mieć trzeciego dzidziusia, bo zapewne musiałabym ponownie mieć cesarkę. Oczywiście każda z nas gdyby miała się zdecydować na cesarkę i na zdrowe dziecko lub na poród naturalny z dużym prawdopodobieństwiem niepowodzenia - zdecydowała by się z miejsca na cesarkę, więc nie powinnam narzekać, ale cóż pomarudzić muszę, by jakoś przejść ten ból... Może mi to ulży...

Okres połogu jest dla mnie nadal ważny, jeżeli chodzi o przyszłe zdrowie. W tym czasie rozstrzygnie się, czy cukrzyca ciążowa się cofnie i pozostanie po niej tylko wspomnienie, czy jednak zagości na dłużej (oby nie). Wobec powyższego jestem nadal na diecie cukrzycowej i cztery razy dziennie mierzę cukier. Dodatkowo jestem na diecie związanej z karmieniem dziecka, więc można sobie wyobrazić, jak muszę kombinować, by uatrakcyjnić swoje menu.
Dzięki tym dietom w czasie ciąży przytyłam tylko 12 kg. Obecnie moja waga spadła już o 9 kg. Jak tak dalej pójdzie to do końca lutego osiągnę wagę sprzed pierwszej ciąży a nie tylko sprzed drugiej, czyli jeżeli zrzucę jeszcze około 7 kg. Moja wola jest silna, więc wiem, że jeżeli sobie założę, iż do końca lutego trzymam się diety to raczej tego dotrzymam. Jak już i tak muszę się katować jedzeniem tylko wybranych produktów, to trzeba pójść na całego. Niestety nie mogę ani biegać, ani ćwiczyć, co było by przyjemniejsze od jakiś drakońskich diet.

Jak wspominałam wcześniej mam obecnie pomoc ze strony siostry przy Tomku i gdyby nie siostra, było by nieciekawie. Tomek mógłby się czuć odrzucony, a tak cały czas ktoś się z nim bawi, chodzi na spacery i czymś zajmuje. W tym czasie ja zajmuję się małą Kariną i staram się ze wszystkich sił, bym mogła karmić ją moim mlekiem. Już dwunasty dzień walczę z bólem piersi i sutków. Na szczęście już coraz sprawniej przystawiam Karinę. W poniedziałek odwiedzi mnie położna i zapewne da mi jeszcze jakieś cenne wskazówki. Jednak już teraz wiem, że z laktacją wygrałam i już raczej będę karmić piersią. Na tym etapie już się nie poddam. Liczę, że ból sutków potrwa maksymalnie kilka dni i potem będę się tylko cieszyć tym, że jedzenie dla Kariny mam zawsze gotowe, przy sobie i to na jakieś sześć miesięcy.

Tu tradycyjnie Tomutek bawi się ciastem z solą i pojemniczkami. Zabawa trwa średnio pół godziny.



Bardzo dziękuję wszystkim za odwiedzenie mojego posta!!!
Gorąco zapraszam do dyskusji i komentarzy, a także do obserwowania mojego bloga. 
Na pewno będą jeszcze ciekawe konkursy!!!:))))
Chwalcie się swoimi dzieci i osiągnięciami związanymi z wychowaniem, a tym samym pomagajcie w wychowaniu innym.

19 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Mąż mnie tym razem zaskoczył także swoim wyborem. Nigdy nie powtarza się z podobnym bukietem:) To miłe. Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Właśnie zastanawiałam się jak dajesz sobie radę żeby Tomek nie czuł się odsunięty. Taka siostra to skarb, tak bardzo zazdroszcze, że już jesteś po i trzymam kciuki za laktację, będę tu zaglądać po rady jak Różą się urodzi też chcicalabym spróbować karmić piersią. PoZdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak szczerze, to bez pomocy siostry było by mi bardzo ciężko. Oczywiście tylko dlatego, że mąż ma bardzo trudny okres w pracy. Teraz jeszcze na miesiąc mam nianię i tylko dlatego jestem bardziej wypoczęta i nie mam tylu obowiązków z tym koszmarnym bólem do tego. Choć dzisiaj i tak już jest lżej. Z laktacją muszę już przyznać, że mi się udało, a nie było łatwo:( Będę trzymać za Ciebie kciuki i jeżeli tylko będę mogła to będę Cię wspierać duchowo:) Gorąco pozdrawiam

      Usuń
  3. Cudne kwiaty;) Zazdroszczę takiego męża i pomocnej siostry.
    Ja po cesarce niestety nie mogłam liczyć na pomoc, tylko mąż był i czuwał, ale też wydaje mi się, że wyjątkowo łagodnie ją zniosłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać, że pierwsza cesarka w moim przypadku także była łagodniejsza. W przypadku drugiej ponoć zawsze jest ciężej, bo rana bardziej boli. Jakby nie było wycinają starą bliznę i zszywają wszystko na nowo. Dziękuję za męża, bardzo się cieszył, gdy czytał komantarze, że jest kochany:) A siostra z Wrocławia to istny Skarb:) Szkoda, że tak daleko mieszka:( Serdecznie pozdrawiamn:)

      Usuń
  4. Wiesz co Kamila, mnie się jakoś wydaje, że jednak dużo krócej mnie bolało po cesarce. Pewnie to sprawa bardzo indywidualna, bo zaraz po nich, kiedy rozmawiałam z innymi mamami, byłam lekko zdezorientowana tym, jak One opisywały ból i ile on trwał. Pamiętam doskonale, jak koleżanka opowiadała, że jeszcze miesiąc po cc, mąż musiał pomagać Jej wstać z łóżka, gdzie ja radziłam sobie sama już około 3-4 dni po cięciu.
    Ból sutków przerabiałam przy Lili, bo Elizę karmiłam prawie od razu przez kapturki. Faktycznie, bardzo bolały. Smarowałam je prawie cały czas maścią Maltan- to przynosiło ulgę. Chyba po 2tygodniach sutki przyzwyczaiły się do silnego odruchu ssana Lilci. Bardzo się cieszę, że laktacja się rozkręca, a Ty jesteś dobrej myśli- trzymam kciuki i powodzenia.
    Co do spadku wagi, to jeśli nie będziesz jadła tyle co ja, waga sama pewnie spadnie :) Ja niestety "trochę" sobie pofolgowałam...
    Pozdrawiamy!
    Ps. Kwiaty są śliczne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marto to Ci bardzo zazdroszczę, że tak szybko się wszystko u Ciebie goiło. Obecnie u mnie jest już lepiej, a to już 15 dni po cesarce. Jednak ból jest nadal odczuwalny, np. podczas snu mogę leżeć tylko na plecach, na boku strasznie rwie mi rana. To wszystko jest wynikiem tego, że miałam dwie cesarki i mojego wieku:(
      Co do karmienia, to chciałam uniknąc kapturków, bo Tomka tak karmiłam i potem odrzucił także kapturki. Obecnie już sutki mniej bolą i cieszę się, że zaczynam normalnie karmić piersią, tzn. bez dużego bólu. Miałaś rację ból moja po około 2 tygodniach. Myślę, że jeszcze z kilka dni i w ogóle nie będę czuła, że karmię piersią:) Wagę muszę osiągnąć i oby tylko po karmieniu nie dać za wygraną:) Niestety też bywam łasuchem:):) Może od lipca będę Nas motywować do startu w jakiś biegach:)??? Gorąco pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Nie pamiętam dokładnie jak długo mnie bolało, ale wiem jedno - wystarczająco, by marzyć o sn;p
    Karmienie piersią na szczęście nam się udało - nie bez pomocy z zewnątrz (doradca laktacyjny), ale jednak.

    PS. Zazdroszczę romantycznego męża. Ja w ciągu ponad 3 lat po ślubie kwiaty dostałam 3 razy:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mąż był najbardziej romantyczny przed weselem. Kwiaty i inne niespodzianki były na porządku dziennym, a teraz hmmm... raz na jakiś czas:) ale ważne, że jest...:)
      Tymczasem życzę, by Twój małżonek czasami przypomniał sobie, że może podarować Ci kwiatki:) Zdrówka Życzę:)

      Usuń
  6. Serdecznie zapraszam na KONKURS :)
    Do wygrania super nagrody :)

    http://projekt-mamu.blogspot.com/2014/01/konkurs-dla-obserwatorow-bloga-projekt.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i zaglądnę. Jeżeli tylko będzie przewidziany do moich umiejętności:))) to wezmę udział:) Pozdrawiam:)

      Usuń
  7. Kamilko, współczuję tego bólu. Nie wiem jak to boli, ale ponoć okropnie. Trzymaj się Kochana nadal tak dzielnie. Cieszę się, ze masz pomoc. Będzie Ci o wiele łatwiej, zwłaszcza na początku. Bólem sutków się nie przejmuj. To minie. Smaruj dużo Maltanem. Mnie pomagał bardzo. Ps. Cudne kwiaty. Masz wspaniałego męża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu to dobrze, że nie znasz cc... Za męża dziękuję. Teraz chodzi dumny jak paw, że tak go chwalicie:) Oczywiście pierwszy czyta komentarze i mi o nich uprzejmie donosi, bo ja nieco w tyle jestem z nadrabianiem zaległości:( Gorąco pozdrawiam:)

      Usuń
  8. Bardzo dziękuję i nadrobię to jeszcze w tym tygodniu:) Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję Męża i jego pomysłu, pięknie jest zostać zaskoczoną tak cudownymi bukietami ! Gratuluję, chyba bym się rozpłakała z wzruszenia. To takie magiczne !
    Co do bólu to współczuję i życzę by szybko minął..
    Kilogramów gratuluję, szybko zrzuciłaś choć to dzięki diecie cukrzycowej, która mam nadzieje cofnie się..i tego Ci życzę.

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo Pirelko:) Wierzę, że i Ty doczekasz takiego a nawet lepszego bukietu:) Cały czas Ci dopinguję:) Gorąco pozdrawiam:)

      Usuń