wtorek, 19 maja 2015

Jaka matka, taka córka? - kto to wie?:)

Świat torebek mamusi, to także świat torebek córusi:)

Najulubieńsza zabawa Kariny w ostatnich dniach? a nawet tygodniach? - to buszowanie po skrzynce z mamy torebkami. Nie wiem, co w tym jest interesującego, ale dla Kariny zabawa przednia. Każdy, kto uważa, że dziecku nie powinno się kupować zbyt wielu zabawek, a nauczyć go zabawy z tym, co jest w domu, zdaje się mieć rację. To niesamowite, jak Karina potrafi bawić się samymi torebkami... Nie mam tych torebek oszałamiającej ilości, ale wszystkie są poukładane w skrzynce, takiej z ikea do magazynowania różności. Karina po raz pierwszy odkryła zabawę z torebkami, gdy segregowałam wiele różnych rzeczy i na nowo układałam w szafach. Moje torebki wylądowały wówczas w skrzynce. Niestety skrzynki nie mogłam tego dnia spokojnie schować już do szafy, bo Karina bawiła się nimi grubo ponad dwie godziny. 
Torebki zostały gruntownie przeglądnięte, wszystko z każdej wyciągnięte, a każdy zamek odpięty. Z poszczególnymi egzemplarzami Karina przeszła się po mieszkaniu i pokazała wszystkim domownikom. Dodatkowo sama oglądała się w lustrze i zdawało się, że analizuje wszystkie szczegóły na mamusi torebkach. 
Tak sobie czasami myślę, po co mi tyle tych torebek. Zaraz potem analizuje, że nie jest ich znowu tak dużo. Prawda jest taka, że pewne rzeczy szybko nam się nudzą. Po dwóch/trzech latach użytkowania, nie możemy już patrzeć na tą czy inną rzecz i mimowolnie pragniemy mieć coś nowego, innego i ładnego w danym czasie. U mnie sprawdziło się to, że gdy mi się coś znudzi, chowam to do kartonu i do piwnicy na rok, dwa. Gdy karton po wyciągnę znów, okazuje się, iż wszystkie rzeczy nie dosyć, że są jak nowe, to jeszcze wstrzeliły się idealnie w obecnie panującą modę.
A tak wracając do zabaw mojej córeczki, to dokładnie, jak to było z Tomkiem, najlepsze zabawy wiązały się zawsze z gadżetami domowymi. Nauczona więc doświadczeniem z synkiem, córce nie kupowałam i nie kupuję już zbyt wielu zabawek, bo po co? skoro zabawką mogą być miski, drewniane mieszadełka kuchenne, torebki, klamerki, czy garnki. Gdy tylko potrzebuję, by dzieci zajęły się czymś na jakąś chwilę, to zajmuję ich właśnie jakimiś domowymi rekwizytami. Sprawdza się zawsze i Wam polecam.


Każda torebka jest zawsze gruntownie przeglądnięta i wszystko zostaje z niej wyciągnięte, ku mojej rozpaczy zresztą:)

A jak już mowa o torebkach, to oczywiście miło było by mieć jakiś nowy okaz na Wiosnę. Karina miała, by dodatkową "zabawkę" a ja trochę radości;) Oglądałam torebki gabor i pomimo, iż zawsze zdawały mi się być nie dla mnie teraz ich kolekcje zaczynają mi się podobać, więc może coś z tego wyjdzie:)



4 komentarze: