niedziela, 16 marca 2014

Fotoreportaż z piątkowego pobytu na palcu zabaw - Tomek w akcji a ja w szoku:)

W piątek byliśmy na placu zabaw oddalonego od nas kilka przystanków metrem. Oczywiście byliśmy ja, Tomutek, Karinka i niania. Mogliśmy sobie na to pozwolić, bo mąż nas odbierał po pracy, więc tym razem spacer trwał ponad trzy godziny.
Na placu zabaw byłam w totalnym szoku, gdy zobaczyłam, jaki mój synek stał się sprawny i z jaką łatwością pokonywał wszystkie przeszkody oraz wdrapywał się na wszystko, co tylko możliwe. W listopadzie wyglądało to całkiem inaczej.

W drodze na Plac Zabaw - dojeżdżamy metrem:)

A i jeszcze jedno!, na tym placu zabaw właśnie w piątek po raz pierwszy w życiu karmiłam piersią w miejscu publicznym!!!! Zbierałam się do tego chyba z 15 minut!!! Karmienie piersią jest cudowne i wygodne, ale dlaczego moja córeczka woła jeść w miejscach publicznych?:(

Już potrafimy wejść na zjeżdżalnię, usiąść i zjechać...

 
...i wszystko bez pomocy mamy:)

 
Teleskop znamy z bajki "Myszka Miki"

Na tą przeszkodę także już wchodzę:)

i szybko schodzę, bo mi się nudzi

A jak spadnę to mama pomoże mi wstać:)

A co to takiego? - na szczęście też mogę na to wejść:)


Bardzo dziękuję wszystkim za odwiedzenie mojego posta!!!
Gorąco zapraszam do dyskusji i komentarzy, a także do obserwowania mojego bloga. 
Chwalcie się swoimi dzieci i osiągnięciami związanymi z wychowaniem, a tym samym pomagajcie w wychowaniu innym.

9 komentarzy:

  1. Piękny plac zabaw! :) I fajną Tomulek miał zabawę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym placu zabaw to i ja się bawię:) jak dziecko:) SErdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Świetnie, że Tomek poczynił takie postępy! Pewnie teraz, za każdym kolejnym razem, będzie Cię czymś zadziwiał.
    Ja nie mam nic przeciwko karmieniu piersią w miejscach publicznych, ale sama nie lubię tego robić. Dla mnie to mimo wszystko intymna czynność. Tyle, że maluszki i starsze dzieci też nie wybierają, kiedy dopadnie Je głód :) No i One nie myślą o tym, czy miejsce jest publiczne, czy nie- głód to głód :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dziwne, ale gdy sama widzę matkę karmiącą w miejscu publicznym, chcę popatrzeć, ale się krępuję. Z drugiej strony irytują mnie ludzie, którzy zaglądają i patrzą się, jakbym nie wiadomo, co robiła, albo, jak grzeszyła. Najchętniej powiedziałabym: "Co się tak gapisz?" - ale nie wypada:( No cóż może po kilku miesiącach będę miała już inne podejście i inne refleksje:) Zdrówka życzę:)

      Usuń
  3. To ten sam plac zabaw. którym się zachwycałam. Pewnie nie pamiętasz. Kilka miesięcy to duża różnica w rozwoju dziecka, więc i sprawność już jest dużo lepsza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że pamiętam, jak Ci się podobał. Tymczasem ostatnio byłam w outlecie faktory w Annopolu i widziałam cudowną salę zabaw dla dzieci i rodziców. Rewelacja!!! Nie wchodziłam tam z Tomkiem, dlatego nie mam zdjęć, ale byłam zachwycona. Na pewno tam kiedyś pojadę z Tomutkiem:) Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  4. Mój syn też zawsze wołał jeść, jak byliśmy gdzieś na wyjściu. Musiał mocno prosić, aż w końcu się przełamywała, a wtedy jak na złość wypluwał pierś, odkręcał się i w ogóle robił cyrki jakich mało;) Starałam się wychodzić z domu tylko na godzinę, bo wtedy udawało się uniknąć takich scen;) Ale i tak za nic nie oddałabym karmienia piersią;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także uwielbiam moje karmienie piersią, a zwłaszcza to jak moja Kruszynka szuka piersi i z jakim zapałem ssie mleczko:) Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Ja też często mam opór, by wyjść z domu, jak spodziewam się karmienia i wolę przeczekać lub po prostu planuję coś w innej godzinie. Tym razem na placu zabaw byliśmy dość długo i niestety, ale dzieci zgłodniały:( Sama bardzo się cieszę, że karmię, ale po prostu się wstydzę pokazywać swoje części intymne - jakby nie było takie są:) Gorąco pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń