wtorek, 28 października 2014

Dosyć chorób i przeziębień...

Ostatnie dwa tygodnie to u mnie jakiś mały koszmar. Generalnie nie lubię i nienawidzę narzekać, ale to, co się u nas teraz dzieje to wręcz jest niewiarygodne. Ciągle panuje w domu jakieś choróbsko. Dzieci chorują na zmianę z moim mężem. Czasami się uśmiecham i mówię do męża, że mnie licho nie bierze, bo albo mam rzeczywiście bardzo dobrą odporność, albo jestem złym człowiekiem:) Może moje wcześniejsze joggingi na mrozie, w deszczu i w upale dały mi taką dobrą odporność, że teraz choroby boją się mnie:)))



Moje ulubione kolory liści podczas jesieni...Pięknie to wygląda, aż serce się uśmiecha:)

Wiedzieliśmy, że gdy Tomek pójdzie do żłobka, będzie chorował, ale nie przypuszczałam, że tak często. Statystyki są takie, że tydzień jest w domu i tydzień w żłobku. Tym razem choroba się trochę przedłuża, bo ze zwykłej gorączki zrobiła się angina i nie uniknęliśmy antybiotyków. Tomek dostał je na 10 dni. Bidulek. Mimo, że jestem przeciwnikiem antybiotyków, to tym razem zgodziłam się bo nie mogłam patrzeć na marniejącego w oczach Tomutka.
Czasami myślę sobie, jak to możliwe, by w domu ciągle ktoś był chory? Niestety tak już jest. Ostatnie dwa tygodnie zleciały mi bardzo szybko, a to chyba dlatego, że walczyliśmy z mężem z chorobami dzieci i jego.

Najgorzej ma się Tomek:(
A jak to się wszystko zaczęło?
Na początku był tylko katar, potem pojawiła się wieczorem nie za wysoka temperatura, bo około 37 stopni. Ze zwykłej temperatury zrobiły się cztery dni ciężkiej 39-40 stopniowej temperatury, przy której leki już nie bardzo pomagały, a były podawane co 4h. W związku z tym byliśmy zmuszeni urządzać Tomkowi chłodniejsze kąpiele. Wsadzaliśmy go przez trzy dni do wany i chłodziliśmy wodę, by obniżyć mu temperaturę. Na szczęście Tomek bardzo lubi kąpiel, więc bawił się po godzinie w wannie, a my cieszyliśmy się, gdy temperaturę zbijaliśmy do 37 stopni. Niestety z temperatury zrobił się jakiś niepokojący kaszel, który okazał się początkiem anginy. Dlatego w to wszystko wkroczyły antybiotyki.
Biedny Tomek antybiotyki musi brać do niedzieli, czyli jeszcze całe 6 dni i nie wiem, jak ja sobie  z tym poradzę. Wiadomo, jak działają niektóre antybiotyki... Tomek ma biegunki, brak apetytu, jest lekko osowiały i stracił energię do życia. Dodatkowo zdarzyło mu się w międzyczasie zaliczyć wymioty, co jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło. Cóż zrobić? - nic po prostu wspierać dziecko i czekać aż wyzdrowieje. Muszę podkreślić, że w międzyczasie Tomek był dwa razy w przychodniach, robił badania moczu i krwi oraz dodatkowo był u nas dwa razy lekarz na wizycie domowej.

Karinka także nieco nadszarpnęła swoją odporność, bo mieliśmy trzy dni strachu z bardzo wysoką temperaturą, na szczęście wszystko minęło i od piątku jest dobrze. Myślałam, że to może trzydniówka, ale lekarz stanowczo to wykluczył, bo nie było wysypki. Na szczęście Karinka przez cały czas normalnie jadła, bawiła się i gaworzyła. Gorzej z Tomkiem, który nie chce nic jeść. Jestem tym przerażona, bo obawiam się, że schudnie nam i stanie się słabiutki. Co robić, by dziecko jadło?

Mamusie podzielcie się swoimi radami i pomóżcie matkom, których dzieci nie chcą jeść.
Napiszcie, co zrobić, by dziecko normalnie jadło? - jak niegdyś...

Tymczasem mój mąż także poważnie zachorował i przez ponad tydzień nie był w pracy. W domu leżał i wyglądał, jakby go ktoś wyciągnął z wyżymaczki. Żal mi go było, ale pomóc nie umiałam. No jedynie gotowałam rosoły, bo to też pomaga przy przeziębieniu. Podkreślam pomaga i działa, jak inhalator, rozgrzewa, ale nie leczy. Także pomaga w funkcjonowaniu śluzówki nosa:) Tak więc na przeziębienie gotujcie rosoły. Ja właśnie ugotowałam świeży rosołek:)

Moja selfi z ostatniego spaceru w lesie z Karinką. Jak nie ja, bo nie widać żadnej plamy na twarzy, a przecież są :))Tomek z tatusiem w domku:)

Tak się zastanawiałam, czy na odporność pomagają dziecku syropy z cebuli i/lub czosnku? Przed chorobami Tomka podawałam mu codziennie łyżeczkę syropu z czosnku i cebuli i chyba trochę przesadziłam, skoro zachorował. Ach sama nie wiem. Uważam, że to bardzo dobre syropy  i w zimie powinno się je pić profilaktycznie, ale dlaczego nie zadziałało u Tomutka?


Mój syrop z czosnku składa się z:
2 główek czosnku,
5 łyżeczek miodu,
3 cytryn i 
szklanki ciepłej przegotowanej wody.
Wykonanie: Wyciskamy sok z cytryny, czosnek przeciskamy przez praskę. Wszystko mieszamy z miodem i wodą. Odstawiamy na 24h, przecedzamy, przelewamy do szklanej butelki i mamy syrop:) Podajemy profilaktycznie raz dziennie po jednej łyżeczce. Nadmienię, że syrop ten polecany jest na słabą odporność organizmu, na infekcję, przeziębienie, grypę oraz na choroby górnych dróg oddechowych.

Mój syrop z cebuli:
Do tego używam trzech cebul i 2 łyżeczek miodu (czasami można wziąć cukier, ale ja się tego wystrzegam). Cebulę drobno siekam i zalewam miodem. Odstawiam na 24h, następnie przecedzam i przelewam do zamykanego pojemnika. Pojemnik z syropem przechowuję w lodówce i można to robić nawet do dwóch tygodni. 

Najdłużej miałam syrop w lodówce półtora tygodnia i się nie zepsuł (tylko skończył). Syrop z cebuli polecam na przeziębienie. Kiedyś w Himalajach przy bardzo zimnym wietrze i niskich temperaturach syrop z cebuli uratował mi życie:)))) dlatego polecam:)



Bardzo dziękuję wszystkim za odwiedzenie mojego posta! 
Gorąco zapraszam do dyskusji i komentarzy, a także do obserwowania mojego bloga. 
Chwalcie się swoimi dziećmi i osiągnięciami związanymi z wychowywaniem, a tym samym pomagajcie w wychowywaniu innym.

17 komentarzy:

  1. Niestety, nie wiem co Ci poradzić, bo u nas też ostatnio przyplątało się choróbsko :-(. Gibonik też stracił apetyt, ale ja jeszcze karmię piersią i pediatra kazał jak najczęściej młodego przystawiać. I tak na tej piersi jechał parę dni, po czym powolutku zaczął jeść inne rzeczy. Ale ciężko było. Trzymajcie się zdrowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To najgorszy miesiąc na choróbska, więc czego możemy oczekiwać... Tylko żal dzieci. Cudownie, że jeszcze karmisz:) Zdrowia życzę i gorąco pozdrawiam:)

      Usuń
  2. U mnie syn był przeziębiony na początki października i aż 2 tyg. nie chodził do zerówki, ale teraz już chodzi drugi tydzień z powrotem - daje profilaktycznie syrop, bo jednak w grupie zdarzają się dzieci lekko przeziębione, ciągle kogoś nie ma, choroby krążą. Bierze tez witaminki dla dzieci, ale nie wiem czy one coś pomagają. Sporo osób na wzmocnienie odporności daje też tran. Córka odpukać trzyma się i na razie jeszcze żadne choróbsko jej nie dopadło. Jak syn był przeziębiony to nie podchodził do niej, starał się trzymać z daleka i jakoś się udało, że zarazki jej nie zaatakowały, może też i przez to, ze była karmiona piersią jeszcze.

    Trzymajcie się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, to także bardzo współczuję. Biedny Synek, na pewno nie jest mu z tym dobrze. Ja wierzę, że karmienie piersią bardzo pomaga dla małego dziecka. Tymczasem serdecznie pozdrawiam i życzę dużo zdrowia!!!

      Usuń
  3. Niestety i nas też nie ominęło. Życzę dużo zdrówka i oby zima była mocna to wytępi te paskudne zarazki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. jeśli podajesz dzieciom miód, spróbuj miodu z octem jabłkowym - koniecznie na początku przeziębienia-zawsze działa na katar i na lekką gorączkę, proporcja 1/2 filiżanki miodu, łyżka-2 octu
    mnie też choroby ominęły na szczęście-to na pewno sport-jak u Ciebie bieganie
    jak wszyscy się pochorowywują ja na siłownię i na saunę i (odpukać w niemalowane) niż się nie czepia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten sport jednak bardzo dużo znaczy!:) Musimy o tym więcej pisać i go bardziej , jeszcze bardziej rozpowszechniać:) Zdrowia życzę!:)

      Usuń
  5. Współczuję, bo choroba to żadna przyjemność, a choroba dziecka to ciągłe nerwy, niepokój i strach o jego zdrowie. My podajemy teraz w sezonie jesiennym witaminę C Olusiowi do kaszki wieczorem. Poza tym hartujemy, hartujemy i jeszcze raz hartujemy, prawie jak norwescy rodzice. Na takie syropy i mikstury jest raczej jeszcze za mały. Co do niejedzenia, może spróbuj podać rożne rzeczy, niekoniecznie zgodnie z planem, np. jogurt, bułkę z miodem albo dżemem, może trochę samej wędliny, biszkopty, zależy co mu smakowało, niech się pomału rozkręci w jedzeniu. Oli jak miał trzydniówkę to też prawie nie jadł, później pomału wszystko wróciło do normy. Dużo zdrówka dla Was wszystkich. Cierpliwości i wytrwałości dla Ciebie, bo jako jedyna zdrowa masz pewnie wszystko na głowie. Trzymajcie się. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, choroba dziecka to ciągły niepokój i nerwy, że coś może się stać. Ja najbardziej nie lubię sytuacji, gdy dziecko ma wysoką gorączkę i co dwie godziny wstaję w nocy, by sprawdzić, czy leki działąją i temperatura opada, czy nie. Z hartowaniem to muszę chyba jeszcze intensywniej o tym pomyśleć, bo w to także wierzę. Bardzo dziękuję za życzenia i także zdrowia dla Was życzę. Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  6. Żadna choroba niestety nie jest prosta. Ani jedna z Nas chyba nie lubi jak jej dzieci są chore .. po prostu ich szkoda... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święta racja:) Gorąco pozdrawiam:) i zdrowia życzę:)

      Usuń
  7. Hej, hej Kamiśka, podzielę się z Tobą moim 18 letnim doświadczeniem z choróbskami dzieci. Przede wszystkim - nie panikuj! Jeśli Tomek nie chce jeść podczas antybiotykoterapii to nie wariuj - to jest normalne. Powinien tylko dużo pić. Szczególnie jeśli są wymioty. Jeśli będzie niepokojąco słaby, a będzie pod kontrolą lekarza to dostanie zapewne kroplówki dla nawodnienia i wzmocnienia. Karolina wymiotowała przy każdej chorobie gardła/tchawicy i to wielokrotnie w ciągu doby (a chorowała od października do marca co chwilę). Nie pocieszę Cię zbytnio, bo wyrosła z częstego chorowania dopiero jak poszła do szkoły. Roksana na szczęście jest bardziej odporna - na szczęście, bo podanie jej jakiegokolwiek leku graniczyło z cudem. Nie było sposobu. Popieram metody naturalne - cebula, czosnek, sok z kiszonek, imbir, nacieranie tłuszczem gęsim dla rozgrzania. Ale niestety często to nie wystarcza i trzeba podać coś mocnego. Wiem jak boli serce jak się ma w domu chore dzieciątko, ale musisz po prostu przyjąć, że jest to najnormalniejszy element rozwoju i nie da się tego uniknąć, więc postaraj się nie martwić zbyt mocno, bo to z kolei osłabi Twoją odporność. Ja też rzadko "łapałam" choroby od dzieci - myślę, ze tak natura nas skonstruowała - mama musi być w gotowości;-) Powiem Ci jeszcze że po pierwszych 3 miesiącach chorowania Karoli w przedszkolu, zrezygnowaliśmy z posyłania jej tam. Rok chodziła do niani. Po roku wróciła do przedszkola i zdecydowanie rzadziej chorowała. Być może układ odpornościowy Tomka nie jest jeszcze "gotowy" na żłobkowe warunki. Tak też bywa. Życzę Ci Słońce dużo siły. I pamiętaj - ze spokojem, bez paniki!! Buziaki ze Wschowy m.s.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Madziu kochana, bardzo Ci dziękuję, ale wiesz, że z panikowania się tak szybko nie wyrasta;))) Biedna ta Karolina i kto by pomyślał, bo wyrosłą na taką piękną i wysoką dziewczynę:) A o tłuszcz gęsi pytałam na bazarze i nikt nie może mi go dostarczyć:( To gdzie mam go kupić? No w sumie nie pytałam w sklepie, hmmm... Bo przyznam, że zastanawiałam się nad tą formą leczenia. Także zastanawiamy się nad układem odpornościowym Tomutka, ale damy mu jeszcze szansę z trzy miesiące. Zobaczymy, jak będzie w miesiącach zimowych. Bardzo dziękuję za pozdrowienia. Życzę dużo zdrowia i pozdrawiam całą rodzinę:)))))

      Usuń
    2. Ostatnio kupiłam smalec gęsi w naszym sklepie zielarskim - w słoiczku o pojemności 250 ml:-) miałam kiedyś taki wytopiony z gęsi w domu, ale był już wieloletni i go wyrzuciłam. Jeśli chodzi o choroby - myślę, że musisz się uzbroić w cierpliwość, bo z dziećmi tak już jest - nigdy nie będzie wg Twoich wyobrażeń:-) kiedyś Ci opowiem o chorobach Karoliny i moich z nimi przejściach;-) buziaki m.s.

      Usuń
  8. Szczerze to nie slyszalam o tym.

    OdpowiedzUsuń