wtorek, 28 marca 2017

Marzec w moich planach i moje nocne życie.

Tomkowi pozwoliłam pomalować próbnie kwadraty na ścianie. Potem wybieraliśmy odcień:)

Marzec miałam bardzo intensywny i choć on jeszcze trwa, to zdaje mi się, że limit prac wyczerpałam na co najmniej dwa miesiące
Nie dosyć, że wcześniej zaklepałam i opłaciłam wyjazd nad morze do hotelu rodzinnego ze spa (o tym osobno), to jeszcze miałam z planach wiele innych zajęć. Po pierwsze malowanie ściany w pokoju dzieci. Po drugie odnowienie poduch z sofy (Poduchy całkowicie nam się podarły i były już nie do użytku. Wychodziła z nich gąbka. Perspektywa zakupu nowej sofy nie bardzo mi się podobała, a pomysł oddania do obicia poduch do tapicera także nie przypadł mi do gustu - finansowo.). Po trzecie wystawienie na sprzedaż obecnych łóżek dzieci i znalezienie w końcu łóżka odpowiedniego do pokoju. Po czwarte porządki w szafach dzieci z ubraniami i posegregowanie ich. Po piąte wyjazd nad morze (pakowanie itp...). I po szóste wszystkie inne bieżące sprawy. 

10% tego robiłam w towarzystwie co najmniej dwójki dzieci, z której jedno było chore, a 90% prac wykonywałam porą nocną. 
Dla większość mam to norma. Noc to dodatkowe godziny na realizację planów i rzeczy, które muszą być zrobione.

Oczywiście, to, co napisałam powyżej to dla wielu osób bułka z masłem, np. dla mojego męża, który nie był by w stanie zrobić nic z powyższej listy, a do tego jeszcze w obecności nawet tylko jednego dziecka. Mało kto bierze pod uwagę to, że gdy w domu są dzieci to czas się automatycznie zawęża do minimum i jeżeli chcemy zrobić coś, co zaplanowaliśmy wcześniej, to musimy to zrobić kosztem snu.
Takim więc sposobem poduchy szyłam w nocy. Potrzebowałam dwóch długich późnych wieczorów (oczywiście wcześniej musiałam znaleźć - także porą nocną - odpowiedni materiał na allegro i go zakupić). No bo godzina 23.00 to już raczej noc a nie wieczór. Mój mąż na przykład o tej porze już dawno śpi, bo przecież jest bardzo zmęczony. Ja to co innego, mam urlop i na brak wypoczynku nie powinnam narzekać.

Ścianę malowałam także w nocy. Za pierwszym razem zabrało mi to znacznie więcej czasu, bo do około 3.00 nad ranem. Drugi raz malowania, to była kwestia około dwóch godzin, więc już znacznie lepiej. 
Wszelkie prace związane z rezerwacją i opłatą wyjazdu oraz porządkowanie odzieży to także prace nocne. 

Generalnie, by się ze wszytkim wyrobić i nie zaniedbywać dzieci, to większość rzeczy robię po nocach. Pakowanie na wyjazd, czy robienie jakiś zapasów do zamrażarki, a także coś na własne potrzeby, jak  na przykład pomalowanie paznokci, czy, ba! napisanie coś na blogu, to wszystko nocne siedzenie i dziubanie kosztem snu. Czy to ktoś kiedyś doceni? Czasami zastanawiam się nad tym i nie znjduję odpowiedzi. 
Taki mąż, mój mąż niczym się nie przejmuje i nie dopytuje, czy pomóc, jak sobie radzę. Wychodzi z założenia, że skoro chcę coś robić to robię. Mąż myśli, że wszystko robi się samo. I jeszcze potrafi się pokłócić o to, że siedzę po nocach.

Tymczasem noc to chyba moja pora. Nocą staram się także na swój sposób odpocząć, coś poczytać, nadrobić zaległości domowe, oglądnąć film. Nocą lubię często posiedzieć sama i szwędać się po mieszkaniu załatwiając przy okazji moc sprawunków lub po prostu zrobić coś dla Siebie. Najgorsze jest to, że potem powinnam wszystko odespać, ale z tym już jest gorzej, bo nie ma kiedy. Szasami szkoda dnia, czasami dzieci nie pozwolą, czasami jakoś mi się zapomni i tak sobie czas idzie do przodu i bardzo szybko przychodzi kolejny wieczór.

Znacie to chyba i raczej nic z tych rzeczy nie jest Wam obce?

Warzywka na rosół przygotowane do zamrażarki. Nie zawsze jest czas na to, by zakupić i obrać warzywa. Dlatego wolę coś mieć w zamrażarce "w razie czego".

2 komentarze:

  1. Wyczuwam między wierszami żal do męża. Hm nie wiem o co chodzi z facetami oni zawsze myślą że się samo robi. Mam podobnie jak Ty. Tylko ze ja nie robie nic w nocy maksymalnie do północy musze się położyć. Córka się jeszcze budzi po 3 razy wiec sama rozumiesz; -) czasem trzeba odpuścić. I faceta tez zaangażować i zagnac bo się pan przyzwyczai do dobrego i później będzie trudniej. Życzę dużo dobrego; -)

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja robie wszystko w dzień najwyżej zrobie coś innego dnia ale noc to rzecz święta i spać trzeba:P czasami po intensywnym dniu roboczym zasypiam równo z chłopakami 21 albo jeszcze przed nimi na szczęście chłopaki kiedy widzą że śpię to nie budzą tylko same kładą się do łóżek :D a w wielu czynnościach chłopaki mi pomagają dzięki czemu mam dla nich więcej czasu :D a nawet sprzątanie jest zabawą z synkami

    OdpowiedzUsuń