sobota, 3 sierpnia 2013

karmienie piersią po cesarce

Tomutek był już z nami w domku. Przyzwyczajaliśmy się do niego i do obecności dodatkowej osoby w domu. Dojrzewaliśmy do tego, że życie nie będzie już takie, jak do tej pory. Dużo rozmawialiśmy wieczorami i zastanawialiśmy się, co będzie dalej.

Gdy jeszcze byłam w ciąży planowałam, że moje dziecko do roku będę koniecznie karmić piersią. Nic nie wskazywało na to, że mogą pojawić się jakieś problemy. Jak się okazało, wraz z cesarką mleko nie pojawiło się i nie chciało specjalnie lecieć. Już w szpitalu zaczęłam pracować z moimi piersiami, by pojawiła się kropelka mleka i przede wszystkim, by Tomutek zaczął ssać mleczko.




Niestety Tomutek nie chciał ciągnąć mleka z piersi. Podejrzewałam, że to może być wina brodawek, co zasugerowała także położna. W związku z tym zakupiono mi nakładki. Przez te nakładki rzeczywiście Tomek zaczął coś ciągnąć. Na początku to była tzw. siara, czyli najzdrowsza wydzielina dla Noworodków i pierwszy pokarm dla dziecka. Właśnie "siara" przygotowuje układ pokarmowy naszego dziecka do trawienia pełnego mleka. Karmiłam Tomka na żądanie, czyli tak, jak jest zalecane. Nie był zbyt wymagający, bo dużo spał, mało jadł i dużo siusiał i robił kupki. W związku z tym, że tak mało jadł zaczełam nieco wcześniej regularnie co trzy godziny dawać mu mleka. W nocy nastawiałam sobie budzik. Zawsze na początku dawałam mu jedną pierś, po około 10 minutach drugą i dokarmiałam go mlekiem sztucznym otrzymanym w szpitalu, tj. BEBILON w płynie.


Po wyjściu ze szpitala mleko nie chciało lecieć. W domu wszystkie próby były na nic, więc po pierwsze zakupiliśmy zaczarowane mleko BEBILON w płynie z Apteki Natolińskiej i laktator elektryczny MEDELA:

Swing fot. ze strony: http://www.medela.com/

Te dwa produkty uratowały nam życie, Mleko mieliśmy na wypadek, gdyby okazało się, że nie mam mleka w piersiach. Z laktatorem zaczęłam pracować od razu pierwszego dnia. Co dwie godziny ściągałam cokolwiek z piersi. Jak ściągnęłam pierwszy raz pierwsze 5 ml mleka to się cieszyłam, jakbym co najmniej wygrała w totolotka. Niestety trwało to cztery dni i praktycznie na czwarty dzień pojawiło się mleko w zwiększonej ilości, tzn. 50 ml. Przez cały czas też dostawiałam Tomka do piersi co trzy godziny i zdawało mi się, że był najedzony i że mleko leciało. 

Niestety Tomek nie bardzo chciał jeść z piersi, płakał i nie chciał ciągnąć. Udałam się do poradni laktacyjnej, gdzie położna pokazała mi, jak go prawidłowo przystawiać. Co z tego, skoro w domu Tomek nie chciał jeść. Zdemotywowana tym wszystkim zdecydowałam, że będę odciągać mleko laktatorem i karmić Tomutka butelką.

To nie była dobra decyzja, bo przez siedem miesięcy tak właśnie robiłam, co było bardzo uciążliwe i pracochłonne. No tak, ale za to mój synek był przez pierwsze siedem miesięcy karmiony mlekiem matki.

Przy drugim dziecku będę bardziej konsekwentna i będę robiła wszystko, by dziecko jadło samo mleko z piersi:)

Rady dotyczące karmienia dla mam po cesarkach:
  • jeżeli chcesz karmić swoje dziecko mlekiem z piersi a jesteś po cesarce to musisz być konsekwentna, wytrzymała i mieć wiele cierpliwości i siły, by właśnie tak było i by mleko pojawiło się, jeżeli nie ma go na początku (u mnie trwało to około 5 dni od wyjścia ze szpitala),
  • proponuję zakup elektrycznego laktatora, który pomoże nie tylko w późniejszym ściąganiu mleka do zamrażania lub dla Maluszka podczas naszej chwilowej nieobecności, ale także w pobudzeniu laktacji po ciężkiej cesarce,
  • wierzę, że każda z nas po urodzeniu ma mleko, tylko nie każda musi włożyć tyle pracy w to, by to mleko zaczęło lecieć, dlatego nie lubię słuchać, że któraś nie miała mleka (ja także nie miałam, ale mi się pojawiło),
  • musisz przystawiać Maluszka do piersi do skutku, w razie czego możesz się udać do poradni laktacyjnej lub do położnej i poprosić o pomoc - przynajmniej na początku,
  • z dzieciątkiem należy być konsekwentnym, bo on ma odruch ssania, więc powinien sobie z tym poradzić, ale my musimy go skutecznie zachęcać (ja nie byłam konsekwentna i przez siedem miesięcy ściągałam sama mleko, co było bardzo uciążliwe),
Jakie są wasze perypetie z karmieniem Maluszków po cesarkach?

8 komentarzy:

  1. Ja to samo po cc, odciągam już od 5 miesięcy Medelą Swing, ale muszę kończyć, żeby podjąć przerwane przed ciążą leczenie. Będę brać leki na zatrzymanie laktacji. Niestety bujam się z ranami brodawek od 2 miesięcy od odciągania i nie chcą się goić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej biedna jesteś z brodawkami!!! Nie miałam takiego problemu, ale wiem, jak brodawki skaleczone bolą (także używałam Medeli Swing). Mam nadzieję, że szybko Ci się zagoją po zakończeniu odciągania. Jak ja sobie pomyślę teraz, że przy drugim dziecku miałabym także odciągać ręcznie mleko to jestem przerażona, mam nadzieję, że uda mi się to obejść i jakimiś sposobami namówić urodzoną istotkę, by jednak ciągnęła sama mleko z piersi mamusi:) Nie wiem, jak to jeszcze zrobię, ale się postaram:)

      Usuń
  2. Z pierwszą Córcią miałam zaplanowany termin cesarki, więc na początku rzeczywiście był mały postój z mlekiem, ale w sumie to szybko i dużo go było. Niestety Córka miała bardzo silną żółtaczkę, słabo ssała pierś i jeszcze wiele innych czynników wpłynęło na to, że długo z piersi się nie pokarmiłyśmy. Była to moja trauma z tamtego okresu. Wiedziałam, że zrobię wszystko, naprawdę wszystko żeby drugie Dziecko karmić długo i tak jak chciałam. Przede wszystkim polecam mieć jakąś zaufaną położną, która poświeci Wam sporo czasu, przyjedzie do domu po wyjściu ze szpitala. Nam to właśnie uratowało życie. Drugi poród też odbył się przez cc, ale sam się zaczął i mleczko miałam od razu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka położna to by mi się rzeczywiście przydała. Jednak tu w Warszawie są one takie drogie i porady są udzielane na godziny, że mnie to przeraża. Po pierwszym porodzie chodziłam do poradni laktacyjnej i nic mi nie pomogła położna. W zeszłym tygodniu byłam w przychodni i na NFZ zapisałam się do położnej to udzieliła mi tylko zdawkowych wyjaśnień i dalej zastanawiam się, jak przygotować piersi do narodzin Maleństwa. A głównie do tego, by to mleczko ssało od mamusi:) To rzeczywiście możliwe, że po cc pojawiło Ci się mleko samo?? Czyli i ja mam szansę... Bardzo dziękuję za słowa otuchy i serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Z tym, że jest różnica między cesarką planowaną, a taką, która jest wykonana po tym, jak poród już sam się rozpoczął. Ja przy drugiej Córci miałam typową akcję porodową, więc pewnie dlatego mleko było od razu. U nas w Szczecinie godzinna wizyta położnej kosztowała 75zł. Ale dużo też zależy na jaką ewentualnie byś trafiła. Bo to przede wszystkim musi być ciepła serdeczna osoba, a niestety położne też są różne. Mi strasznie zależało, żeby karmić Lilę, dlatego będąc jeszcze w szpitalu po porodzie poprosiłam o pomoc doradcę laktacyjnego, który do godziny 15był dostępny na oddziale, no ale niestety wg mnie ta pani zupełnie nie nadawała się do swojej pracy. Owszem-przystawiła mi małą, a ta ładnie załapała, ale jedyną radą jaką mi dała to "próbować". No ok, próbować, ale to wszystko? Co do przygotowania piersi to zdania są bardzo podzielone, czy rzeczywiście da się to zrobić, dużo o tym czytałam w drugiej ciąży, bo mam problem z brodawkami. Może nie są typowo płaskie czy wklęsłe, ale nie są też łatwe do złapania przez dziecko. I tu miałam po prostu szczęście, bo Lila miała naprawdę porządny odruch ssania i świetnie sobie z nimi poradziła. Natomiast Eliza ssała tylko przez kapturki :( Moja rada to taka, żebyś się poddawała i wierzyła, że się uda. A numer do jakiejś sprawdzonej, dobrej położnej zawsze jednak warto mieć. Ja w głowie miałam cały czas te problemy z Elizy karmieniem i bardzo bałam się powtórki...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja miałam cesarkę nieplanowaną-8 godzin miałam akcję porodową. Mleczko było, mało bo mało ale było, mały całkiem nieźle ssał, ale miał żółtaczkę i co chwilę zasypiał...pierwszy miesiąc to były prawie 24 godziny przy cycku-wstawałam tylko na mycie, jedzenie i do wc;/Było bardzo ciężko i sama nie wiem skąd wziełam na to siły:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siły w takich sytuacjach same do nas skądś przychodzą. To pewnie hormony i walka o zdrowego Maluszka. Współczuję Ci tego, co przez miesiąc przechodziłąś i jestem to sobie w stanie teraz wyobrazić, bo sama to przeszłam w minionym styczniu. Na szczęście mam to już za sobą!:) Duzo zdrowia życzę:)

      Usuń
  5. Bardzo ciekawie to zostało opisane.

    OdpowiedzUsuń