niedziela, 16 sierpnia 2015

Niech ten upał już się skończy...

Karinka w basenie, do którego niechętnie wchodziła. Nie wiedzieć dlaczego:(

Dzisiaj zdecydowanie oświadczyłam, że ponad wszystko wolę wiosnę. Zawsze moją ulubiona porą roku była wiosna, ale czekało się na lato. Teraz będę i kochać wiosnę i na nią czekać. Wiosną nie ma takich paskudnych i obezwładniających upałów. Jest świetna pogoda, kwitnie przyroda, miło się spaceruje i po zimnie chętnie się człowiek relaksuje przy cudnym, normalnym, nie gorącym słoneczku.
Tego lata upały dają się nam wszystkim we znaki. Owszem co innego, jeżeli jesteśmy na urlopie, ale urlopu jest tylko 26 dni w roku, z czego w lecie zużywa się około połowy. Jak zatem żyć przez około półtora miesiąca w upale i bez urlopu? 
Dziecku nie chce się wychodzić z domu, a co dopiero człowiekowi? Jeszcze jakiś czas temu myślałam, że dzieci nie odczuwają upałów tak, jak dorośli, ale myliłam się i to bardzo. Często teraz Tomek na spacerze mówi, że chce już wracać do domu, co wcześniej mu się nie zdarzało.  Tomek woli się bawić w domku, gdzie jest przyjemniej i nieco chłodniej. Pomimo tego staramy się w wolne, gorące dni organizować jakieś wyjazdy do miejsc, gdzie może być także przyjemnie. Ostatnim razem pojechaliśmy do parku wodnego na Moczydle w Warszawie. To taki ośrodek na powietrzu, gdzie są baseny i różne rekreacje dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Na zdjęciach wszystko wyglądało cudnie i pięknie. Pomimo to, troszkę się rozczarowaliśmy, głównie z powodu brudu i opłat. Samo wejście dla dorosłych 15 zł po godzinie 17:00 do 19:00. Dzieci do 4 lat bezpłatnie, ale potem, jak się okazuje na dzieci czekają liczne atrakcje w postaci zjeżdżalni, motorówek i innych sal zabaw, wszystko płatne między 5 a 10 zł, za 5 do 10 minut! Szok, bo można wydać fortunę. Na miejscu oczywiście lody, gofry i inne tuczące i bez wartości dania w odpowiedniej wysokiej cenie. 
Jak dla mnie baseny zanieczyszczone trawą, błotem i jakimiś różnymi resztkami. Na trawie śmieci, bardzo dużo petów i generalnie średnio przyjemnie. Nie wiadomo, gdzie rozłożyć kocyk. Sama nie wiem, czego się spodziewałam. Być może się czepiam, ale wolałabym, by było jednak czyściej. Podobnie w toaletach, jeżeli jest tak dużo ludzi w takich ośrodkach, to jednak powinno być więcej ludzi do sprzątania i może jakiś serwis na bieżąco? Takie ośrodki powinny zadbać o codzienny porządek, ale także taki długofalowy, np. w pomieszczeniach zamkniętych powinny być zamontowane raz na jakiś czas np. osuszacze (można je np. wynająć tu: http://www.osuszacze.watersmile.pl/wynajem/), by nie było wrażenia, że panuje tam wilgoć lub grzyb. Miałam też wrażenie, że w toaletach i w basenach bardzo śmierdzi moczem. Ktoś napisze, bo czym ma pachnieć? Jednak żyjemy już w tym wieku, kiedy dobrze utrzymany porządek nie pozwala na taki smród. Ot np. galerie handlowe. Tam nikt nie pozwala sobie na to, by toalety śmierdziały i jakoś daje się utrzymać należyty ład.
No cóż... podsumowując nasze odwiedziny na warszawskim kąpielisku, zgodnie z mężem uznaliśmy, że w najbliższym czasie nie udamy się tam po raz drugi.

A poniżej kilka zdjęć ze zjeżdżalni oraz pływającego łabędzia.

Jedna z atrakcji, która bardzo spodobała się Tomkowi, ale ta przyjamność 7 zł za 5min!!!

...Tomek wykorzystał maksymalnie cały czas...

...non stop zjeżdżał i 

świetnie się przy tym bawił:)

a skoki były coraz wyższe:)

dziecięca motorówka także bardzo spodobała się Tomkowi. 

Ta przyjemność 8 zł za 5 minut...

Tomek czuł się, jak rajdowca:)

Na kocyku siedzieliśmy bardzo krótko...

12 komentarzy:

  1. Ja lubię jak jest gorąco,ale w tym roku bywało już ekstremalnie. Ja to jeszcze nic, syn też nawet dawał rade, ale córka marudziła przez te upały, źle je znosiła. Niestety powróciliśmy też do picia nocnego.. a to już była sprawa załatwiona dawno. Ale przez ten upał córka budziła się i chciało jej się pić - raz lub nawet 2 razy w nocy. Mam nadzieję, że się odzwyczai.
    Super zdjęcia. Szkoda tylko, że kąpielisko jednak nie spełnia wszystkich oczekiwań.

    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza córcia także marudzi podczas takich upałów, a nocne picie to jakoś horror :-( Praktycznie co dwie h któryś maluch u nas się budzi:-( Tylko się z mężem pocieszające, że jeszcze jakieś pół miesiąca i będzie całkiem normalnie:-) Serdecznie pozdrawiam :-)

      Usuń
  2. Ja nawet na urlopie nie przepadam za urlopem, gdyż akurat nie preferuję plażingu, a jakakolwiek aktywność szybko wydaje się męcząca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także nigdy nie przepadałam za plażowaniem, ale teraz czasami marzę o tym, by sobie na plaży odpocząć. Jeszcze muszę na to poczekać;-) Serdecznie pozdrawiam i życzę udanych dni:-)

      Usuń
  3. Ja upały uwielbiam, ale te ostatnie były już trochę męczące. Ciężko było znaleźć ciekawe zabawy dla dzieci takie żebym nie pociła się jak szalona, pozostawało tylko kąpielisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...bo co innego robić w taki upał, jak nie siedzieć w wodzie? No mi wystarczyła by klimatyzacja i dobra książka, ale dla dzieci to mało ciekawe;-) Gorąco pozdrawiam :-)

      Usuń
  4. Słyszałam o tym parku, ale nie widziałam że są tam takie warunki :-P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz może komuś to odpowiada, ale my już podziękowaliśmy. Jednak wolimy częstsze miejsca oraz niewygórowane i nieukryte płatności. Gorąco pozdrawiam :-)

      Usuń
  5. Z oplatami rzeczywiscie troche przegieli... Lepiej podniesliby cene wstepu dla doroslych i wprowadzili znizkowa oplate dla dzieci, ale potem niech juz dzieciaki bawia sie na kazdej atrakcji, na ktora najdzie ich ochota...

    Publicznych toalet brzydze sie niemozliwie. Kiedys unikalam ich po prostu jak zarazy i nieraz wpadalam do domu ledwie trzymajac pekajacy w szwach pecherz. :D Ale odkad odpieluchowalismy na dzien Bi, mam (nie)przyjemnosc regularnie odwiedzac te przybytki. Najgorzej jest tutaj na plazach. Plus za to, ze zamiast zwyklych toi-toi'kow sa budynki, z toaletami, prysznicami i przebieralniami. Co z tego, skoro w toaletach cuchnie tak, ze z miejsca odrzuca? Ze zlewy tak brudne, ze Bi musze trzymac na rekach i co chwila syczec: "Nic nie dotykaj!!!". O-HY-DA! :(
    Kolezanka zdradzila mi patent, ze dla swoich synkow wozi butelki i do nich w razie czego sie wysikuja. Mysle, ze bede go z powodzeniem stosowac z Nikiem. Ale z Bi to juz wyzsza szkola jazdy... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo, jak Ty brzydzę się publicznych toalet i czasami, o ile tylko mogę unikam ich, jak ognia. Jednak z małymi dziećmi bywa to dość kłopotliwe i czasami, gdy już musimy z takiej toalety skorzystać, to wyczyniam jakieś dziwne akrobacje, by dzieci tam nie siadały. Swego czasu byłam u dermatologa i bardzo mnie przestrzegał przed sadzeniem dzieci na toaletach publicznych. Pani Doktor opowiadała mi historię dziewczynki, która miała poważnie okaleczeną skórę pupy od choroby zakaźnej, która mogła być przenoszona przez sedes... Do tej pory na samo wspomnienie dostaje gęsiej skórki :-( Serdecznie pozdrawiam :-)

      Usuń
  6. Hej:) Co u Was, wszystko ok? Dawno się nie odzywałaś:) Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj:-) Miło, że pytasz. Wkrótce postaram się wrócić do blogowania. Miałam gorszy okres i nie byłam zdolna do pisania. Nie chciałam też się z Nikim dzielić jakimiś smutnymi przemyśleniami. Choć pewnie kiedyś i tak się nimi podzielę, ale to wówczas, gdy będą już tylko historią :-) Serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :-)

      Usuń