poniedziałek, 1 września 2014

Emocje, nerwy i pomysły mojego Dwulatka

Od ostatniego mojego wpisu na blogu zaczynałam już z setkę razy pisać nowy posty i żadnego nie skończyłam. Brak czasu. Mam więc teraz "projekty" kilkunastu postów i nie pozostaje mi nic innego, jak je dokończyć. Czy to się uda? - czas pokaże. W ostatnim czasie zaangażowałam się w wiele różnych rzeczy i ciągle z czegoś rezygnuję na poczet czegoś innego.

Jednak dzisiaj chcę napisać zupełnie nowy post (więc projekty pozostawiam ponownie nie ruszone) i o czymś zupełnie innym. Post, który dotyczy naszego ostatniego poważnego problemu, a mianowicie zachowania Tomutka.

Mój Synek skończył w czerwcu dwa latka i nic nie wskazywało na to, że w ciągu dwóch następnych miesięcy zmieni się wręcz nie do poznania. Każdy z rodziców wie, że przychodzi czas buntu, czas rozwoju emocjonalnego, czas rozwoju psychicznego itp. i każdy z nas próbuje się na ten czas jakoś przygotować. A to coś poczytamy, a to z kimś porozmawiamy, może udamy się na jakieś szkolenie, może do psychologa (I ja próbowałam się przygotować na to, co nas może ewentualnie czekać). Pomimo tego, często spotyka nas ogromne rozczarowanie i szok, gdy nadchodzi chwila, kiedy nasze dziecko całkowicie inaczej niż sobie wyobrażaliśmy i czego się uczyliśmy, reaguje na wszystko, co go dookoła otacza. I ja jestem teraz non stop w takim właśnie szoku. To nie do pomyślenia, co się może dziać w głowie małego człowieczka. Mój syn wylewa mi niemal codziennie kubeł zimnej wody na głowę. Muszę mieć oczy i uszy dookoła głowy. Muszę trzeźwo myśleć przez 24h na dobę i wyprzedzać wiele sytuacji, by nie wydarzyło się coś złego. Tak, tak niestety mnie nie omijają te trudniejsze sytuacje z dzieckiem.

W ciągu ostatniego miesiąca Tomutek zmienił się nie do poznania pod kilkoma względami:
  • Przede wszystkim jest bardzo sprawny fizycznie, niesamowicie zwinny, silny, jego reakcje są szybsze. Bardzo szybko uczy się czynności, które wymagają od niego umiejętności manualnych i także umysłowych. 
  • Jest bardzo zazdrosny o swoją siostrę Karinę i należy mieć go cały czas na oku, w przeciwnym razie może się wydarzyć tragedia. Dlatego też nigdy nie zostawiam jego i Kariny samej. Co może zrobić Tomek swojej siostrze? - lub co próbował już robić? Poniżej tylko wybrane sytuacje:
    • Tomek rzuca w siostrę klockami, samochodami i innymi ciężkimi i lekkimi zabawkami. Traktuje to jak świetną zabawę.
    • Zdarzyło się już dwa razy, że ją poważnie ugryzł w nóżkę i to do tego stopnia, że nie mogłam jej przez kilka minut uspokoić. Po tych sytuacjach Karina na odgłos brata zaczynała płakać.
    • Gdy Karina leżała na podłodze usiłował położyć się na nią swoim całym ciałem.
    • Chciał już kilka razy odginać/wykręcać ręce i nogi w przeciwnych kierunkach.
    • Próbuje ciągle wsadzić palce do oczów Kariny.
    • Bez względu na to, jaką zabawkę ma Karina to jest mu z miejsca zabierana przez Tomka. Na razie Tomkę nie ma ochoty się dzielić.
    • Gdy karmię córkę piersią robi awanturę. Bywały sytuacje, że się obudził podczas nocnego karmienia i mąż musiał dać Karinie mleko sztuczne, bo tak przeraźliwie krzyczał i dopominał się, że chce iść do mnie na ręce.
    • Gdy kąpię Karinę to muszę kąpać także Tomka, w przeciwnym razie może być awantura. Dlatego też, gdy w mieszkaniu jestem sama organizuję wszystko zgodnie z wypracowanymi wcześniej schematami. Dzięki temu jest cisza, a Tomek i Karina zadowoleni.
  • Kilka przykładów sytuacji, które zdarzyły się do tej pory i nie były związane z Karinką:
    • Trzaskanie drzwiami - nadmienię tylko, że w drzwiach mamy szyby. Gdy zabezpieczymy drzwi Tomek wszystko jest w stanie wyciągnąć i zdemontować. Do tej pory nie znalazłam nic, czego mój syn by nie rozkminił.
    • Rzucanie naczyniami o podłogę. Szafki i szuflady mamy zabezpieczone, widać słabo. Niestety zwinność i przebiegłość mojego synka jest wręcz zaskakująca.
    • Wyrzucanie garnków na kafle - jest lepszy efekt i odgłos.
    • Wyrzucanie zawartości szaf i szuflad. Nie ma dla niego problemu z czymkolwiek. Jak gdzieś nie sięgnie to przystawi sobie krzesło.
    • Wylewanie wody, rozrzucanie jedzenia po mieszkaniu.
    • Przeraźliwy krzyk, gdy coś nie idzie po jego myśli. Krzyk przeciąga się nawet do 30 minut. Ja już bardzo często wyprzedzam fakty i udaje mi się przeżyć bez krzyku synka wiele dni. Jednak wystarczy, że pojawi się mój mąż i już wszystko zmienia się, jak w kalejdoskopie. Mój mąż nie chce czytać książek dotyczących wychowywania, nie chce słuchać innych. Ma własną receptę, jak wychowywać syna i często kończy się to krzykiem, który nie jestem w stanie znieść i denerwuję się znacznie gorzej niż w innych sytuacjach. Prawda jest taka, że muszę zacząć pracować z mężem a nie z synem. To będzie trudne, bo dziecko chce słuchać i słucha, a stary facet jest uparty, jak wół.
    • Gryzienie, drapanie, wyrywanie włosów - to wszystko może być na porządku dziennym, jeżeli Tomek się zdenerwuje. Tu cierpię na tym głównie ja, bo to mnie gryzie, drapie, bije po głowie i testuje non stop. Ostatnio ktoś mnie zapytał, czy mąż mnie pobił? - takie mam rany drapane na szyi - a to tylko Tomek...
Z naszymi problemami, byliśmy już u pediatry. Dostaliśmy skierowanie do psychologa, który raczej będzie pracował z nami, z rodzicami nad tym, jak obcować z synkiem, jak reagować i co robić, by dziecko rozwijało się we właściwym kierunku. Nie chcemy żałować tego w przyszłości, że dziecku nie pomogliśmy i nie radzi sobie z emocjami przez całe życie.

Moja sąsiadka, matka dwójki kochanych chłopców - uważa, że Tomutek ma inny problem, a mianowicie związany jest on z gorzej pracującą lewą półkulą mózgu. To ma wpływać na jego zachowanie, na zazdrość, brak płynnej mowy, rozwój i na 99% jego przyszłą dysleksję, a może i autyzm. 
Rzeczywiście Tomek nie mówi. Wypowiada zaledwie kilka słów i dodatkowo mówi w swoim mało zrozumiałym języku. Jednakże wszystko doskonale rozumie, wykonuje różne polecenia. Gdy pracujemy z ćwiczeniami dla dwulatków to dobrze daje sobie radę i chętnie do nich siada.
Co do jego zazdrości to jest ona w pełni dla mnie zrozumiała. Kiedyś poświęcałam mu 100% czasu, teraz jest to zdecydowanie mniej. Ktoś kiedyś - chyba Dorota Zawadzka w Superniani - powiedziała za starsze dziecko zazdrosne o młodsze czuje się okropnie i porównała to do innej sytuacji. To tak, jakby mogła się czuć mama, gdyby tata przyprowadził młodszą partnerkę do domu i oznajmił, że kocha mamę, ale młodszą partnerkę także, więc musimy z tym wszyscy żyć.

Nie wiem, kiedy skończy nasz mały koszmar, ale liczę bardzo na ten rok. Liczę na to, że poradzimy sobie ze wszystkimi - mam nadzieję przejściowymi- problemami.

Może Wy - Rodzice możecie podzielić się ze mną swoimi doświaczeniami, może macie dla mnie jakieś wskazówki? Porady? Sugestie? - będę Wam wdzięczna...


...i kto by przypuszczał, że ten Mały Słodziak może zafundować rodzicom mały horror w domu??


Bardzo dziękuję wszystkim za odwiedzenie mojego posta! 
Gorąco zapraszam do dyskusji i komentarzy, a także do obserwowania mojego bloga. 
Chwalcie się swoimi dziećmi i osiągnięciami związanymi z wychowywaniem, a tym samym pomagajcie w wychowywaniu innym.

15 komentarzy:

  1. Ojoj, to się u Ciebie porobiło. Mam nadzieję, że trafisz na dobrego psychologa i Wam pomoże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obecnie jestem na etapie poszukiwania Psychologa. To wcale proste zadanie, ale zobaczymy, co uda mi się znaleźć. Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Kamilko, zastanawiałam się dlaczego nie piszesz...
    Przede wszystkim- spokojnie. Większość zachowań Tomka jest jak najbardziej normalnych, bo są adekwatne do Jego wieku, i Jego życiowej sytuacji- tak, wiem- śmiesznie to brzmi w odniesieniu do małego chłopca. Agresja, choć oczywiście dotkliwa i stwarzająca zagrożenie dla Kariny, też w tym wieku nie jest niczym niezwykłym. Przede wszystkim Tomek nie potrafi jeszcze inaczej okazać, że jest zły, bo coś Mu się nie udało, nie wyszło. Reaguje instynktownie- ile razy my- dorośli mamy ochotę krzyczeć ze złości. Próby przemocy wobec Kariny, mogą być spowodowane zazdrością o Waszą uwagę i czas, który Jej poświęcacie. Poza tym- Tomek nie jest świadomy tego co robi, i jakie to może mieć konsekwencje.

    Kamilko, a czy On już zaczął chodzić do żłobka? Bo wiesz, jak byłam z Lilą w szpitalu, i był to dla Niej ogromny stres, nowa sytuacja, to też mnie gryzła- tak mocno, że bardzo długo miałam siniki jak po ciężkim pobiciu. Nie zawsze udało mi się w porę zareagować, a Ona już zdążyła mnie ugryźć- tyle, że ja wiedziałam skąd u Niej tyle agresji.

    Jeśli chodzi o sugerowanie, że Tomek ma autyzm... Czy Twoja koleżanka ma doświadczenie w tym temacie? Jest lekarzem? Autyzm to choroba, którą żeby stwierdzić potrzeba diagnozy kilku lekarzy- psychologa, neurologa, logopedy między innymi. Tym, że Tomek mówi raptem kilka wyrazów absolutnie się nie przejmuj, bo wszystko jest w normie. Znam wiele dzieci, które zaczęły mówić dopiero w okolicach 3urodzin i są zupełnie zdrowe.

    Pomysł, żeby pójść do psychologa uważam za bardzo dobry, ale najlepiej gdyby mąż poszedł z Tobą. Może ktoś obcy przekona Go, że z dzieckiem trzeba postępować według pewnych schematów.
    Kamilko trzymam kciuki i pisz jak będziesz miała chwilę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pisałam, bo brak mi sił - rzeczywiście. Staramy się teraz mieć na uwadze przede wszystkim Tomka, by czegoś nie przeoczyć, więc skupiamy się tylko na nim. Dzisiaj na przykłąd jest już drugi dzień bez krzyku i tak się z tego cieszę, jakbym wygrała co najmniej milion w totolotka:) Śmieszne, co może nas cieszyć w kolejnych etapach życia.

      Tomek był dzisiaj pierwszy raz w żłobku, ale na razie to jest tylko adaptacja, więc dzieci są z rodzicami. Za jakieś dwa tygodnie to się zmieni, więc wówczas będę mogła ocenić całą sytuację. Mam nadzieję, że Tomek jakoś zaakceptuje złobek i nie będzie wielu problemów i morza łez. Współczuję Ci gryzienia przez Lilcię. Rozumiem, co to znaczy.

      Sąsiadka miała przejścia ze swoim synkiem i jest bardzo przewrażliwiona. Czasami mi się zdaje, że przesadza. Jednak, gdy się nasłucham od niej tylu rzeczy i przykładów to potem przez kilka dni się martwię i denerwuję. Mój mąż się z tego śmieje, a ja cóż, jak to matka... myślę co by tu zrobić, by dziecka nie skrzywdzić. Chciałabym bardzo, by Tomutek już zaczął mówić, ale cóż na razie jeszcze cierpliwie poczekam. Ja w sumie i także mój mąż zaczeliśmy mówić bardzo późno i do tego jąkaliśmy się , więc nasze dzieci raczej będą miały podobnie. Tak myślę.

      Do psychologa to mąż raczej pójdzie ze mną. To sprawa priorytetowa, by Tomkowi pomóc...
      Bardzo gorąco Cię pozdrawiam i życzę zdrowia:)!!!!

      Usuń
  3. U nas też szał, choć obyło się bez zazdrości, gryzienia i bicia.
    Co nie znaczy, że jest lekko, bo Andrzejek pyskuje, odmawia, histeryzuje, szantażuje... mam wrażenie, że robi ze mną co chce, nauczył się nawet manipulować moim stanowczym mężem tak, by uzyskać to, co chce. Ale o psychologu mowy nie ma - mój mąż uważa ich za szarlatanów.
    A ja bym chciała wiedzieć, jak podejść tego małego gagatka, który przy obcych potrafi idealnie zgrywać najgrzeczniejsze dziecko na świecie.

    Co do zazdrości o Karinkę - pisałaś kiedyś, że na początku Ty zajmowałaś się nią, a Tomkiem zajmowała się Twoja siostra i opiekunka. Może to właśnie wtedy poczuł się odsunięty...
    U nas było inaczej - Julo dużo spał i każdą wolną chwilę starałam się poświęcić Jędrusiowi, a potem wciągać starszego w zabawę z młodszym na zasadzie "zobacz, Andrzejku, jak Julek cię podziwia - jesteś dla niego taki duży i tyle różnych rzeczy już umiesz. Na przykład umiesz złapać grzechotkę. Pokaż mu jak to się robi". I Jędruś rósł we własnych oczach, że może popisać się przed braciszkiem i czegoś go nauczyć:) Może tak spróbujcie.
    A kiedy karmisz piersią, zaproponuj i jemu. Jędruś kiedyś wyciągnął mnie z zastoju, ale nigdy więcej piersi nie chciał. Teraz w czasie karmienia czasem przychodzi, kładzie mi na moment głowę na "wolnej" nodze i idzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mój mąż chętnie pójdzie do psychologa. On może nie uważa ich za szarlatanów, ale zazwyczaj ma więcej do powiedzenia. No cóż zobaczymy, jak to będzie w naszym przypadku:)
      Co do Tomutka, to wiem, że każde dziecko jest inne i jedne potrzebują więcej uwagi niż inne. Tomek jest raczej z tych pierwszych i na pewno to ma wpływ na jego zachowanie. Dobrze, że Tomek miał po moim drugim porodzie kogoś, kto się tylk nim zajmował, bo ja nie dałabym rady. Było by mi bardzo trudno, bo czułam się źle po tej cesarce. Jednak myślę, że to nie miało wpływu na to, co jest teraz. Teorii sama mam już kilka, ale to nie jest ważne. Teraz mam tylko jeden cel, by Tomutek zachowywał się normalnie. Twoja propozycja i spostrzeżenia są dobre. Tak od krótkiego czasu właśnie postępujemy. Na razie czekam jeszcze na efekty - wszystkich moich działań...Gorąco Cię pozdrawiam i zdrowia życzę:))

      Usuń
  4. z pewnością rady teoretyczne w stylu "poświęcaj pierwszemu dziecku jak najwięcej uwagi" są wszystkim znane ale jak to w prowadzić w życie, gdy drugi maluszek absorbuje 90% czasu - nie wiem:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi jest żal i SYnka i Córeczki, bo zawsze mam uczucie, że poświęcam jej lub jemu mniej i za mało czasu:( Ach to życie matki:)! Serdecznie pozdrawiam i zdrowia życzę:)

      Usuń
  5. Ja niestety nic Ci nie poradzę, bo mnie szał dwójki dzieci dopiero czeka. Do tego Fifi też jest charakterny i mocno się obawiam, jak to będzie, jak pojawi się mała siostrzyczka, ale na razie staram się nie nakręcać choć nie jest łatwo.
    A za Was będę mocno trzymać kciuki. Może to chwilowe, może rzeczywiście wszedł w taki okres i może to szybko minie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wsparcie i życzę, by Ciebie takie niespodzianki ominęły. Gorąco pozdrawiam i zdrowia życzę:)

      Usuń
  6. Nie wiem co doradzić, ale potrzebna jest pomoc specjalisty. Jestem trochę zszokowana zachowaniem syna wobec siostry. U nas co prawda różnica większa, no ale nie wyobrażam sobie, żeby Kuba tak się zachowywał. Mam nadzieję, że psycholog pomoże, doradzi. Być może tak niektóre dzieci mają i już, zazdrość je przerasta. Na pewno są na to jakieś sposoby i problem szybko uda się rozwiązać.
    Trzymam kciuki, aby wszystko szybko wróciło do normy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie dziecko 2 lata a 5 to bez porównania.

      Usuń
    2. Kubuś jest zdecydowanie starszy od Tomutka, więc rzeczywiście zgadzam się, że nie ma co porównywać. Tomek jest jeszcze mały i zdaję sobie sprawę z tego, że nie rozumie wielu rzeczy i nie należy go za to karać. On myśli i może się czuć odrzucony nawet wówczas, gdy mu poświęcam więcej uwagi niż Karinie. Bardzo dziękuję za wsparcie i zdrowia życzę:)

      Usuń
  7. Kamilko!
    Myśmy mieli bunt i złość Laury jak tylko się pojawiła Lila. Karmienie było najgorsze, bo ona nie rozumiała czemu tak długo siedzę z Liluszką...
    Jednak powoli sytuacja się normuje- dziewczyny łapią fajny kontakt. Pilnuję tylko, by Laura nie zgniotła młodszej siostry, bo lubi się do niej przytulać, a jest przy tym mało delikatna. Ale innych złych zachowań brak.
    Myślę, że porada specjalisty Wam pomoże- Ciebie uspokoi, a mąż może przejrzy na oczy.
    Koniecznie daj znać! Trzymam za Was kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że nie przechodzisz tego, co ja z mężem. Nikomu nie życzę takiego zachowania dziecka. Jest mi bardzo szkoda mojego synka i serce mi płacze, gdy robi coś złęgo. Teraz już trzeci dzień jest spokojnie, bo staram się być cały czas o krok do przodu i wyprzedzam fakty. Nie reaguję też na niektóre sytuacje, np. trzaskanie drzwiami. Mam nadzieję, że Tomek wykreśli to ze swojego repertuaru. Dziękuję za trzymane kciuki! Serdecznie pozdrawiam i zdrowia życzę!:)

      Usuń