Tomek podekscytowany w wozie strażackim
Tomek coraz więcej i lepiej mówi. Oczywiście nie jest jeszcze ta mowa idealna, ale jestem dobrej myśli. Mówi całymi zdaniami, dobrze się komunikuje, potrafi wszystko nazwać i określić, tylko niestety czasami mówi dość niezrozumiale. Ja go rozumiem, mąż także, ale osoba obca często nie wie, o co mu chodzi. Wiele wyrazów mówi jeszcze niewyraźnie i swoim bełkotem. Cały czas staram się z nim wykonywać różne ćwiczenia zadane przez logopedę i wierzę, że to przyniesie pozytywny skutek. Jeszcze z rok i mam nadzieję, będzie mówił bardzo wyraźnie.
W międzyczasie przewinęło się u nas trochę tych logopedów, więc poznałam kilka różnych zdań na temat edukacji, różne metody pracy z dzieckiem, ale nie tylko. Co logopeda to także inny charakter, inna wrażliwość i inne podejście do dziecka. Dlatego wiem jedno, jeżeli widzę, że dziecko nie reaguje na polecenia logopedy, nie chce współpracować, to oznacza, że nic z tego nie wyjdzie. Być może podejście logopedy nie podoba się dziecku z jakiś powodów, może ta osoba tak działa na dziecko. Może jest wiele innych powodów, ale pewne jest to, że nawet w takich relacjach musi być jakaś chemia.
Tomek w związku z rozwojem mowy jest coraz bardziej gadatliwy i zadaje coraz więcej pytań. Interesuje go wszystko, co nas otacza i chce wiedzieć, jak co się nazywa. To takie urocze, gdy dziecko tak rozmawia i pyta. Mój mąż ciągle go wkręca w jakieś tematy, że czasami jestem wręcz przerażona i pytam po co to dziecku? Mąż wprowadzał go na przykład w szczegóły dotyczące składu i budowy samochodu, czyli co to są klocki hamulcowe, bębny hamulcowe, układ hamulcowy, układ kierowniczy, uszczelki wszelkiego rodzaju, sprzęgła etc.
Jak się okazuje takie trudne wyrazy Tomek zapamiętuje bardzo szybko i nawet bardzo wyraźnie je wypowiada. To mnie dziwi, jak to możliwe, że dziecko nie powie wyraźnie "krowa" albo "woda", za to "klocki hamulcowe" powtarza idealnie!
W weekend Tomek był z tatusiem i Karinką na festynie, gdzie było wielu strażaków i prezentowali oni swoje umiejętności oraz sprzęt. Tomek nie tylko siedział w wozie strażackim, ale bardzo dokładnie przeglądał zawartość każdego wozu i nawet bagażnik. Oczywiście nie zapomniał strażaków zapytać o klocki hamulcowe, które to niedawno dopiero poznał.
Mój syn nie przestaje mnie zadziwiać...
Ubolewam tylko nad tym, że w weekend pracowałam i nie mogłam być z dziećmi i z mężem na tych cudnych festynach:( Takie życie...
Tomek wolałby, by go tatuś zostawił i nie przeszkadzał mu w "jeździe":)
Tomek oglądał wóz strażacki z każdej strony:)
Chyba najfajniejszy okres to ten, kiedy nasze dzieciaczki zaczynają się komunikować :-).
OdpowiedzUsuńCzasami bywa śmiesznie i zabawnie, a czasami niezrozumiałe:-) Dobrze, że Tomutek zaczął mówić :-) Serdecznie pozdrawiam :-)
UsuńU nas niestety z mową kiepsko. Pojawiają się nowe słowa ale pojedyncze i dość proste.
OdpowiedzUsuńChyba musisz cierpliwie czekać :-) Może warto rozpocząć jakieś ćwiczenia? To jednak może przynieść dobry skutek... Serdecznie pozdrawiam:-)
Usuń