środa, 11 stycznia 2017

Taka tam codzienność:) - smog na dworze, świnka morska u sąsiadów, a dzieci znowu w domu z mamą:)

Tu podczas tych nielicznych spacerów w śniegu:)

Od kilku (a właściwie od kilkunastu już) dni jestem w domu z dziećmi. Takim oto sposobem Tomek nie był od Świąt w przedszkolu a Karina w żłobku. Zaczęło się od niewinnego kataru i na tym poprzestało. Nie wiadomo co to i czy to choroba, ale lekarz nieśmiało poinformował nas, że to katar przedszkolny. Cokolwiek to znaczy, chcieliśmy ten katar wyleczyć, ale jakoś trudno i w ogóle nie wiadomo, czy się da, bo stoi nam na przeszkodzie smog na dworze.
Żal prowadzać dzieci w tym warszawskim kurzu do przedszkola i narażać ich na dodatkowe gardłowe atrakcje. W przedszkolach obowiązkowy jest pobyt na dworze codziennie i tu nie wiadomo, czy wyjdzie to komu na zdrowie, czy nie.
Takim oto sposobem mamy nowy rodzaj choroby, a mianowicie choroba smogowa. Nie ulega wątpliwości to, że smog i to, co się dzieje obecnie w polskich miastach ma duży negatywny wpływ na nas i nasze zdrowie. A ja cóż korzystam z okazji, że jestem na macierzyńskim, więc dzieci zostały w domu. Ba, nawet nie wychodziłam z nimi poza mieszkanie przez ostatnie kilka dni. Nie chciałam, by oddychały tym zadymionym powietrzem. W takich momentach zawsze tęsknię za zdrowym powietrzem gdzieś na wsi lub tam, gdzie jest pachnąco i czysto:)
Tymczasem co mogą zrobić w podobnej sytuacji rodzice, którzy pracują? - ano nie mają wyjścia i muszą wyjść z dziećmi na dwór, co najmniej kilka razy dziennie.

Pomimo niekorzystnej pogody udało nam się wyjść kilka razy w Nowym Roku na sanki. To tylko dlatego, że pojawił się łaskawy wiatr i rozwiał to kłębowisko kurzu, spalin i wszelkiego zła. Cudnie było i dzieci fantastycznie się bawiły i my (lub ja) się trochę "oderwaliśmy" od rzeczywistości. Byliśmy w lesie lub na górce nieopodal naszego domu. Każdorazowo wyprawa trwała około godziny i była zawsze bardzo intensywna (na dworze mróż około 10-12 na minusie)

W domu ostatnio najczęściej rysujemy, bawimy się klockami, albo dzieci bawią się w przedszkole:) Wszystko mi się podoba, bo kocham rysować i teraz mam ku temu bardzo dużo okazji, zabawę z klockami bardzo polubiłam, a w przedszkole dzieci angażują się na tyle, że mogę przygotować np. obiad.

Co do klocków, to z uwagi na bardzo wysokie ceny klocków lego duplo, poszperałam w internecie i zakupiłam różne tego typu klocki, ale używane z olx. Mamy więc mieszankę klocków, które są kompatybilne i można z nich tworzyć cudne budowle, a ich koszt jest o jakieś 80% niższy. Do tego muszę nadmienić, że są łudząco podobne do lego. Teraz nie boli mnie to, gdy dzieci pogubią jakieś części lub zniszczą pudełko i nie boli mnie to, że zapłaciłam za te cuda tyle pieniędzy.


Tu jedna z budowli dzieci z naszej mieszanki różnych klocków.

Gdy tylko powietrze nam na to pozwala wychodzimy na dwór i dzieci to uwielbiają. Wówczas szaleją na śniegu i nie czują zimna. Zawsze w takich momentach raczej kontroluję czas i gdyby nie to, że Tomek po operacji migdałów jest pod naszą większą ochroną, to chciałabym spróbować i być z dziećmi na dworze nieco dłużej. Czy takie coś mogłoby wpłynąć na ich lepszą odporność, czy raczej załapałyby jakąś chorobę? - Kto to wie...
Poniżej kilka zdjęć z naszej wcześniejszej wycieczki do lasu.


Tomek szczęśliwy, że może ciągnąć sanki:)

Selfi musi być zawsze:)

Tomek robił orły na śniegu:)

Klara uwielbia oglądać z wózka drzewa w lesie:)

A z górki film:

Tata zjeżdża z Tomkiem:)

A tu Karinka z Tomutkiem:)


Dzieci uwielbiają karmić świnkę sąsiadów. Gdy więc sąsiedzi tylko wyjadą i proszą nas o karmienie świnki to nasze brzdące mogły by chodzić do świnki nawet kilka razy dziennie. Nie wiem tylko, jakby to przeżyły świnki;)



 Tymczasem jutro moje dzieci po kilkunastu dniach spędzonych w domu idą do przedszkola i żłobka i przyznaję, że nie wiem za co się najpierw wziąć? Za odpoczynek?, za robotę?, za gotowanie?, za czytanie?, a może za pisanie?
Nigdy nie wiem, kiedy moje dzieci znów będą miały większą infekcję, więc dzień muszę wykorzystać na całęgo:)

1 komentarz:

  1. Coś w tym sezonie jesienno- zimowym ciężko o wyleczeniem kataru lub kaszlu. Mój synek w grudniu też trochę czasu przesiedział w domu przez przeziębienie. Na szczęście w moim rejonie nie ma smogu, więc możemy korzystać ze spacerów w mroźne dni, a że śniegu też sporo, to zabawa na całego. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń