piątek, 21 kwietnia 2017

Nie będzie pięknych wielkanocnych migawek :(

Po wyjściu z kościoła ze święconką:)

U nas trwa pogodowy szok, bo jak inaczej nazwać, co się teraz dzieje. Raz jest prawie 20 stopni i człowiek chodzi w koszulce z krótkim rękawem, a zaraz niemalże na drugi dzień zaczyna padać śnieg. Jak dla mnie to wszystko wydaje się bardzo dziwaczne. Te gwałtowne zmiany nie pozwalają na planowanie wielu rzeczy i nieco rozstrajają organizm człowieka. W Wielkanoc było zimno i choć wcześniej już z mężem planowaliśmy, że się nigdzie z dziećmi nie wypuszczamy (z lenistwa), to złamaliśmy to postanowienie i w każdy dzień wyszliśmy choć na godzinny spacer. 
Tymczasem tuż przed świętami popsuły nam się trzy aparaty fotograficzne!! To jakiś pech. Zepsuł mi się aparat w telefonie komórkowym, moja lustrzanka cyfrowa i mały podręczny soniak. Czym ja teraz będę robić zdjęcia?! Matko jedyna, jak tu żyć bez aparatu w dobie masowego robienia zdjęć wszystkiemu i wszystkim, a szczególnie dzieciom??

Przed nieszczęściem udało nam się jeszcze zrobić dosłownie kilka fotek, a mianowicie z sadzenia Bratków na balkonie. Teraz został nam już tylko aparat fotograficzny w telefonie męża i lustrzanka cyfrowa siostry:)))) - więc jeszcze jakoś dam radę:), choć na co dzień lustrzanka jest mało poręczna. Najwięcej używałam jednak aparatu fotograficznego z telefonu. No cóż, teraz pozostało mi tylko liczyć na to, że gdzieś naprawią nam aparat.

W Wielką sobotę oprócz gotowania byliśmy ze święconkami. Oczywiście musiały być dwie, jedna dla Tomka a druga dla Karinki. W kościele nasze dzieci zachowywały się znośnie, co przyjęliśmy z lekkim oddechem. Po kościele Karinka zjadła niemalże całą zawartość swojego koszyczka i nie mieliśmy nic do gadania. Na szczęście Tomek swój koszyczek oddał mi do wózka, więc dzięki temu zawartość jego mogła dotrzeć do domu.
Także w sobotę odebraliśmy tort na roczek naszej Klary i właśnie w tym dniu zrobiliśmy jej małe urodziny. Tort był śliczny, a dzieci szczęśliwe. Z tego osobna relacja w najbliższym czasie:)

W sobotę posadziliśmy także wcześniej wspomniane bratki. Oczywiście dla dzieci była to nie lada frajda, a dla mamusi podwójne sprzątanie, ale daliśmy sobie świetnie radę.
W pierwszy dzień Świąt byli u nas sąsiedzi, a  my odwiedziliśmy ich w drugi dzień. Było bardzo wesoło i tak, jak lubimy, przyjaźnie, sielsko, głośno i z uśmiechem:). Dzieci bawiły się razem i demolowały mieszkania, kobiety rozmawiały o wszystkim i narzekały na swoich mężczyzn, a panowie śmiali się i cieszyli życiem:) 

Podczas Świąt jakoś specjalnie nie objadaliśmy się i nie było na stole jakiś tłustych potraw, ale pomimo to niektóre z nich właśnie odchorowuję. Od lutego dość zdrowo się odżywiam i nie pozwalam sobie na wiele ustępstw, ale podczas Świąt zrobiłam sobie sałatkę warzywną i zjadłam wraz z dziećmi czekoladowe jajeczka i zajączka. W efekcie tego dzieci dostały uczulenia i na całych ciałach wyszły im paskudne charakterystyczne krosty. Ja miałam tylko jakiś niestrawności, a podczas pierwszego treningu po świętach czułam się fatalnie. Sałatka i inne potrawy odbijały mi się czkawką kilka dni. Następnym razem zastanowię się dwa razy nim zjem takie ilości sałatki z majonezem i musztardą:)

Po świętach dzieci zostały jeszcze dwa dni w domu. Karinkę bardzo męczył kaszel alergiczny, a Tomek chciał po prostu zostać z nami.  Święta bardzo nas rozleniwiły, więc świetnie rozumiałam dzieci. Te dwa dni z dziećmi były bardzo intensywne i głośne. Kto ma dzieci ten wie, jak może wyglądać zabawa 5-latka i trzylatki:)

Tymczasem z niecierpliwością czekam na słonko i wiosenne ciepło i tego też Wam życzę:)

Wygląd balkonu w trakcie sadzenia naszych bratków:)



Nasze piękne bratki:)

2 komentarze:

  1. i może i dobrze że te aparaty Wam się zepsuły... może to właśnie dar od Boga.. byście pewne chwile mieli tylko dla siebie :D Pozdrawiam gorąco :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne bratki, też wsadziłam bratki, z braku czasu do jednej donicy i całe szczęście, że tylko do jednej, bo u nas w ubiegłym tygodniu mróz w nocy od -3 do -5 bbrrr i padał śnieg, grad, deszcz i tak cały tydzień. Teraz takie ubite i chyba nawet zmarznięte. Słonko od soboty jest, ale temperatura niestety nie wzrasta. Wszystkim życzę ciepła i pięknego słońca. Pozdrawiam Weronika

    OdpowiedzUsuń