poniedziałek, 24 listopada 2014

Piękny spacer z Tomutkiem w niedzielę

W niedzielę mieliśmy piękną pogodę, więc już po 10:00 wybiegłam z Tomkiem z domu i pognaliśmy do lasu, tzn. ja biegłam a Tomek sunął na swoim "rowerku biegowym".

W tym czasie mąż był z Kariną na basenie. Tomkowi nie wykupywaliśmy karnetu na basen, bo jeszcze za często choruje i stwierdziliśmy, że szkoda było by opuszczonych godzin. Myślę, że od marca i Tomek będzie już jeździł na basen. Tymczasem teraz, gdy Karina ma zajęcia, nie lubię zostawiać Tomka bez niczego. Dlatego zawsze zabieram go na aktywny spacer. Aktywny spacer to dla mnie wycieczka do lasu z rowerkiem. A że w lesie jest sporo górek, to spacer nabiera innego wymiaru, bo synek biega, jeżdzi i nie źle się napoci, a i mama niewiele mniej, a raczej więcej.

Niestety nikt inny tylko mama pcha Tomka pod każdą górę, pcha po prostej drodze, gdy dziecko już się zmęczy i trzyma Synka z całym rowerkiem, gdy zjeżdża z górki.
Na spacerze spędziliśmy przeszło półtorej godziny. Tomek był zadowolony i mama dostała swoją dawkę świeżego powietrza. Każdy wrócił z uśmiechem na twarzy.
Zawsze po tak spędzonym czasie wolnym zastanawiam się, w jakim stopniu pobyt na powietrzu wpływa na odporność dziecka?

Wszędzie piszą i wszędzie mówią, że pobyt dziecka na świeżym powietrzu to najważniejszy punkt w budowaniu jego odporności. Nie ważne, jaka jest pogoda, czy świeci słońce, czy pada deszcz - dziecko musi wyjść na dwór i jak to się potoczenie mówi - "dotlenić organizm". Spacer powinien trwać co najmniej godzinę. U nas trwa zazwyczaj półtorej godziny w przypadku złej pogody i więcej, gdy na dworze jest ślicznie. Mam nadzieję, że za kilka miesięcy Tomek będzie bardziej odporny na różnego rodzaju infekcje, ale bardziej liczę w tym przypadku na geny, niż na spacery. Oczywiście moje geny;))))

Tymczasem prawda jest taka, że nie mamy pewności, czy faktycznie możemy wpłynąć na odporność dziecka spacerami i różnymi innymi cudownymi sposobami. Wszystko jest sprawą bardzo indywidualną dla każdego człowieka.
Może wszystko to te geny, może to jednak spacery, a może po prostu jakiś łut szczęścia ...? Kto to tak naprawdę wie? Jednym pomagają syropy z cebuli i czosnku (np. mi), a innym nie. Czasami zdaje sobie sprawę,  że w życiu to jak w ruletce...

Poniżej galeria zdjęć Tomka z niedzielnego  spacerku.

Podczas spacerków uśmiech nie schodzi z Tomka buzi.

Tomek wszystko zauważy, nawet najmniejszego zwierzaka i owada...

Na spaceru stajemy średnio co pięć minut, z różnych powodów:)


Tu jesteśmy na wysokiej górze i oglądamy drzewa bez liści.

Na drzewie Tomek zawsze szuka żywicy.

Chwila refleksji...

...i ponownie podziwiamy krajobrazy z górki:)

A tu idą ludzie i słychać stukot kijków...

W lesie jest też dużo piesków.

Podczas spaceru zaliczamy nie jeden mostek i 

...obowiązkowo podziwiamy słoneczko

Bardzo dziękuję wszystkim za odwiedzenie mojego posta! 
Gorąco zapraszam do dyskusji i komentarzy, a także do obserwowania mojego bloga. 
Chwalcie się swoimi dziećmi i osiągnięciami związanymi z wychowywaniem, a tym samym pomagajcie w wychowywaniu innym.

11 komentarzy:

  1. Ale Tomek ma dobrze z taką mamą!
    Odporność dzieci (i nie tylko) to bardzo złożony temat- składa się na nią wiele czynników- geny, dieta, ilość ruchu na świeżym powietrzu, nawet temperatura w mieszkaniu/domu. Również przebyte choroby i sposób w jaki były leczone- nadużywanie antybiotyków na pewno nie sprzyja budowaniu odporności.
    Trzymajcie się ciepło i zdrowo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ten spacer. U nas powietrze takie, że strach z domu wyjść, ale gdyby nie spacery, to bym Jędrusia chyba z lamp ściągała.
    Jasne, że świeże powietrze wspomaga odporność. Tomek choruje, bo chodzi do żłobka, ale pewnie odchoruje swoje przez rok-dwa i nabierze odporności, zobaczysz:)

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas różnie ze spacerkami, ostatnio niestety nie codziennie. :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Spacerki to wspaniała sprawa. Zapewne nie zaszkodzą, a mogą bardzo pomóc. Też lubimy :-).

    OdpowiedzUsuń
  5. Spacer jest bardzo ważny, "kiszenie" dzieci w domu z powodu pogody tylko im szkodzi. Piękny chłopiec, świetnie sobie radzi jako kierowca ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. sądząc po płotkach-Las Bielański?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że lasek Bielański:) Jakby nie było mieszkam niedaleko:))) Gorące pozdrowienia:)

      Usuń
  7. Fajny spacerek sobie zrobiliscie :-)
    A tak przy okazji mam pytanie do mam powyzszych wpisow: Kiedy Wy spicie? Wpisy zrobilyscie w nocy :-)

    A jesli chodzi o odpornosc to tak jak piszecie to wszystko po trochu ma wplyw. Czasami my matki robimy wszystko aby dziecko bylo zdrowe a ono i tak choruje. Wychoruje sie i nabierze odpornosci. W szkole juz nie bedzie tak chorowal i lekcji nie trzeba bedzie tak nadrabiac ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. piękne zdjęcia, ja niestety do lasu musiałabym jechać spory kawałek, przynajmniej do parku mam niedaleko. Z tą odpornoscią to róznie bywa, mój chyba już swoje odchorował bo teraz 3 msc w szkole i nic go nie bierze, a do przedszkola chodził 2 tygodnie, a następne dwa w domu bo tak chorował ( i tak przez cały okres przedszkola). Na pewno świeże powietrze, tran, nie przegrzewanie też ma wpływ na odporność, pozdrawiam Ciebie i dzieci!

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja wierzę, że te spacery jednak pomagają (pod warunkiem, że ubierzemy ciepłe skarpety :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale Ci dzieciaczki urosły :)
    Zapraszam na moją nową stronę. Napisałam książkę i poszukuję czytelników, komentarzy czy to co pisze się podoba. Zapraszam :)
    http://ksiazka-bez-tytulu.crazylife.pl/

    OdpowiedzUsuń