piątek, 20 lutego 2015

Odwiedziny babci w Warszawie

Tomutek i Karinka z babcią na spacerze:)

Niedawno odwiedziła nas babcia. Babcia mieszka daleko od nas i droga do niej to dla nas wyprawa życia. Gdyby się jeszcze okazało, że do miejsca przeznaczenia dojeżdża pociąg to bym się zdecydowała na taką wycieczkę. Niestety nie dojeżdża i my może bez wyobraźni, albo właśnie z nią nie mamy na tyle odwagi, by wybrać się z małymi dziećmi tak daleko.
Na szczęście czasami przyjeżdża do nas babcia. Babcia może przyjechać tylko w okresie wakacji, bo poza nimi bawi innego wnuczka.
Bardzo się cieszymy, gdy babcia do nas przyjeżdża i w ogóle cieszymy się, gdy ktoś do nas przyjeżdża, choć może nie zawsze jest u nas tak różowo. Niestety dzieci od rana pokazują, jak bardzo są żywiołowe, więc nie można się wyspać, bądź w spokoju odpocząć. Na szczęście babci nie musimy nic tłumaczyć i wyjaśniać. Babcia po prostu wie:)

Tomek bardzo lubi babcię i na szczęście już pamięta, kto to jest. Wie, że babcia mieszka daleko z dziadkiem i czasami będziemy odwiedzać babcię, bądź babcia nas. Tomek uwielbia się bawić z babcią i angażować ją we wszystkie dziwaczne zabawy. Babcia jest zakochana we wnuczku, więc zgadza się na wszystko. My nic na to nie mówimy, bo babcia ma mało czasu na to, by rozpieszczać wnuczka, więc wszyscy są zadowoleni:)

Tym razem babcia ponownie przyczyniła się do zapełnienia naszych zamrażarkowych szuflad. Przygotowała nasze ulubione potrawy, a ja oczywiście część pomroziłam, by było na "czarną godzinę". Tak, tak "czarne godziny" jeszcze istnieją, a znam je z dzieciństwa.
Moja babcia zawsze mawiała, że należy się zawsze przygotować na "czarną godzinę" różnych sytuacji.
Tym razem przygotowałam się na "czarną godzinę", gdy nie będzie pomysłu na obiad, albo gdy nie będzie obiadu. Wówczas wyciągnę z zamrażarki coś gotowego, zamrożonego i do tego pysznego!:)

Jeżeli chodzi o Karinkę to na razie jest przylepką tatusia. Jeżeli nie ma tatusia to istnieje tylko mama, więc babcia nie miała z niej dużej pociechy. Karinka jest obecnie w tym okresie życia, kiedy dziecko boi się rozstania z rodzicami i najchętniej trzymałaby się kurczowo jednego z nas.

No cóż babcia była u nas prawie dwa tygodnie. Ten czas minął w mgnieniu oka. Szkoda, ale takie już bywa życie.

A tu mamusia  dołączyła do zdjęcia, tatuś robi zdjęcia:)

Teraz mamusia robi zdjęcie, a tatuś idzie ze swoja mamą i dziećmi:)

Jeszcze ostatnia fotka z babcią przed powrotem do domku:)

6 komentarzy:

  1. Nie ma to jak babcia! Śpieszmy się kochać ludzi....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, także lubię te słowa i je doceniam... Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Ach, babcie to skarb! Nasza też nas rozpieszcza domowymi obiadkami, które czasami mrożę i potem problem co na obiad mam z głowy! Twój mąż chyba jest bardzo podobny do mamy, prawda? Fajnie, że tak miło spędziliście te dwa tygodnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, mąż jest bardzo podobny do swojej mamy:) Gorąco Cię Marto pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Och, chciałabym potwierdzić Wasze słowa, ale u mnie babcie nie pomagają, za to prababcia jest jak skarb. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie w zasadzie babcia nie pomaga, bo bardzo daleko mieszka. Gdyby mieszkała blisko, na pewno było by inaczej, a tak musimy sobie radzić sami... Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń