wtorek, 17 września 2013

...i już po spotkaniu klasowym:)

A ja już po spotkaniu klasowym i oczywiście muszę to napisać, że moje narzekania, wątpliwości i obawy były przedwczesne:)!!!!

Jak się okazało to spotkanie w porównaniu do poprzedniego (tzn. po 15 latach:)) było dla mnie (mam nadzieję, że dla innych także??) całkowicie inne, odmienne, ciekawsze - znaczy lepsze!:)

Nasza klasa generalnie uchodziła w szkole za bardzo zgraną i była zgrana, co oczywiście nie oznacza to, że wszyscy się bardzo przyjaźnili, ale jak zauważył jeden kolega z klasy nie było wśród nas żadnego marudy, który byłby często albo zawsze przeciwny czemuś, co robiliśmy, czy jak funkcjonowaliśmy. Może to właśnie pomogło nam w tym naszym sukcesie "zgrania"...?


To zdjęcie z naszego spotkania klasowego, które zrobił kolega całkiem przypadkowo. Wziął mój aparat i ot, po prostu pstryknął. Piszcie, co chcecie, ale ja uważam, że zdjęcie jest rewelacyjne i nie wiem, ile musiałabym się jeszcze uczyć, by mi takie samo wyszło:)


Nie doliczyłam się jeszcze na zdjęciach, ile osób przyjechało, ale było nas około 25, czyli frekwencja dopisała.
Dla tych z Was, którzy przymierzają się do organizacji podobnego spotkanie podpowiem kilka rzeczy, może swego rodzaju plan..., bo nasz plan był ciekawy i przez to na pewno spotkanie przebiegło tak pomyślnie (według mnie:)):
  • Najważniejszy punkt, to to, że zawsze musi być jakiś organizator spotkania i u nas był takowy. Bez takiej osoby trudno było by poprowadzić całość. Nasz organizator, a raczej organizatorka (tu koleżanka z klasy:))  zadbała o datę spotkania, miejsce spotkania, plan spotkania, zaprosiła wychowawcę i pomyślała o upominku dla niego, także zebrała pieniądze od nas i pamiętała o innych szczegółach... Właściwie pomyślała o wszystkim:)
  • Ważne podczas takiego spotkanie jest, by było jakieś solidne menu. U nas na początku była przekąska, potem obiadek i pierwsze luźne rozmowy,
  • Następnie wspólne zdjęcie,
  • Potem oglądanie poloneza ze studniówki,
  • i oglądanie kilkunastu zdjęć z wycieczek, czasów szkolnych itd. na slajdach. Był krótki pokaz w Power Point-cie.
  • Dalej luźne rozmowy przy stole itd...,
  • Po kilku godzinach (może dwóch, może trzech...) każdy coś o sobie opowiedział. A właściwie, co się wydarzyło przez te 5 lat, a także często, co było wcześniej. Jak się okazało większość z nas nie pamiętała z poprzedniego spotkania (lub niesłyszała itd.), co u kogo było słychać lub miała błędne informacje:( przekazane przez osoby "drugie" - podobnie jak ja:)
  • Ostatni punkt programu to tańce i rozmowy... Nie mogliśmy się nagadać...

Dla mnie to spotkanie było wyjątkowe, bo rozmawiałam prawie z każdym, trochę o życiu, o rodzinie o tym, co wydarzyło się w ostatnich latach. To było niesamowite spotkać się z ludźmi, których nie widziało się kilka lat i usiąść z nimi do stołu i jakby nigdy nic zacząć rozmawiać. 
Szalenie miłe było też to, że każdy z nas szczerze interesował się, co słychać u każdego, więc do wielu osób były pytania na forum, co każdy zdaje mi się odbierał bardzo pozytywnie tak.
Przez to całkiem odmiennie niż poprzednim razem dowiedzieliśmy się o sobie bardzo dużo i raczej prawdziwych rzeczy, a nie plotek zasłyszanych od osób innych, bo ktoś nie dosłyszał czegoś:)

Na poprzednim spotkaniu plan był całkiem inny, my byliśmy chyba bardziej pochłonięci sobą i ogólnie zabawą:) Ja osobiście nie miałam okazji zamienić zdania z wieloma osobami i właściwie przed drugą byłam w domku. Nadmienię, iż tym razem żal było mi wychodzić o trzeciej:(((

Bardzo dobrym pomysłem było także pokazanie naszego studniówkowego poloneza. Cały film byłby za długi, więc leciał potem w tle na ekranie, a my słuchaliśmy muzyki. Przez to co jakiś czas ktoś entuzjastycznie pokazywał coś lub kogoś palcem:), albo śmialiśmy się z czegoś lub kogoś.
Dużo śmiechu wywołały także niektóre zdjęcia przypomniane z lat szkolnych.
Cudownie jest wspominać coś z odległych lat z grupą osób, z którymi to się przeżywało.

Niepotrzebnie też obawiałam się tego, że wkroczę na salę z wielkim brzuszkiem. Kilka osób w ciągu tych pięciu lat od ostatniego spotkania także doczekało się jeszcze potomstwa, więc nie każdy reagował tak, jak kilka koleżanek przed spotkaniem. Niepotrzebnie się wystraszyłam. Podobało mi się to, że wiele osób z naszej klasy nastawiło się na to, by rodzina była raczej 2+2 lub 2+3 niż 2+1. Oczywiście zdaję sobie także z tego sprawę, że czasami choćbyśmy chcieli, rodziny nie możemy powiększyć. Takie zrządzenia losu niestety także się zdarzają i nikomu tego nie życzę.

Pozytywna refleksja, która nam się nasunęła, a właściwie naszemu wychowawcy, jako pierwszemu to to, że każdy z nas ma raczej dobrą pracę i dobrze a nawet i bardzo dobrze radzi sobie w życiu.
Oj dużo mogłabym jeszcze pisać, ale może na tym poprzestanę:)

Polecam Wam takie spotkania pomimo, iż wydaje się, że trudno jest je zorganizować. Ja długo będę jeszcze pod miłym wrażeniem naszego ostatniego spotkania. Mam nadzieję, że dożyję spotkania po 25 latach od matury:)


Bardzo dziękuję wszystkim za odwiedzenie mojego posta!!!
Gorąco zapraszam do dyskusji i komentarzy, a także do obserwowania mojego bloga. 
Na pewno będą jeszcze ciekawe konkursy!!!:))))
Chwalcie się swoimi dzieci i osiągnięciami związanymi z wychowaniem, a tym samym pomagajcie w wychowaniu innym.


11 komentarzy:

  1. No to superowo! :-) A zdjęcie nieco abstrakcyjne ale fajne. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najbardziej podobają mi się kolory:) Zdrowia życzę:)

      Usuń
  2. Super takie spotkanie. Chętnie bym sie spotkała ze swoimi kolegami ze szkoły średniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak mąż sobie poradził z dzieckiem? ;-)))

      Usuń
    2. Postaram się napisać o tym następnego posta. Musze pomyśleć, by było to napisane dość "dyplomatycznie", bo mąż czyta bloga:))))))) Gorąco pozdrawiam:0

      Usuń
    3. Hehe, a to podglądacz! Nie możesz na niego nawet napsioczyć, gdy Ci podpadnie. :-)

      Usuń
    4. Niestety, mój mąż jest bardzo pilny w czytaniu. Gdy nie mam okazji, by usiąść do nowego posta to mnie nawet dopinguje:) To miłe:)

      Usuń
  3. Ciesze się, że spotkanie się udało i jednak niepotrzebnie miałaś obawy, żeby wkroczyć tam z brzuchem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. to super, że się dobrze bawiłaś :) a mąż na pewno sobie poradził z dzieckiem :)dziewczyny nasi faceci, na prawdę potrafią zajmować się dziećmi, wystarczy im tylko dać okazje, zostawić kilka wskazówek i dadzą radę a my mamy wreszcie wolne, co jest bezcenne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, z naszymi Panami tak właśnie jest... Niekiedy tylko udają, że coś się nie udaje, ale Oni dużo potrafią. Często tylko idą na skróty... Gorąco pozdrawiam:)

      Usuń
  5. czytajac posta az zatesknilam za swoja stara klasa... moze za jakis czas tez cos sie takiego u nas zorganizuje!

    Zdjecie super!!

    OdpowiedzUsuń