piątek, 5 września 2014

Dobry zwyczaj - nie pożyczaj...

Nie wiem, jak Wy, jak Inni, ale ja zawsze chętnie wszystkim wszystko pożyczałam. Niby dlaczego miałam tego nie robić? Uważałam, że to miłe innym pomagać i wspierać poprzez pożyczenie np. jakiegoś ubrania, obuwia, garnka, namiotu, śpiwora, roweru itd. Niestety w ostatnim roku to pożyczanie innym odbiło mi się dwa razy czkawką i najprawdopodobniej zraziłam się na całego. Teraz zanim komukolwiek, cokolwiek pożyczę to się poważnie zastanowię o ile w ogóle będę się zastanawiać.
W ostatnim roku pożyczyłam dwóm osobom odzież po Tomku z zaznaczeniem, by mi oddać po urodzeniu mojej córeczki. Planowałam, że będę miała wszystko dla Karinki i nie będę musiała ponosić dodatkowych kosztów. Jednej znajomej pożyczyłam dokładnie trzy małe kartony odzieży w rozmiarze 74-80, a drugiej dwa kartony w rozmiarze 68-74.
Wszystkie ubranka, które pożyczyłam były wyprane, czyste i bez plam, poukładane według przeznaczenia i opisane.

Z przykrością muszę stwierdzić, że zarówno od jednej, jak i od drugiej koleżanki nie mogłam się doprosić o oddanie rzeczy.
Gdy już się doczekałam pierwszej partii pożyczonej odzieży (pierwsza oddała mi koleżanka, która pożyczyła mniejsze rozmiary) to się okazało, że większość ubranek jest tak mocno zużyta, poplamiona i porozciągana, że wstydziłam się to ubierać córeczce. Odzież przebrałam, część oddałam do fundacji, bo może ktoś jeszcze z tego skorzysta, a część pozostawiłam sobie dla Karinki.

Z drugą koleżanką było już znacznie gorzej, bo odzież oddała mi dopiero w sierpniu a to, co zobaczyłam, już chyba na zawsze zmieniło moje podejście do pożyczania czegoś innym.
Odzież była niepoukładana i częściowo niewyprana. Kartony po otwarciu wyglądały tak, jakby ktoś ze śmietnika zabrał całą stertę odzieży i upchał, po czym na siłę zamknął i zakleił starą taśmą. Niestety z trzech kartonów, półtora od razu wyrzuciłam na śmietnik. Jeden karton z odzieżą zostawiłam, może komuś oddam. Ta odzież jeszcze nadaje się do noszenia, choć ja nie mogę się przemóc, by ubrać coś z tego córeczce. Niecałe pół kartona to jest dosłownie 8 sztuk odzieży (tj. śpiworek do spania, kombinezon na zimę i 6 pajacyków) odłożyłam dla córeczki.
To straszne, jak ludzie nie potrafią szanować dobra innych i tego, że ktoś pożycza w dobrej wierze. Oczywiście brałam pod uwagę, że odzież może być nieco zużyta, ale na miłość Boską, mój syn też to nosił i wszystko prałam x-razy i odzież wyglądała bardzo dobrze.

Odzież była maksymalnie zmechacona, porozciągana, poplamiona, niektóre sztuki porwane, rozprute. To, co zobaczyłam przeszło moje wyobrażenie o skali zniszczenia pożyczonych rzeczy. Siedziałam przy tej odzieży przebierałam ją i płakałam jak głupia. Mąż nie mógł uwierzyć, że beczę nad jakimiś ciuchami. A mi było żal, że najpierw nie mogłam się doprosić, by mi koleżanka oddała odzież, bo wówczas Karinie kupowałam już wszystko w rozmiarach 74-80 [Niestety musiałam już kupić większość rzeczy, bo Karina nie miała w czym chodzić]. Żal mi też było poniesionych niepotrzebnych kosztów.  I wreszcie żal mi było, że ktoś może być tak bezczelny i w takim stanie oddać coś drugiemu człowiekowi. Ja bym się spaliła ze wstydu. Nie oddałabym tych rzeczy, a dogadałabym się inaczej, np. może dałabym jakieś pieniądze, jako zadośćuczynienie lub coś bym właścicielowi w uzgodnieniu z nim zakupiła.
W ogóle nie wyobrażam sobie sytuacji, że ktoś w ogóle prosi mnie od pół roku, bym mu coś oddała, a ja oddaję tą rzecz późno i do tego zniszczoną.

Najśmieszniejsze jest to, że tej koleżance pożyczałam wszystko, gdy byłam w ciąży i to było w grudniu, gdy jej synek miał 6 miesięcy. Wówczas miał już rozmiar 74. A koleżanka oddała mi wszystko, gdy Karina miała 7 miesięcy i już kupowałam jej rozmiar 74-80.
Jaki z tego morał? - że koleżanka jeszcze komuś to pożyczyła...

Czy Wy komuś coś pożyczacie?


Selfi moje i synka:)



Bardzo dziękuję wszystkim za odwiedzenie mojego posta! 
Gorąco zapraszam do dyskusji i komentarzy, a także do obserwowania mojego bloga. 
Chwalcie się swoimi dziećmi i osiągnięciami związanymi z wychowywaniem, a tym samym pomagajcie w wychowywaniu innym.

21 komentarzy:

  1. Ja nie lubię pożyczać swoich rzeczy, nawet własnej rodzinie;/ Nawet nie dlatego, że boję się, że zniszczą, po prostu nie lubię- może dlatego, że jestem jedynaczką i do swojego bardzo się przywiązuję;) Nie jestem chytra, chętnie się dzielę, ale nie rzeczami, na które cieżko zapracowałam- lepsze ubrania, narzędzia, jakieś wiertarki męża, rowery itp.
    Co do koleżanek to doskonale Cię rozumiem, jak można być tak bezczelnym?? I co one z tymi ubrankami robiły? Ja mam dla córki połowę rzeczy używanych i to przez dwie siostry, rok po roku i teraz Hania w tym chodzi, a ciuszki dalej wyglądają prawie jak nowe. Część rzeczy już odłożyłam dla następnego malucha w rodzinie i naprawdę dalej te rzeczy wyglądają super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz mi z tym pożyczaniem to chyba brakowało zawsze asertywności i gdy ktoś pytał, to myślałam, dlaczego miałabym odmówić? Doświadczając różnych sytuacji w życiu uczymy się na przyszłość i tak jest w moim przypadku. Na szczęście Twoje doświadczenia są bardziej pozytywne, co świadczy o tym, że nie wszyscy są tacy sami... Zdrowia i szczęścia życzę:)

      Usuń
  2. No widzisz, przez takich ludzi człowiek na drugi raz zastanowi się, albo nawet bez zastanowienia już nic nikomu nie pożyczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem bardzo zrażona i to do tego stopnia, że jak siostra coś mi oddaje, to przeglądam wszystko, jakbym przestała jej ufać... Pozdrawiam i zdrowia życzę:)

      Usuń
  3. Miałam podobną sytuacje ze spodniami ciążowymi - pożyczyłam w stanie jak nowe, ale już ich nie dostałam z powrotem gdyż znajoma stwierdziła, iż zostały zużyte i ich już nie ma - ciekawe.. ;) Drugiej pożyczyłam kurtkę zimową-znajoma ze studiów przyjechała w moje okolice, nie miała się gdzie zatrzymać, więc ją przenocowałam, na drugi dzień zrobiło się zimno, a ona miała cienką kurteczkę, więc dałam jej jedną ze swoich, żeby miała jak dojechać do domu. Nigdy mi jej nie oddała, choć przypominałam się telefonicznie (to była kurtka w której chodziłam na zmianę z inną- w stanie bardzo dobrym). A od dłuższego czasu kontakt się urwał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiecie co mnie zastanawia- ludzie dla jakiś tam, w sumie przecież nie aż tak wielkich korzyści, narażają swoje bądź co bądź dobre imię, wzajemne zaufanie o dobre kontakty... To jest bardzo przykre.

      Usuń
    2. I ja tego nie rozumiem i nie zrozumiem nigdy. Może to jest po prostu kwestia wychowania? Może to kwestia cech nabytych? A moża zwykła złośliwość... Gorąco pozdrawiam:)

      Usuń
  4. Napiszę najpierw ogólnie- ludzie potrafią wyleczyć nas ze wszystkich pozytywnych wydawałoby się cech.
    Sytuacji z ubrankami nie doświadczyłam, bo jeśli komuś coś dawałam, to już bez opcji, że chcę to z powrotem. Ale oddawałam tylko te ubranka, których po prostu nie było mi żal i nie zależało mi na nich.
    Miałam natomiast inne sytuacje- z książkami i niestety z pieniędzmi. Jedna z pieniędzmi to nawet śmieszna w sumie jest... Naszym bliskim znajomym zdechł pies tuż przed Sylwestrem. Bardzo ubolewali nad tym, i to akurat rozumiem. No ale odczuwali silną potrzebę, żeby zaraz mieć kolejnego psa. Pieniędzy na niego nie mieli, więc szukali kogoś, kto im pożyczy. My akurat mieliśmy odłożone pieniądze na wymianę drzwi od łazienki i toalety, a że mieli nam szybko oddać te pieniądze, to im pożyczyliśmy... Do dziś pieniędzy nam nie oddali ( a to już ładnych parę lat), a my do dziś nie wymieniliśmy drzwi, bo jakoś ciężko nam odłożyć znowu te pieniądze, bo zawsze jest coś innego...

    I tak z pożyczaniem stałam się bardzo, bardzo ostrożna. Szkoda nerwów to raz, a dwa- żal mi tych rzeczy/pieniędzy których mogłabym już nie odzyskać.

    Co do koleżanki numer dwa, to naprawdę- ma kobieta tupet. Wstydu ludzie nie mają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym zabrała im psa i oddała dopiero jak oddadzą pieniądze ;P
      Ale tak poważnie, to nie dałabym nikomu pieniędzy na zakup zwierzaka, jest tyle poszkodowanych, potrzebujących domu zwieruąt, że kupowanie ich od ludzi, którzy robią pieniądze na rozmażaniu tych zwierzaków jest absurdem. Tym które znajdą dom się poszczęści, ale inne będą mieć fatalne warunki do życia, aż do śmierci. To jest przykre, i tak miot za miotem. M.

      Usuń
    2. Co jak co, ale nie oddać komuś pieniędzy to także jest bezczelne. Mi było by po prostu głupio i zawsze, gdy patrzyłabym na psa, przypominałby mi się dług. Marto, a nie przypominaliście się z pieniędzmi za psa? Uważam, że należałoby przypomnieć i może do skutku... Przecież to Wasze zarobione i uzbierane ciężko pieniądze. Przecież nie podarowaliście ich dobroczynnie, a pożyczyliście... Ludzie potrafią być paskudni. Na szczęście nie wszyscy i trzymajmy się tylko tych dobrych:) Zdrowia życzę:)

      Usuń
  5. Smutne.
    My, choć nikogo o nic nie prosiłam, dostaliśmy masę rzeczy po kuzynach chłopców. Nawet bez zaznaczania, że mam oddać. Oddałam - wyprane i wyprasowane, a jak coś się trwale zaplamiło, odkupiłam podobne.

    Czy swoje bym pożyczyła? Tak - ale tylko bratu i kilku najbliższym osobom. A że osoby te w najbliższym czasie nie będą potrzebować, to rzeczy, z których chłopcy wyrośli, pakuję w opisane kartony, wywożę do Rodziców na strych i przykazuję nie ruszać aż do pojawienia się trzeciego Bąka;p
    Więcej nie planuję i po odchowaniu trójki i tak pewnie najlepsze zostawię dla przyszłych bratanków, a resztę rozdam;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej to miło, że planujesz trzecie dziecko. Ja w takich sytuacjach zawsze boję się "zapeszać" i myślę, że jak pożyczę odzież np. ciążową to może jednak wcześniej zajdę w ciążę. Tak samo z ubrankami dla dziecka. Chyba jestem za bardzo przesądna!:) Okropieństwo:) Gorąco pozdrawiam:) i zdrowia życzę dla Waszej Czwórki:)

      Usuń
  6. Różne rzeczy człowiek doświadcza. Ale nie warto się zrażać. Zawsze raz na sto się źle trafi. Fakt faktem - przykre uczucie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I włąśnie tak się pocieszam, że istnieją też uczciwi, sumienni, życzliwi i dobrzy ludzie. Gorąco pozdrawiam i zdrowia życzę:)

      Usuń
  7. Ja planuję drugiego malucha i nie mam zamiaru nic pożyczać do tego czasu;)Właśnie dlatego bo nie wiadomo jakie wróci i czy wróci w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie to Ci proponuję, że skoro planujesz drugie maleństwo, to może lepiej nie pożyczaj odzieży po pierwszym. Może czasami warto uczyć się na błędach innych. Gorąco pozdrawiam:)

      Usuń
  8. Mi koleżanka pożyczyła ubranka takie 68-74 i nie możemy się zgadać, żeby się spotkać, bo albo ona nie może albo ja. Tak szczerze to nie chciałam zbytnio pożyczać od niej ale namówiła mnie i wybrała ładniejsze. Niestety duża cześć rzeczy się zaplamiła, zwłaszcza na żółto po oliwce. :( Mówiłam jej, ale powiedziała, że nic się nie stało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Ciebie jest inna sytuacja, bo powiedziałaś, że coś się bardziej zużyło, a nie spakowałaś i z uśmiechem na twarzy oddałaś wszystko w stanie do wyrzucenia. Gdyby koleżanka w taki sposób wcześniej mnie poinformowała, też czułabym się z pewnością inaczej... Pozdrawiam:)

      Usuń
  9. Morał z tego taki dla mnie, że to nie kwestia samego pożyczania tylko komu. W tym wypadku który opisałaś, zastanowiłabym się czy to były rzeczywiście koleżanki i co to tak naprawdę znaczy i czy w takim wypadku, warto jeszcze utrzymywać kontakty.
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda jest taka, że na razie jestem do niej trochę zrażona. Nawet mąż wspomniał, że może byśmy ich odwiedzili na Mazurach, ale mnie jakoś to nie w smak... i podziękowałam. Na razie nie mam ochoty z nią rozmawiać, bo jednak mam do niej żal i jest mi przykro, że ktoś w taki sposób mnie potraktował. To tak, jakby nie miał szacunku do mnie... Gorąco pozdrawiam:)

      Usuń
  10. Moim zdaniem takich ciuszków się nie pożycza tylko daje...ponieważ jest dla mnie oczywiste, że dziecko dziecku nierówne i jedno będzie się bardziej brudziło inne mniej. Podobnie sami rodzice - jedni będą dbać tak jak Ty inni będą mieli w nosi czy coś się zniszczy czy nie. Znam ludzi którzy w ogóle nie dbają o ciuszki dzieci i pozwalają im się masakrycznie brudzić jedzeniem albo podczas zabawy - wtedy takich plam nie da się już pewnie wyprać). Pożyczanie komuś takich ciuszków a potem liczenie na zwrot w takim stanie w jakim się pożyczało to kiepski pomysł. No rozumiem pożyczanie jakiegoś śpiworka czy coś w tym stylu bo to wiadomo, że się zakłada tylko tak na wyjście ale jakieś koszulki czy śpioszki to odpadają. Ja gdybym miała w planach jeszcze dzieci to w ogóle bym nie pożyczała...a jeśli nie to bym po prostu dała z nadzieją. Wiem, że miałaś dobre intencje i nie usprawiedliwiam tych koleżanek bo moim zdaniem dziwnie się zachowały - a może myślały, że Ty im dałaś te rzeczy a potem nagle chcesz zwrotu i stąd takie ich niemiłe zachowanie?? Ja osobiście nie pożyczyłabym ciuszków dla mojego dziecka bo nie wiedziałabym ile z tego i w jakim stanie zostanie, gdyby ktoś natomiast mi dał no to spoko mogę wziąć. Po protu bałabym się pożyczać bo nie chciałabym oddawać zniszczonych...dlatego dziwię się takiemu pożyczaniu ciuszków (no może jeszcze w najbliższej rodzinie ewentualnie ale wtedy chyba nie byłoby żalu że się zniszczyły) No się rozpisałam:D ogólnie to współczuję niefajnej sytuacji ale generalnie nie pożyczaj takich rzeczy bo takie rzeczy łatwo się niszczą...i szkoda sobie psuć nerwów:D

    OdpowiedzUsuń