wtorek, 23 czerwca 2015

Co z tym urlopem? - Karinka i Tomek wśród zwierząt:)



Tomek karmi trawą koniki i osiołka podczas pobytu na Mazurach

Już niebawem rozpocznie się nasz urlop, a my nadal nie wiemy, gdzie jedziemy. Szukamy i szukamy i sami nie wiemy czego chcemy. Gdy tak oglądamy zdjęcia i filmy z  naszych ostatnich wycieczek na Mazury, to marzy nam się podobne miejsce, czyli takie z mnóstwem atrakcji dla dzieci (np. jak na załączonych filmach z dziećmi wśród zwierząt), ale chętniej jednak w innym miejscu. Może bliżej rodziny, by przy okazji wszystkich odwiedzić. Jeżeli miejsce bliżej rodziny to Podkarpacie, a Podkarpacie oznacza tysiące ofert i ciężko nam się zdecydować na cokolwiek.
W takich momentach wolałabym, by ktoś wybrał miejsce wypoczynku za mnie, a ja zajęłabym się tylko pakowaniem, planowaniem trasy, rozrywkami w trakcie podróży, polisami ubezpieczeniowymi (tak, tak należę do tych osób, które pod tym względem myślą o krok na przód i wolę pomyśleć, "co by było gdyby" i mieć w razie czego świadomość, że mam odszkodowania po wypadku niż nic) oraz prezentami dla rodziny i niezbędną wałówką.
Zastanawiam się, czy inni też tak mają, że zbyt długo planują i szukają odpowiedniego zakątka na wypoczynek i ostatecznie trudno im się na cokolwiek zdecydować? 
Może to tak jest, że gdy mamy mało urlopu to chcielibyśmy go spędzić tak intensywnie, by odczuć go jako dłuższy niż jest w rzeczywistości. Oczywiste jest tak, że gdybym obecnie miała do dyspozycji jakieś 30 dni wypoczynku to nie przejmowałabym się aż tak bardzo. Gdyby się bowiem okazało, że wybrane miejsce nie jest najlepsze to na następny urlop poszukałabym czegoś innego. Niestety jestem w tej sytuacji, że mam bardzo mało urlopu i pomimo moich dziwnych dywagacji, chcę go spędzić cudnie, z dziećmi i przede wszystkim chcę "intensywnie" wypocząć - cokolwiek to znaczy:)
Trzymajcie kciuki, bym przez dwa najbliższe tygodnie coś jednak z mężem wybrała spośród bogatej oferty z Podkarpacia:)
A tak na marginesie, kiedyś, gdy planowałam urlopy, to raczej zanstanawiałam się, w którym kierunku chcę jechać. Następnie kupowałam bilety lotnicze i tyle. Wszystko inne organizowałam na miejscu. To już bardzo daleka przeszłość:)
Teraz zależy mi na tym, by dzieci miały frajdę i zabawę, a my rodzice możemy przy okazji wypocząć. Hmm... jak to się zmienia punkt widzenia:)

Karince także spodobały się zwierzęta, choć ona była ostrożniejsza:)

2 komentarze:

  1. Punkt widzenia zmienia się znacznie :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...i to bardzo ;-) Serdecznie pozdrawiam i życzę słonecznego czasu :-)

      Usuń