czwartek, 5 kwietnia 2018

Słodycze, to nasze przekleństwo;)...

Na Święta Bożego Narodzenia Tomek i Karinka dostały od Ciocie torbę słodyczy...

Słodycze to moja zmora. Nie cierpię "walki" ze słodkościami, a ciągle z nimi walczę. Nie dość, że sama lubiłam zawsze bardzo słodycze to teraz moje dzieci je także lubią. Dużą przesadą będzie, jeżeli napiszę, że je uwielbiają, raczej lubią.
Gdy byłam mała, słodycze nie były dostępne. Znałam smak landrynek i cukierków toffi z PRL. Wszystkie inne rzeczy zawsze pozostawały w sferze marzeń. Gdy ktoś przyjeżdżał z Niemiec lub był w większym mieście i robił zakupy w słynnym Pewex-ie, wówczas miałam możliwość wraz z rodzeństwem spróbować czekolady, toblerone, kokosów w czekoladzie lub innych smakołyków. To było coś niesamowitego, gdy dostawaliśmy po rządku czekolady... Ten smak, ta woń i ten niedosyt. Pamiętam to uczucie jeszcze dzisiaj. 
Czy Ktoś pamięta jeszcze słodycze z PRL-u?

Obecnie żyjemy już w czasach, gdy wszystko jest w sklepach, a słodycze są tak wszechobecne, jak tlen. Te zaś i cukier w nich zawarty nie pomagają rodzicom w prawidłowym odżywaniu dzieci. Nie jesteśmy w stanie ukryć przed dziećmi witryn sklepowych, wszystkich miejsc, gdzie są słodycze. Nie jesteśmy w stanie uchronić ich od wszystkich ludzi, którzy chcą być kochani i mili i serdeczni i częstują dzieci słodyczami. W mentalności wielu osób, przede wszystkim starszych oraz tych, które nie mają dzieci a sami lubią słodycze, tkwi przekonanie, że dziecku należy podarować coś słodkiego (niegdyś także wychodziłam z takiego założenia, bo nie miałam dzieci). W naszym domu, to ja jestem (wbrew pozorom) tą złą osobą i to ja ciągle mówię, że słodycze są złym wyborem. Staram się edukować te moje (jeszcze) maluchy i czasami jest lepiej, a czasami gorzej. Chciałbym kiedyś usłyszeć od mojego dziecka odmowę przyjęcia czegoś słodkiego. 
Czy to jest realne?

W domu nie jemy dużo słodyczy. Mamy słodką sobotę, podczas której nasze pociechy maja serwowane słodkości, ale czasami o tym zapominamy. W tygodniu dzieci dostają codziennie po jednej rzeczy, np. lody, flipsy, paczkę żelek (na trójkę), batonik od Anny Lewandowskiej (zdjęcie poniżej). Gdy jestem z nimi sama, to przestrzeganie wszelkich reguł przychodzi mi łatwiej. Wówczas częściej jako deser, czy przysmak podaję owoce, galaretkę z owocami, suszone owoce, koktajl lub sok z owoców itp., ale zdarza mi się także podać naleśniki z twarogiem na słodko, gofry z pudrem, albo budyń. Sama też przy dzieciach przestrzegam diety słodyczowej.

Gorzej, gdy w domu jest tatuś, który sam je bardzo mało słodkiego, ale nie widzi powodów, by je ograniczać dzieciom. Jeżeli mnie nie ma dłużej (np. kilka godzin), to robi "stół szwedzki z samych słodyczy" dla dzieci. Wówczas mówi, że nie ma mamy i jest święto, bo wszystko można. To dla mnie najgorsza rzecz pod słońcem. Wówczas dzieci nie chcą jeść nawet posiłku. Oczywiście dowiaduję się o tym natychmiast, bo dzieci powiedzą wiele, a moje czasami nawet dodadzą coś do tego, by nieco podkoloryzować. To jest powód do moich niefajnych dyskusji z mężem, ale mąż nic sobie z tego nie robi. Też tak macie?

Jak to wygląda od strony moich dzieci? 
Ano Karinka jest na szczęście bardzo wybredna i owszem poczęstuje się wszystkim, ale zje z tego niewiele. W różnych okresach ma swoje ulubione przysmaki, które często się zmieniają. Czasami nawet nic nie chce słodkiego. Bardziej przekonują ją produkty typu sok z owoców lub taki "zdrowszy baton".
Tomek jest ogromnym łasuchem i pomimo złych skutków ubocznych jedzenia przez niego słodyczy (wysypki, uczulenia, swąd skóry i zatwardzenie), mógłby się nimi napychać całe dnie. A Klara je obecnie wszystko, co dostanie. Mówimy, że jest małym śmietnikiem.
To są jeszcze małe dzieci, więc edukacja w tej sferze jest bardzo ważna. Chciałabym, aby brały sobie do serca raczej to, co mówię ja niż mąż i bardzo chciałabym, aby nie brały słodkości od innych, jakby to było coś super niedostępnego. Dlatego też nie ograniczamy całkowicie słodyczy. Chcemy, by wiedziały, że coś takiego istnieje i owszem można to jeść, ale z umiarem i kontrolą. Nie wyobrażam sobie, co się dzieje, gdy dzieci są w szkole, a szkolne sklepiki bombardują wszystkich swoją ofertą słodkich specjałów??

Tymczasem tak informacyjnie, Tomek wziął do ust po raz pierwszy coś słodkiego, gdy miał 2 lata. Do tego czasu chroniłam go zawzięcie i mi się udawało, bo był sam i mieliśmy nad nim (i towarzystwem) całkowitą kontrolę. Karinka, niestety, już w wieku około roku została poczęstowana przez brata czymś słodkim, a Klara nie doczekała roku. Niestety, nie byłam już w stanie upilnować wszystkiego. 

W podsumowaniu napiszę, że zdecydowanie łatwiej jest, gdy rodzice mają podobne zdanie w wychowaniu swoich pociech i gdy razem krok w krok przestrzegają zasad żywienia, a także razem informują gości, by nie dawali dzieciom słodyczy.. 
W przeciwnym razie to trudna walka, niemalże z wiatrakami.
A tak przy okazji. Mąż wybrał się z dwójką dzieci do babci i co im opowiadał przed wyjazdem? - że u babci czekają na nich tony słodyczy, litry coli, soków z kartoników i innych "przyjemności", których nie chce im dać mama. 
Pozostawię to bez komentarza.

Co do słodzenia różnych potraw to przyznam, że z wielu potraw wyeliminowałam cukier i praktycznie nie używam go, np. kiedyś jadłam płatki górskie z mlekiem i cukrem (co najmniej dwie łyżeczki). Obecnie jem te same płatki, ale z jogurtem, z owocami i czasami z odrobiną ksylitolu.
Nie dodaję już cukru do zup, do herbaty, do kawy (niegdyś słodziłam 3 łyżeczki!), do sałatek, do płatków śniadaniowych. 

W chwilach ogromnej ochoty na słodycze chętnie podaję dzieciom batoniki od Anny Lewandowskiej

Często zdarza mi się, że zamiast cukru używam ksylitolu, choć podkreślę, że samego cukru używam bardzo mało.

7 komentarzy:

  1. foods by ann polecam, są naprawde dobre. Sama gdy miałam jej diete je stosowałam
    Cukier brązowy to must have w moim domu

    Ja niestety walcze ze słodyczami..ale z babcia... :( ja i tata nie jemy tak slodyczy.za to Moj syn gyd widzi Babcie wylacza mu sie mozg :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, co masz na myśli pisząc "walczę ... z babcią). Babcie od wieków dają dzieciom słodycze i nigdy nie widzą zagrożenia:(

      Ja na szczęście nie muszę walczyć z babcią, któa bardzo daleko mieszka. Oczywiście denerwuję się, że przy każdej wizycie dzieci będą przesłodzone, ale mimo wszystko nie dzieje się to często i jakoś z tym przeżyjemy.

      Pozdrawiam i zdrowia życzę:))))

      Usuń
  2. My staramy się ograniczaćs łodycze - jemy w weekend, a starszy syn dostaje słodycze do szkoły tylko raz w tygodniu. Zastępujemy je mieszankami bakalii i orzechów oraz owocami. Nie zawsze w 100% wychodzi, ale się staramy. Przerażające jest to, że w szkole u syna dzieci dostają codziennie słodycze - same słodycze, bez owoców, warzyw, ciemnego pieczywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My podobnie ograniczamy słodycze, choć nie zawsze wychodzi to tak, jakbyśmy chcieli. Tymczasem szkoła przeraża mnie z tymi wszystkimi słodkimi atrakcjami...
      Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  3. Oj moje dzieci też bardzo uwielbiają słodycze, też do około 2 lat nie jadły, ale jak zaczęły bawić się z innymi dziećmi na placach zabaw, potem doszło przedszkole, gdzie przez koleżanki i kolegów częstowane były różnymi słodkościami , to zdrowe jedzenie nie było już smaczne. Bardzo lubię słodycze i tak jak Pani pamiętam czasy kiedy były na kartki,a słodycze z Niemiec to był rarytas, jeszcze czasem potrafię się nimi objadać. U nas w domu to mąż jest bardziej konsekwentny, nie jada słodyczy, sporadycznie ciasto, ale tylko od wielkich okazji i mi wypomina jak nakupuję trochę za dużo. Ma Pani rację jeśli chodzi o uświadamianie takich małych dzieci zbytnio nie rozumieją jeszcze tego, ale dobrze o tym mówić,a z czasem może być inaczej- moja córka lat prawie 18 od 2 lat gotuje sobie sama, nie jada słodyczy, fast food i innych przetworzonych rzeczy. Pozdrawiam po dłuższym czasie - Weronika

    OdpowiedzUsuń
  4. Harrah's Hotel & Casino - LuckyClub Live
    Harrah's Hotel & Casino. 777 Harrahs Blvd. Atlantic City, NJ 08401 - Use this simple form luckyclub to find hotels, motels, and other lodging near the Harrah's

    OdpowiedzUsuń