sobota, 10 sierpnia 2013

kręcz u noworodka

Kręcz, czy zgrubienie???
Coś poważnego, czy jakaś błahostka?

W trzecim tygodniu życia zauważyłam u Tomutka podczas wizyty w szpitalu na szyji guza wielkości śliwki. Zważywszy na to, że godzinę wcześniej pobierano mu krew z żyły na głowie, zastanawiałam się z mężem, czy pielęgniarka nie przydusiłą go jakoś... Oczywiście, jak każda mama spanikowałam. Natychmiast pojechaliśmy na nocny dyżur do Dziecięcego Szpitala Klinicznego na ul. Działdowskiej w Warszawie. Tam oczywiście swoje musieliśmy odstać, ale zrobiono nam USG, na którym Pani doktor napisała, że jest to "guzowanty twór". Poinformowała nas, że widzi coś takiego po raz pierwszy i nie jest to typowy kręcz.

Mieliśmy się zgłosić za trzy dni ponownie na badanie USG. Po trzech dniach ta sama Pani doktor z trzema innymi lekarzami oglądali Tomutka około 30 minut i nie stwierdzili nic nowego. Byłam przerażona.




Zaczęłam czytać różne fora i strony, by dowiedzieć się czegoś o kręczach. Odwiedziliśmy kilku lekarzy, by nam ktoś powiedział wreszcie coś konkretnego na temat przypadku naszego synka. Tymbardziej, że zgrubienie było widoczne coraz bardziej. Oczywiście miałam same negatywne myśli i bałam się o każdą noc i dzień, czy coś złęgo nie dolega Tomkowi.

Ostatecznie udało nam się ustalić, że jest to zgrubienie w miejscu górnej części mięśnia mostkowo-obojczykowo-sutkowego spowodowane krwawieniem do tego mięśnia podczas porodu. Oznacza to, że podczas porodu (cesarki) dziecko miało wylew krwi do tego mięśnia. To mogło być spowodowane ułożeniem dziecka i trudnościami podczas wyciągania dzieciątka z brzucholka lub błędem lekarskim.

Około trzech tygodni zajęło nam:

  • znalezienie dobrego lekarza, który wypowiedział się, co to jest?
  • znalezienie przychodni, gdzie mogliśmy rozpocząć rehabilitację Tomka i gdzie nie musieliśmy czekać pół roku, lub prosić na kolanach o wcześniejsze przyjęcie,

Jak się okazało najlepsi lekarze są bardzo blisko nas...

Suma sumarum, by zaoszczędzić Wam takich stresów i niepotrzebnego biegania bo niewłaściwych lekarzach i przychodniach rehabilitacyjnych podaję poniżej dane do, moim zdaniem najlepszych placóek i lekarzy:

  • najlepsze USG dziecięce robi prof. Andrzej J. Marciński w Spółdzielni Pracy Specjalistów rentgenologów przy ulicy Waryńskiego 9 w Warszawie, http://www.rentgen.pl/  Niestety za wszystko trzeba płacić, ale czego nie robi się dla maleństwa.
  • najlepszą, bezstresową i skuteczną rehabilitację mieliśmy w Ośrodku Dziennej Rehabilitacji  przy ulicy Wrzeciono 10 C,
  • bardzo dobra lekarka neurolog dziecięca to Mariola Rudzka Dybała - nas przyjmowała w Ośrodku przy ulicy Wrzeciono 10 C,
  • przez 10 miesięcy Tomka rehabilitował fizjoterapeuta mgr Paweł Górski przy ul. Wrzecionoe 10 C. Poniżej jeden z moich filmów z rehabilitacją. To film poglądowy, bo Tomutka rehabilitowałam także w domu sama:

  • najlepszych rad i wskazuwek udzieliła nam nasz lekarz pediatra Zofia Miłoszewska,
  • cenne wskazuwki otrzymaliśy także od lekarza pediatry Wojciecha Ozimka 
10 miesięcy rehabilitacji i konsultacji przyniosło wyśmienite efekty!!!! Zgrubienie wchłonęło się całkowicie!!!! Nasz synek nie ma też obecnie żadnych problemów z chodzeniem, nie przekrzywia się na jedną stronę, nie ma żadnych napięć.
I pomyśleć, że nie wierzyłam w powodzenie rehabilitacji ruchowej...


 Tu Tomutek ma już 6 tygodni i widać podczas leżenia w wózeczku, że przechyla głowę i nóżki na jedną stronę. To właśnie efekt tego zgrubienia,które ciągnie resztę ciała w jedną stronę.

4 komentarze:

  1. Dzien dobry
    Moge miecpare pytan do pani

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesli jest szansa na jakis kontakt, choćby mejlowy. Mamy podobny problem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Serdecznie, oczywiście proszę pisać na maila. Jest w zakładce kontakt:) Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
    2. Przypominajka. Bardzo prosze o chwile czasu...

      Usuń