niedziela, 2 sierpnia 2015

Wakacje w Baligrodzie

Na wakacjach byliśmy w Baligrodzie. Wybraliśmy Bieszczady, by przy okazji odwiedzić rodzinę. To był bardzo dobry wybór, bo i dzieci i rodzice byli zadowoleni. 
Pierwsze kilka dni spędziliśmy w Baligrodzie.

Szczęśliwa rodzinka na wakacjach:)

Wynajęliśmy na tydzień domek letniskowy. Wokół domku było kilka atrakcji, które były dla nas ważne, tj. mini plac zabaw ze zjeżdżalnią, piaskownica oraz dostęp do rzeki. Wybraliśmy miejsce wyśmienite i byliśmy z niego bardzo zadowoleni. To właśnie takie miejsce, gdzie można się urlopować z dziećmi i także w miarę odpocząć. Choć nie ukrywam, że wszystko skupia się wokół dzieci. Pogoda była ok, tzn. trzy dni trochę padało, a resztę było słonecznie, czasami upalnie. Większość czasu spędzaliśmy przy domku. Tu mieliśmy wszystko, co potrzebują dzieci, by się dobrze bawić. Do tego mogliśmy korzystać z grilla oraz oczywiście robić jakieś wycieczki do miejscowości oddalonych mniej lub więcej od Baligrodu. 
Odwiedziliśmy Liszną, a w niej małe ZOO (o tym napiszę, bo to było cudne przeżycie), także wioskę indiańską (to raczej dla starszych dzieci, ale warto wstąpić) w Bystre oraz kilka miejsc z bardzo dobrym jedzeniem, a przede wszystkim z potrawami z pstrągiem. Reszta była zbędna, bo najważniejsze było dla nas to, by dzieci się dobrze bawiły. A że one są jeszcze małe, więc nie potrzebują wiele do szczęścia i radości. Karinie i Tomkowi najwięcej radości sprawiało przebywanie na dworze wokół domku, tj.: w rzece, w piaskownicy lub na zjeżdżalni. Takich atrakcji nie mają niestety w domu, bo nie możemy przebywać 12 h na dworze. Nie mamy wokół bloku placu zabaw, a szkoda:(
W Baligrodzie była z nami Babcia, przez to czasami mogliśmy także odpocząć i przysnąć, gdy nasze maluchy bawiły się na podwórku pod inną opieką. Na co dzień nie mamy tak dobrze i czasami trochę szkoda, ale cóż, jakoś trzeba sobie radzić. I tak już jest lżej, bo dzieci starsze i nieco bardziej samodzielne. To drogocenne.
Na wakacjach nie gotowałam obiadów i raczej stołowaliśmy się w różnych polecanych miejscach. Najsmaczniejsze dla mnie w Bieszczadach pozostają pstrągi i tzw. placki po Bieszczadzku. Mąż jadł wszystko, co mu podano i na nic nie narzekał. Gorzej było z dziećmi, a raczej z Tomkiem. Karina obecnie je już także wszystko. Tomek, ku mojemu przerażeniu, jak by mógł to by nic nie jadł. Czasami zastanawiam się, jak on rośnie tak szybko, skoro tak mało teraz je???
Tymczasem warto wspomnieć także o drodze w Bieszczady. Z Warszawy jedzie się tam jednak dłużej i należy zaplanować nieco inaczej niż bez dzieci. Wyjechaliśmy około 21.00. Dzieci na szczęście spały i wstępnie obudziły się około 24:30. Miśka zgłodniała, a Tomek musiał iść do toalety, jak mama i tata. Na miejscu byliśmy około 2:30. To dla nas dobry wynik. 

Podsumowując muszę stwierdzić, że ciężko szuka się w Polsce miejsca przyjaznego dla dzieci na wakacje za rozsądną cenę. Nawet, jeżeli chce się przeznaczyć większą kwotę na pobyt gdzieś, to i tak lepiej jest wcześniej sobie takie miejsce zarezerwować, bo mogą nam je sprzątnąć szybko sprzed nosa. Jeżeli chodzi o Bieszczady to są już dużo droższe niż jeszcze dziesięć lat temu. Droższe jest jedzenie, noclegi i wszelkiego rodzaju atrakcje, więc i tu należy zaopatrzyć się w gotówkę. W Bieszczadach nie ma wszędzie jeszcze takiej typowej turystycznej infrakstruktury, jak np. nad morzem, w Zakopanym lub na Mazurach.

Poniżej krótkie sprawozdanie w postaci zdjęć. A Wam wszystkim życzę jeszcze udanych Wakacji:))))

To nasz domek i miejsce wokół niego:) 

Przy domku drewniany hamak oraz plac do gier i w oddali zjeżdżalnia dla dzieci:)

Nasza zjeżdżalnia:) 

Tatuś z dziećmi i z babcią:)

Karinka bawiła się każdego dnia na całego:)


...i wszystko chce robić sama:)

Wzajemna wspołpraca podczas zabawy kwitła:) - oby tak było w różnych innych sytuacjach...


Tomutkowi wystarczyła koparka z dodatkami i mała piaskownica:)

Rodzeństwo w piaskownicy :)

Przy grillu tata, dzieci i ...

...mama:)

Karinka była niezadowolona, gdy my pluskaliśmy się w rzece, a ona patrzyła na nas z góry...

Tomek nadal, tj. nieprzeprawnie od dwóch lat uwielbia zbirać kamyki i nimi rzucac...

...i najlepiej, gdy mu w tym towarzyszy mama lub...

...tata:)

Nejlepsza zabawka na naszym placu zabaw? - oczywiście zjeżdżalnia dla dzieci



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz