poniedziałek, 27 marca 2017

Trudny marzec, trudny czas

Pierwsze symptomy choroby u Karinki - tu jeszcze nad morzem

Nie lubię miesiąca marca!!! Marzec zawsze kojarzy mi się z chorobami i jakimiś dolegliwościami, zwłaszcza od kiedy mam dzieci. W tym miesiącu nie trudno o katar, kaszel i inne paskudztwa. I ja, mało kiedy choruję, ale za to w marcu "na mur beton" coś zawsze załapię. Tym razem miałam zimno na ustach, co jest przykre i uciążliwe. Najgorsze jest to, że z zimnem należy bardzo uważać, by dzieci się nie zaraziły, więc dwa tygodnie miałam z głowy. Żadnych buziaków, przytulańców i zabaw z bliskim kontaktem. Buuuu...

Tymczasem nasza Klara po dziesięciu miesiącach niechorowania, nagle zaczęła i to akurat na wiosnę i właśnie w marcu (i w lutym). Dlaczego? - a kto to wie... W ciągu 1,5 miesiąca przepisano mi dla niej dwa razy antybiotyki i sama nie jestem pewna, czy były to działania konieczne, ale co mogę zrobić? Kiedy idziemy do lekarza, który oznajmia, że dziecko jest chore i musimy mu dać antybiotyk, to przecież nie odmówię, bo nie wiem, jak jest na pewno. Nie mogę ocenić, czy lekarz ma rację, czy nie, bo dziecko trzeci dzień z rzędu gorączkuje do 40 stopni, więc coś jest nie tak. To już nie przelewki. Raz nawet do Klary wzywaliśmy w nocy lekarza. Był u nas o 1.00. Klara miała temperaturę już trzeci dzień, której nie mogliśmy niczym zbić i która nasiliła się właśnie w nocy. Nieco pomogła zimna kąpiel, czego nigdy nie robiłam, ale tym razem miałam gdzieś wszystko. Jak mi się dziecko przez ręce przelewa, to chwytam się wszelkich metod obniżania temperatury.

Tak więc Klara chorowała bardzo, Tomek miał na szczęście tylko kaszel, a Karinka była zdrowa, ale tylko na początku. W trzecim tygodniu marca mieliśmy zaklepany i opłacony! tygodniowy pobyt nad morzem. 
Pojechaliśmy. 
Klara miała się już znacznie lepiej. A reszta praktycznie była zdrowa. I co się okazało? Z nad morza wracaliśmy z bardzo chorą Karinką i ze zdrowym Tomkiem oraz Klarą. Kto wie, czy Klara nie zaraziła Karinki, bo objawy podobne, tylko przebieg choroby okazał się znacznie gorszy i nadal trwa... Obecnie Karinka jest nie do życia. Już czwarty dzień na lekach przeciwgorączkowych, antybiotyku i innych inhalacjach. A co jej jest - nie wiadomo. To jakiś paskudny wirus lub bakteria? Lekarze nie mówią jednoznacznie. Badania krwi potwierdziły silne zapalenia, ale czego? Jest temperatura, kaszel i duszenie. Mąż w sobotę wylądował z Kariną w szpitalu, ale na szczęście nie zostawiono jej, a potwierdzono stosowanie przepisanych wcześniej leków.
I jak tu nie zwariować?!!!

Ja, która wcześniej nigdy nie chorowałam, mam wręcz szpital w domu i jak tu wracać do pracy, kiedy takie rzeczy się dzieją? Zastanawiam się tylko, kiedy to się w końcu skończy? Było już tak fajnie, bo od usunięcia migdałków Tomka nikt poważnie u nas nie chorował i my i dzieci mieliśmy się dobrze, ale nadszedł nielubiany przeze mnie marzec i proszę.
A tak a pro po migdałków, to przy chorobie Klary, laryngolog poinformował nas, że ma trzeciego migdałka do wycięcia i lepiej z tym nie czekać do jesieni...
Masz Ci babo placek!


A tak na marginesie to w marcu jest tylko to dobre, że po nim już bliżej do ciepłej i ładnej pogody i tego się będę trzymać.

Tymczasem znów nadrabiam zaległości:))))

3 komentarze:

  1. obiawy w zasadzie identyczne u nas w marcu się przetoczyły po wszystkich, nie tylko po dzieciach
    to wirusowe zapalenie krtani, przywleczone z przedszkola przez starszego, nota bene od kiedy zaczął od września chodzić, to jakieś 7 u chłopaków, a pierwsze, które nas też wzięło
    chłopaki nadal pokasłują, na szczęście temperatura minęła po 2 dniach, boję się jednak puścić do przedszkola, bo znów coś przywlecze a ja też kiedyś pracować muszę a nie tylko podawać leki i nie spać po nocach...

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas też marcowe choróbsko przywędrowało. Starszy syn miał kaszel i ciut podwyższoną temperaturę. 3 dni odpoczął od szkoły + sobota , niedziela syrop, witamina C i doszedł do siebie, ale przeszło na najmłodszego synka stan podgorączkowy 3 dni potem dostał kaszel i temperatura podskoczyła do 40 stopni i tak trzymała przez 2 dni. Przebadany, lekarz nic nie stwierdził ani zapalenia gardła, ani oskrzeli , bo tak podejrzewałam, gdyż też kaszel "paskudny". Taka grypa, na szczęście skończyło się na syropach, inhalacjach i dwu tygodniowym odpoczynku od przedszkola, a potem to kaszlałam ja, mąż i córka. Co za chorowity miesiąc. Trzymajcie się zdrowo. Pozdrawiam Weronika

    OdpowiedzUsuń
  3. zdrówka dla całej Rodzinki u mnie Szymonek i Aruś coś zaczynają i chyba jutro się jednak do lekarza wybiore obaj maja katary i kaszelki bez gorączki ale lepiej by ich dokturka zobaczyła bo weekend to nie ma co liczyć na fachową pomoc lekarską...

    OdpowiedzUsuń