czwartek, 31 lipca 2014

O szczęściu i smutku

Wczoraj naszedł mnie przeokropny smutek i z tego wszystkiego się poryczałam. Mąż akurat był u sąsiadów i gdy wrócił padło standardowe pytanie: " Coś Ty znowu przeczytała?" A ja - jak to ja, gdy mam chwilkę to lubię coś poczytać, a to w sieci, a to coś na blogach. A że ludzie często piszą o smutnych rzeczach, to jest mi ich żal, że z bezradności jakaś łza poleci.

Od kilku zaledwie tygodni czytałam zapiski Gabrysi na blogu http://mojawalka.mimowszystko.org/, która zmagała się od niedawna z bardzo ciężkim nowotworem. Gabrysia odeszła od nas 18 lipca. Miała zaledwie 30 lat, dwójkę cudownych chłopców i wspaniałe życie.

Jakoś przeoczyłam tego 18 lipca, bo w ogóle odcięłam się od komputera i wczoraj wiadomość o Gabrysi całkowicie mnie przygnębiła i zasmuciła. Zastanowiłam się po raz n-ty nad swoim życiem. Prawda jest taka, że chciałam sobie na blogu trochę ponarzekać na to i owo, ale po raz kolejny uświadomiłam sobie, że to nie ma sensu, bo mam cudowne życie i przede wszystkim zdrowie.
Zobaczcie, jak cudownie wyglądamy na zdjęciu poniżej, tj. nasza kochana rodzinka:) Jestem szczęśliwa i nie mam na co narzekać, a to na co chciałabym pomarudzić w świetle różnych prawdziwych nieszczęść, jest śmieszne.

Tata, mama, Tomutek i Karinka - uwielbiam to zdjęcie.

Zdaje mi się, że czasami bywa źle, ale tak nie jest! Niepotrzebnie szuka się dziury w całym. Oczywiście ma to swoje podłoże w ogólnym zmęczeniu i czasami w tym, że niepotrzebnie dążymy do osiągnięcia jakiejś niezdrowej perfekcji. Tylko po co nam ta perfekcja? Po co planowanie wszystkiego i zapinanie na ostatni guzik? Może czasami należy dać sobie spokój i nie posprzątać mieszkania, zjeść śniadanie przy brudnym stole, bawić się z dziećmi nie zważając na rozsypaną kaszę na podłodze, iść spać i zostawić brudne naczynia w zlewie, nie prasować wszystkich ubrań, pranie odłożyć na później, wyjść na spacer zamiast umyć okna... itd.
Czy czasami aby nie przesadzamy? 
W świetle tego, o czym pisała Gabrysia i to jak szybko odeszła od nas, te nasze dążenia do perfekcji są po prostu banalne, bez znaczenia, bezwartościowe i okropnie trywialne. 
Cieszmy się naszymi rodzinami i dziećmi, cieszmy się tym, co mamy, bo to ogromna wartość i dążmy do tego, by niczego nie żałować w przyszłości. Bardzo gorąco współczuję mężowi i dzieciom Gabrysi i bardzo jej dziękuję, że jeszcze bardziej swoim pisaniem pokazała nam, jak ważne jest życie, rodzina i zdrowie. Ona miała zaledwie 30 lat! A jej dzieci są takie malutkie. Ceńmy nasze zdrowie i nasze szczęście.
Miałam dzisiaj tylko marudzić i użalać się nad sobą, a wyszło na szczęście zupełnie inaczej. Potrzebowałam takiego kubła zimnej wody na głowę, by się obudzić z tego amoku i biadolenia na wszystko. Będę o tym pamiętać następnym razem.


Bardzo dziękuję wszystkim za odwiedzenie mojego posta!!!
Gorąco zapraszam do dyskusji i komentarzy, a także do obserwowania mojego bloga. 
Chwalcie się swoimi dzieci i osiągnięciami związanymi z wychowaniem, a tym samym pomagajcie w wychowaniu innym.


8 komentarzy:

  1. Ale mi teraz głupio :(( Dziś akurat dałam upust swoim emocjom i wyżaliłam się na blogu :/ Ale w świetle tego, co piszesz to faktycznie głupie i małostkowe... Masz rację- lepiej cieszyć się z tego co się ma i doceniać innych.... Bo ludzie tak szybko odchodzą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się sama nie myśleć ta diużo o Gabrysi, bo to jest bardzo smutne, ale na pewno nabiera się pokory, gdy się takie coś czytam. Ja takżę czasami narzekam i jest mi potem wstyd, gdy słyszę, jak mają inni:( Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  2. To teraz ja mam łzy w oczach po tym co napisałaś. Niby wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę, żeby cieszyć się tym co mamy, doceniać to że jesteśmy zdrowi a jednak czasem narzekamy na takie głupoty.
    Dziękuję Ci za ten post. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja bardzo dziękuję za wpis. Już tak dawno Cię nie było. Wiem, że masz dużo pracy związanej z Kawiarenką, dlatego to doceniam:) Życzę udanego biznesu i serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Mnie też często zdarza się trafiać na takie blogi, które sprowadzają mnie na ziemię. Bo człowiek dopiero wtedy uświadamia sobie, co jest NAPRAWDĘ ważne. Wiemy to oczywiście też na co dzień, ale trochę o tym zapominamy...
    Niestety- to o czym piszesz czyli ta rozsypana kasza, brudne naczynia itd... to jest po prostu nasza codzienność, którą musimy ogarnąć i myślę, że Gabrysia przed chorobą była pewnie jedną z nas- też miała dosyć bałaganu, też pewnie dążyła do porządku jako- takiego chociaż, bo to... normalne. Myślę, że nie można zapominać o tym co najważniejsze, ale nie da się tak po prostu żyć chwilą. Chociaż- byłoby miło- nie powiem.

    A zdjęcie świetne, takie naturalne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Marta, tak z mężem rozmawiałam ostatnio o tej naszej codzienności i może uda mi się spróbować nie być takim poukładanym na ostatni guzik człowiekiem, bo to tylko człowieka wpędza w jakieś niepotrzebny stres. A po co nam to? Serdecznie pozdrawiam i mam nadzieję, że może uda nam się kiedyś spotkać:)

      Usuń
  4. Weszłam na tego bloga i ogarnął mnie taki sam smutek. To takie niesprawiedliwe. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także często zadaję sobie pytanie, dlaczego los jest niekiedy taki niesprawiedliwy... Gorąco pozdrawiam i zdrowia życzę:)

      Usuń