środa, 17 października 2018

#mamaczytadlasiebie



To będzie nietypowy wpis po tak długiej przerwie. Nietypowy, bo nie o dzieciach, nie o rodzinie a o samej mamie, czyli mnie. W sumie ja to też rodzina, ale nie w tym rzecz. Tym razem nie pisałam z tego samego powodu, co poprzednio. Nadmiar obowiązków, trójka dzieci, zmęczenie i takie tam podobne sprawy dawały o sobie znać. W takich sytuacjach rezygnuję z tego, co mogę i co nie spowoduje zagłady świata. A tym właśnie jest blog. Blog miał być relaksem a nie dołożeniem dodatkowych obowiązków. Dlatego też już nie robię planów, kiedy i o czym napiszę, ale robię to co mogę i kiedy mogę.

Tymczasem mamy październik i piękną jesień a ja chcę się pochwalić jedną rzeczą, która nie jest nadzwyczajna, ale która daje mi mnóstwo radości i jakiejś pozytywnej energii, i którą już udało mi się zrealizować. Dawno temu obiecałam sobie, że kiedyś wrócę do czytania "moich" książek. Niegdyś (przed urodzeniem dzieci) wręcz  pochłaniałam je, jak niektórzy słodycze.

 Wreszcie na tych wakacjach zaczęłam sobie "coś" w każdej wolnej, nawet krótkiej chwili czytać. 

Obiecałam sobie, że postaram się przeczytać choć jedną książkę miesięcznie, a szczytem szczęścia będą dwie. Acha, żeby to było jasne, mają to być książki niezwiązane z wychowywaniem dzieci, z ich odżywianiem etc. oraz żadne bajki, baśnie, czy legendy. Mają to być książki, które zawsze chciałam przeczytać, albo takie czytane dla przyjemności wszelkiego rodzaju. Żadne poradniki, podręczniki, leksykony i takie tam.

I wiecie co? - udało mi się!!!! Przynajmniej do tej pory przeczytałam kilka wspaniałych książek i jest mi z tym bardzo dobrze. To takie małe coś dla siebie, tylko dla siebie, co mogę zrobić - oddać się lekturze i mieć te swoje 5 minut. Kiedy tylko mogę biorę książkę i czytam i choć nie mam w tygodniu wielu takich momentów, to jednak udało mi się od lipca do tej pory przeczytać pięć pozycji:

Miłość w czasach zarazy - Gabriel Garcia Marquez
Siedem dobrych lat - Etgar Keret
Prowadź swój pług przez kości umarłych - Olga Tokarczuk
Tylko ja sama - Roma Ligocka
Więzień nieba - Carlos Ruiz Zafon,


czyli prawie dwie książki miesięcznie. To istny cud, że w mojej codzienności znalazłam aż tyle czasu dla siebie:)


Dla jednych to żaden wyczyn, dla innych to wręcz osiągnięcie na miarę Nobla. Dla mnie to coś, co kocham i cieszę się, że mogę wreszcie to robić.


Nie należy się czarować i przyznać, że przy trójce dzieci wypada na jakiś czas zrezygnować z wielu przyjemności, czy z zainteresowań. No chyba, że ktoś ma końskie zdrowie i możliwość spania 2 do 4 godzin na dobę, ale i to czasami jest mało wystarczające. Sama z własnej woli zrezygnowałam z wielu moich pasji i nie było to żadne poświęcenie, bo chcę być z dziećmi i chcę się z nimi bawić, rozmawiać, uczyć i rozwijać. Po prostu wiem, że z wielu rzeczy na jakiś czas rezygnuję i wrócę do tego, gdy dzieci będą starsze. Starsze nie oznacza dla mnie pełnoletności, a raczej tego, gdy osiągną jakąś rozsądną samodzielność. I to właśnie się już dzieje. 


Tomek ma 6 lat, Karinka prawie 5 i to są dzieci, które chętnie uczestniczą w różnych zajęciach, lubią się czasami pobawić same, mają już znajomych i zdarza się tak, że dają mamie i tacie jakieś naście minut dla siebie. Oczywiście nie można ich zostawić bez opieki, ale już nie trzeba podcierać przysłowiowej pupy.


Tymczasem wracając jeszcze na krótko do mojego czytania. Tym razem, w tym moim życiu, pożyczam książki od innych i to jest też piękne:) Na razie jest sporo różnorodności, bo ludzie są różni i przez to literatura, skrajnie inna, a ja chcę czytać to, co dla mnie obce:) 
Kiedyś kupowałam dużo książek i potem nie miałam już miejsca na nie. Teraz pożyczam i bardzo mi się to podoba. 

cdn.

8 komentarzy:

  1. Cieszę się, że piszesz. Pozdrawiam,
    cicha czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jak mi miło:))) że tak piszesz:) Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  2. fajnie, że udaje Ci się czytać, u mnie to ostatnio niestety leży odłogiem, muszę się jakoś inaczej zorganizować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest łatwo, ale każdego dnia staram się "wydrzeć" choć pół godzinki dla mojej książki:)
      Gorąco pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Wspaniale, ja jeszcze nie powróciłam do czytania dorosłych książek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze (matek) poświęcenie dla dzieci i rodziny jest ogromne. Szkoda tylko, że w wielu przypadkach mało kto to widzi...
      Wszystkiego dobrego:))))

      Usuń
  4. Kamiśka fajnie Cię poczytać ☺️
    Pozdrowienia ze Wschowy☺️☺️☺️

    OdpowiedzUsuń