Tomek karmi wiewiórki
Mieliśmy ostatnio dwa incydenty podczas spaceru.
Uwielbiamy karmić wiewiórki orzeszkami. Z tego powodu zakupiliśmy nawet orzechy laskowe i zawsze mamy je gdzieś w wózku, by móc dokarmić głodne zwierzaki. Tam, gdzie spacerujemy w lesie jest bardzo dużo wiewiórek, podobnie, jak spacerowiczów z orzeszkami. Dzieciaki mają frajdę, rodzice zresztą też, bo wiewiórki są piękne, blisko podchodzą i bardzo pozytywnie nam się zawsze kojarzyły. Tymczasem ostatnio wiewiórki zrobiły się bardzo łakome i gdy chcieliśmy już iść do domu, kilka wiewiórek naskoczyło na nas. Z wrażenia krzyknęłam. Nie mogłam ich spłoszyć i lekko się przeraziłam, bo pomyślałam, że przecież mogą mieć wściekliznę. Karinę szybko posadziłam do wózka, Tomek wsiadł na rowerek i najnormalniej chcieliśmy uciec. Na nic się to zdało, bo wiewiórki biegły za nami. Krzyknęłam po raz drugi i na moje szczęście widział to wszystko jakiś Pan z psem, który do nas podbiegł. Jego pies spłoszył wszystkie wiewiórki.
Szok, bo chodzę w te same miejsca na spacery od wielu lat i zawsze cieszyłam się na myśl o spotkaniu tych ślicznych i "łagodnych" zwierzaków, ale w tym momencie cały czar prysł i moje zdanie o wiewiórkach nieco się zmienia.
Nie przypuszczałam, że wiewiórki mogą być tak nachalne, bo przecież uważałam je zawsze za śliczne i milutkie stworzenia, o jak na zdjęciu poniżej:
zdjęcie ze strony: http://fototapetynawymiar.com/
Tymczasem na drugi dzień podczas przejścia tylko przez las, wiewiórki ponownie nas zaczepiły, pomimo, że nie karmiliśmy ich i nawet nie zamierzaliśmy. Po tych naszych średnio miłych przygodach zaczęłam trochę czytać o tych leśnych tajemniczych zwierzętach i przyznam, że już raczej nie będę ich z bliska karmić i dla bezpieczeństwa dzieci - lepiej będzie trzymać się z dala od tych stworzeń.
Jak się okazuje w większości pozycji autorzy podkreślają, że jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że wszystkie wiewiórki w lesie mają wściekliznę. Wbrew pozorom wściekła wiewiórka może się zachowywać bardzo spokojnie - wówczas mamy do czynienia z wścieklizną utajoną. W takich przypadkach bardzo łatwo o zarażenie dziecka, co mnie przeraża maksymalnie. Po zarażeniu tą chorobą można umrzeć w ciągu 2 do 6 dni, jeżeli osoba nie jest leczona. W takiej perspektywie, ja dziękuję za towarzystwo wiewiórek.
Należy pamiętać, że jest to groźny drapieżnik leśny, a nie domowe małe kociątko, więc nie powinno się ich na siłę oswajać i udowadniać sobie swego rodzaju odwagę, czy męstwo.
Obecnie nie muszę nawet Tomka przkonywać, że wiewiórki mogą być groźne, bo dobrze pamięta, jak przed nimi uciekaliśmy. Jedno jest pewne, moje podejście do wiewiórek drastycznie się zmieniło. Teraz jestem ostrożniejsza i proponuję każdemu, by w lesie nie traktował wiewiórek, jak swoich przyjaciół i by podchodził do dokarmiania dzikich zwierząt z bardzo dużą rozwagą.
Poniżej ostatnie zdjęcie moich dzieci blisko wiewiórek.
Tu jeszcze grzeczne i łagodne wiewióry:), a my bardzo pozytywnie do nich nastawieni.
Jakie są wasze doświadczenia z wiewiórkami?
Faktycznie, coś tam kiedyś czytałam o wściekłych wiewiórkach, ale jakoś nigdy nie dotarło to do mnie z taką siłą. I pomyśleć, że u mnie wiewiórki śmigają po płocie albo wręcz po balustradzie tarasu, bo mieszkam pod lasem. Biegają do sąsiada, na orzechy włoskie. Ale żeby wszystkie były wściekłe? O matko!
OdpowiedzUsuńDO mnie wcześniej także dochodziły róże wieści o wiewiórkach, jednak uważałam, że to lekka przesada. Gdy jednak poczytałam i zasięgnęłam informacji u lekarza oraz w sanepidzie, dopiero otworzyły mi się oczy ze zdumienia. Naiwnie wierzyłam, że wiewiórki to małe i kochane przytulne zwierzątka. A tak nie jest:( Serdecznie pozdrawiam:)
UsuńU nas wiewiórki biegają po ogrodzie, ale do ludzi nie podchodzą, w parku podobnie. Trzymają raczej dystans. Już kilka razy chciałam zrobić im zdjęcie, ale płochliwe są. Może u nas jest jakiś inny rodzaj wiewiórek. ;)
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to, że nigdy nie wiemy, czy wiewiórka ma wściekliznę, czy nie. Jak się okazuje ze zwierzętami dzikimi/ drapieżnikami zawsze należy uważać. A z tego, co wiem, to w Polsce są głównie dwa rodzaje wiewiórek, ruda i szara. Gorąco pozdrawiam:)
UsuńNiestety, pozory bywają złudne. Dobrze, że nic złego się nie stało. Trzymajcie się i omijajcie te rude kity z daleka :)
OdpowiedzUsuńMarto teraz już omijamy je wspólnie z daleka. Mój mąż się jeszcze z tego śmieje troszkę. No ale on nie jest częstym bywalcem w lesie, więc nie ma podobnych doświadczeń:) Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego:)))
UsuńDo dzikich zwierząt zawsze trzeba podchodzić z rezerwą.
OdpowiedzUsuńI już się tego trzymam:) Jesienne pozdrowienia:)
Usuńnie wiedziałam, że jest aż takie ryzyko!
OdpowiedzUsuń...i ja wcześniej nie wiedziałam:( Nie zdawałam sobie z tego sprawy! Słoneczne pozdrowienia:)
Usuńdoświadczenie miałam tylko kiedy byłam w parku ale w londynie podchodziły i je się karmiło... w polsce raczej uciekają ciężko nawet zdjęcie zrobić
OdpowiedzUsuńTeraz już myślę, że na wiewiórki należy uważać zawsze i wszędzie, bo jakby nie było to są dzikie zwierzęta i nigdy nie wiadomo, któe ma wściekliznę. Serdecznie/jesienne pozdrowienia:)
Usuń