piątek, 19 września 2014

Tomek w żłobku

Dzisiaj minął właśnie trzeci tydzień, jak Tomutek chodzi do żłobka. Z tym, że jeden tydzień chorował i dobrzał w domku, czyli w żłobku spędził już 10 dni. Z tych 10 dni, pierwsze pięć był z tatą lub mamą po 2 h dziennie, a 5 dni spędził w żłobku już po 4h bez rodziców. 
Po tym czasie pojawiają mi się już kolejne refleksje, wnioski i spostrzeżenia, z którymi chętnie się podzielę.

Przysłowie: "Nie taki diabeł straszny, jak go malują", sprawdziło się w naszym przypadku w 100%. 
  • Tomek wcale nie potrzebował miesiąca, by przestać płakać, a zaledwie kilka dni. Już praktycznie na trzeci dzień przed salą do swojej grupy machał tatusiowi "papa". Bardzo chętnie wchodzi do żłobka, do swojej sali i wita się z "ciociami". Rozczula się jeszcze, gdy po niego przychodzę i wówczas, jakby się skarżył na to, iż tatuś go tu zostawił. To rozczulanie trwa zaledwie minutę, po czym zaczynamy wspólną rozmowę, tzn. mama mówi, a Tomek słucha, potwierdza lub zarzecza:).
  • Tomek do tej pory nie bardzo chce jeść w żłobku. Dzisiaj po raz pierwszy zjadł kilka kawałków owoców i "podziubał" obiadek, o czym poinformowała mnie "ciocia". Z czego już jestem bardzo zadowolona. Do tej pory nie chciał jeść, więc przed żłobkiem starałam się coś mu dać (ciężko dziecku jeść o 7:00), a do żłobka przychodziłam z kanapką, którą "wcinał" od razu:) - jak na zdjęciu poniżej.

W żłobkowej szatni Tomutek zjada domową kanapkę.

...spójrzcie z jakim apetytem zjada tą kanapkę:)

  • Dzięki żłobkowi w ogóle zaczął jeść kanapki, bo do tej pory nie bardzo chciał. Kanapki bardziej służyły mu do tego, by rozłożyć je na części pierwsze, co nie w smak było mamusi.
  • Chętniej bawi się z dziećmi w piaskownicy i w ogóle zauważa, że one są. Jak do tej pory liczył się tylko on, mama i tata, tzn. w zależności, kto był z Tomkiem na spacerze. 
  • Zdaje mi się i mężowi także, że jest mniej agresywny w domu i bardziej słucha, gdy coś się do niego mówi lub coś tłumaczy. To pewnie zbyt krótki czas, by to ocenić tak naprawdę, ale to widzimy gołym okiem. Należy tutaj także napisać, że w ogóle zmieniliśmy podejście do Tomka i często nie reagujemy na sytuacje, które miały miejsce wcześniej.  Jesteśmy bardziej cierpliwi, więcej go obserwujemy i myślimy wręcz, jak on! Oczywiście, gdy trzeba pogrozić palcem to to także robimy. Zdarzają się sytuacje, że stanowczym głosem czegoś zabraniamy. Nie chcemy pozwalać Tomkowi na wszystko. Wszystko z umiarem i z właściwym podejściem.
  • Gdy zdarza się sytuacja, że może dojść do zbytnio agresywnego ukazania uczuć przez Tomka, to musimy uważać nadal na Karinkę. Tomek ma skłonności do tego, by jej coś zrobić, tj. "klepnąć", wsadzić palca w oko, pociągnąć za nóżkę itp. Niekiedy bardzo się cieszy i także chce się podzielić z Kariną swoim szczęściem i robi to tak entuzjastycznie, że musimy uważać, by ta okazana radość za bardzo Karinę nie zabolała. Tak więc tu na razie jest wszystko po staremu.
  • Kolejny plus żłobka to wcześniejsze o około godzinę chodzenie spać. Tomek zwykle zasypiał nam od kilku miesięcy o około 21.00 - 21.30. Natomiast teraz około 20.00 musimy być z nim już "wyrobieni", bo po tym czasie umycie zębów "na śpiocha" staje się niemożliwe.
  • Na razie nie widzimy minusów żłobka, bo choroby wliczyliśmy w plan. Jesteśmy zdania, że dziecko w żłobku lub w przedszkolu nabiera odporności i to jest mu potrzebne, by potem funkcjonować lepiej. Na ten temat pewnie będę mogła napisać coś więcej za jakieś dwa trzy miesiące.
  • Pozwolę sobie jeszcze na jedną refleksję dotyczącą mnie, czyli mamy. Mam spokojniejszy czas i mogę ten czas podarować Karince, która w tym całym szumie najczęściej była poszkodowana. Niestety nie mogę poświęcić jej tak dużo czasu, jak kiedyś Tomkowi, bo jest Tomutek. Jednakże teraz mam choć kilka godzin dla niej. Gdy Karina śpi mogę coś zrobić dla siebie, dla domu i dla nas. To jest cudowne. Wcześniej zmęczenie dokuczało mi non stop. Teraz to się jakoś wszystko normuje i może poustawiam sobie wszystko na nowo. Chcę też więcej zrobić dla siebie. Może jakieś warsztaty, może kurs, może coś innego. O tym napiszę, jak już się zrealizuje i sfinalizuje. Proszę TRZYMAJCIE KCIUKI!:) - bym miała o czym pisać:)


I jeszcze mały komentarz: zdania na temat żłobka dla dwulatka są podzielone. Jedni uważają, że do żłobka nie powinno się dawać dzieci, inni przeciwnie. Ja jestem zdania, że rodzice powinni kierować się swoimi racjami i tak właśnie podejmować decyzje. Pomimo wielu uwag krytycznych, które mnie już spotkały, aczkolwiek spokojnie wyrażonych, nadal jestem z mężem zdania, że można dawać dzieci do żłobka i nikogo za to nie ganię:).


Bardzo dziękuję wszystkim za odwiedzenie mojego posta! 
Gorąco zapraszam do dyskusji i komentarzy, a także do obserwowania mojego bloga. 
Chwalcie się swoimi dziećmi i osiągnięciami związanymi z wychowywaniem, a tym samym pomagajcie w wychowywaniu innym.

2 komentarze:

  1. ...jak spokojnie i grzecznie je:) Fajny ten Tomek:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Żłobek i przedszkole, jak wszystko, mają swoje plusy i minusy. Plus to przede wszystkim możliwość obcowania z rówieśnikami. Rzecz niezwykle cenna. Minus to choroby i masz rację, że później będzie odporniejsze. Tak przynajmniej mówią mi wszyscy, którzy to przeszli. Wszystkiego dobrego dla dzielnego Tomka i jego Mamy :). Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń