wtorek, 31 stycznia 2017

Pierwsza przeczytana książka w tym roku "Duński przepis na szczęście" - J. Alexander i I. Sandahl

Mój egzemplarz książki:)

W tym roku udało mi się przeczytać już książkę: "Duński przepis na szczęście" - J. Alexander i I. Sandahl. 

Kupiłam ją przypadkiem, bez wcześniejszej informacji, reklamy, czy polecenia, a rzadko mi się to zdarza. Jest świetnie napisana, nie jest długa, nie jest nudna, ma dostępny język, dobre przykłady i na dodatek (jak się okazało) jest obecnie wszędzie intensywnie reklamowana wraz z innymi duńskimi książkami o szczęściu.

"Duński przepis na szczęście" to inaczej duńska filozofia wychowania dzieci. W Dani żyją ponoć najszczęśliwsi ludzie i tam także wychowuje się szczęśliwe dzieci. Te następnie dorastają i stają się szczęśliwymi dorosłymi, którzy wychowują szczęśliwe dzieci i tak dalej... Niewątpliwie tytuł i wprowadzenie przyciągają człowieka i chce się natychmiast przeczytać tą książkę, bo przecież każdy z nas chce być szczęśliwy i swoje szczęście umiejętnie przekazać dzieciom. Nie zawsze jest to łatwe i nie zawsze się udaje, ale staramy się, jak możemy. Ponoć najlepsi w tym staraniu są Duńczycy. Może więc warto poczytać o ich doświadczeniach i nauczyć się czegoś?

Nie będę tu streszczać książki, bo to nie jest mój zamiar. Podzielę się tylko moimi refleksjami po jej przeczytaniu.

W książce nie zaskakuje to, że by uzyskać pozytywne efekty w wychowaniu dzieci, trzeba niestety włożyć sporo wysiłku i pracy. Autorki piszą, że rodzice powinni "posiadać niewiarygodne pokłady samoświadomości". Wówczas można osiągnąć bardzo dobre efekty przy dużym nakładzie pracy.

Najważniejsze przesłania dla mnie z książki tej książki to:

RADOSNA ZABAWA DZIECI - według autorek dla dzieci zabawa to poważna nauka. Uczy dzieci spokoju i sprawia, że są mniej podminowane. Podczas zabawy dzieci uspołeczniają się, uczą się demokracji, niezależności, poczucia spójności, własnej wartości, odporności. Podczas wspólnej zabawy dzieci uczą się, jak radzić sobie ze stresem jak zdobywać przyjaciół, jak być realistycznie nastawionym do Świata. W tym wszystkim uzyskują zestaw umiejętności życiowych. Dzieci uczą się kontrolować swoje życie, radzenia sobie z przeciwnościami i trudnymi sytuacjami. Bardzo ważne jest, by podczas zabawy nie przeszkadzać dzieciom i nie interweniować zbyt szybko, by ochronić swoje dziecko.
To przesłanie wraz z obszernym opisem autorek dociera do mnie i przekonuje mnie. Oczywiście nie odkryłam w tym momencie to, że zabawa dla dzieci jest najważniejsza, ale odkryłam coś innego, by dawać dzieciom możliwość samym znaleźć jakieś ciekawe zabawy. Gdy byłam mała wymyślałam z siostrą niestworzone historie i bawiłyśmy się czasami całymi dniami. Byłyśmy zachwycone. Obecnie niestety zbyt często pomagałam dzieciom wynaleźć jakąś zabawę, może właśnie ingerowałam w to, czym i jak będą się bawić. Nie dawałam im w pełni wykorzystać własnej inwencji i własnej pomysłowości. Od kilku tygodni zmieniam swoje podejście, nie wtrącam się, tylko obserwuję.

CZYTANIE KSIĄŻEK - jak czytać to wszystkie bajki, czyli także te z niemiłymi i negatywnymi emocjami. Samo czytanie uczy dzieci empatii, dlatego należy czytać dzieciom książki, które opisują wszystkie emocje. Przedstawiajmy dziecku prawdziwą rzeczywistość to jest bardziej uczciwe i autentyczne. Niestety do tej pory stroniłam od tych bajek, które mówiły także o przykrych i smutnych emocjach. Teraz wiem, że to był błąd. Autorki przekonały mnie, że czytać należy wszystko, by dać dziecku możliwość poznać dobro i zło.

UMIEJĘTNOŚĆ REINTERPRETOWANIA INFORMACJI - to znaczy przekazywania dziecku wszystkiego w ten sposób, by schemat myśleniowy był optymistyczny. Nie należy w sposób negatywny oceniać różnych sytuacji i przedstawiać w ten sposób dzieciom. Przekaz do dziecka powinien być w odpowiedni sposób sformułowany. To w dużym stopniu wpływa na chemię naszego mózgu, a to dalej wpływa na nasze samopoczucie. Zauważyłam, że gdy jestem w gorszym nastroju, to nieopatrznie mogę dziecku przekazać coś w niewłaściwy sposób. Tym samym uczę go także negatywnego reagowania na podobne sytuacje. Powinno się takie rozgraniczać i oczywiście umiejętnie rozmawiać z dzieckiem.

To tylko nieliczne spośród poruszanych zagadnień w książce o "Duńskim przepisie na szczęście". Te trzy powyższe wzięłam sobie do serca najbardziej, aczkolwiek chciałabym wprowadzić w czyn więcej propozycji autorek. 

Tymczasem poza tym, że podejście do wychowania opisane w książce bardzo mi się podoba, to z jedną rzeczą nie do końca się zgadzam, a mianowicie z tym, że nie powinno się uczyć dzieci wcześniej czytać. Zdaje mi się, że autorki mają na myśli bardziej rygorystyczne uczenie wszystkiego we wcześniejszym wieku, tj. czytania, pisania, liczenia i całego szkolnego programu.

Osobiście polecam książkę i warto, by każdy z nas taką lub podobną pozycję przeczytał. Uczy nas postrzegania nie tylko dzieci, ale także nas samych. Uczy, że atmosfera w domu i poczucie wspólnoty są bardzo ważne. A przede wszystkim daje nam mnóstwo cudownych wskazówek i sprawia, że zastanawiamy się nad wychowaniem naszych dzieci.

1 komentarz:

  1. ciekawa książka i ciekawe podejście przydałaby mi się do przeczytania :D

    OdpowiedzUsuń