Moje Maleństwa na jednym z zamkniętych siłowni dla dorosłych.
Przez cały okrągły rok staramy się z dziećmi dużo spacerować. Bez względu na pogodę dobrze jest wyjść na dwór. Nawet tylko na godzinę, ale spacer powinien być zaliczony. Kiedyś wyjście z dwójką dzieci wydawało mi się nie lada wyczynem. Kiedyś znaczy wówczas, gdy Karina była w wózku i jeszcze nie chodziła, a Tomek był już bardzo ruchliwy. Wówczas nie wiedziałam, co mnie czeka, gdy zarówno syn, jak i córka nie będą chcieli już siedzieć w wózeczku. Ten czas nastał!
Wierzcie mi wyjście z dwójką małych dzieci już chodzących o podobnym temperamencie to prawdziwe wyzwanie dla jednego lub obojga rodziców. Z pozoru prosta czynność, ale niestety wymaga od nas odpowiedniego i starannego przygotowania. Tym bardziej, że nie wchodzi tu w grę transport w podwójnym wózku. Na wielu forach i blogach czytam porady, jaki najlepiej zakupić wózek, by spacer był spokojny i błogi.
Tu chodzi o to, że dzieci podczas spacerów nie chcą siedzieć w wózkach i dobrze zresztą. Dzieci chcą być aktywne, chcą poznawać świat, wszytko dotykać, wszędzie zaglądać, wszystko omówić i w związku z powyższym zadawać rodzicom milion pytań.
Biorąc pod uwagę moje obecne doświadczenie piszę poniżej kilka moich praktycznych wskazówek.
Liczę, że mamy starszych dzieci pocieszą mnie i upewnią w przekonaniu, że gdy będę miała już co najmniej czterolatki w domu, to spacery będą o wiele łatwiejsze. Tymczasem mój mąż raczej nie wypuszcza się z dwójką na spacer i mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni;)))) Na razie ze względu na ruchliwość i ciekawość naszych maluchów, codzienny spacer raczej kojarzy mu się z jakimś tragicznym obowiązkiem niż z czystą przyjemnością;)
Aby spacery przebiegały w przyjemniej i spokojnej atmosferze proponuję:
- z góry opracować plan wycieczki, tzn. gdzie się udamy, którędy i czy tam zostajemy na dłużej? czy stamtąd udamy się jeszcze w inne miejsce? jak będzie wyglądał powrót do domu?
- przygotować przekąski i picie. Nawet, gdy wyjdziemy na spacer po posiłku to dzieci mogą zgłodnieć, gdy na przykład zobaczą, że ktoś inny coś je lub pije.
- zabrać za sobą niezbędne atrybuty, np. kocyk do okrycia, jeżeli okaże się, że jedno z dzieci będzie chciało uciąć sobie drzemkę w wózku:) lub foremki do zabawy w piasku. Po co dzieci mają zabierać innym dzieciom zabawki, skoro mogą mieć swoje?
- zabrać niezbędne środki higieniczne, pierwszej pomocy itp. Być może będzie trzeba jedno z dzieci przewinąć, dziecko może się także skaleczyć lub niefortunnie upaść i podrapać do krwi ciało.
- w niektórych przypadkach zabrać odzież na zmianę lub dodatkowe okrycie w razie zmiany pogody. Dotyczy to zwłaszcza miesięcy, gdy pogoda jest przejściowa lub niestała. Ma to sens także, gdy udajemy się gdzieś nad wodę, gdzie istnieje prawdopodobieństwo, że dziecko się pochlapie.
- Ubrać się wygodnie, by w razie czego móc szybko zareagować i nie przejmować się obuwiem, marynarką, czy jeszcze jakimś innym szczegółem naszej odzieży.
- mieć ze sobą coś na wypadek gdyby sytuacja była ciężka do ogarnięcia i trzeba by było w jakiś sposób dzieci udobruchać/przekupić/"namówić" na coś. W takich sytuacjach mam przy sobie coś słodkiego i gdy robi się mało ciekawie z różnych powodów wykorzystuję to, by nie zaogniać sytuacji, nie tracić nerwów i przede wszystkim nie doprowadzać do histerii dziecka.
- SPOKÓJ i CIERPLIWOŚĆ, bo tylko to pomoże nam w ogarnięciu dwójki małych, brykających i żywiołowych maluszków.
Aby niepotrzebnie nie dźwigać zbędnych rzeczy proponuję nie zabierać ze sobą:
- książek do czytania, bo musimy mieć oczy do okoła głowy, by dzieciom się nic nie stało,
- tabletów, telefonów i laptopów. I tak nie odpowiecie na maile, nie przeczytacie wiadomości i nie zadzwonicie do znajomych nadrobić zaległości. Przy tak małych dzieciach uwagę trzeba skupić tylko i wyłącznie na nich. To ich czas i to im się należy.
- plannerów, notesów i długopisów. Nie zrobicie listy zadań, bo nie będziecie mogli się skupić na tyle na temacie, by coś sensownego z tego powstało.
Poniżej kilka zdjęć z ostatnich wspólnych spacerów:)
Wyścigi, kto pierwszy...
...zrobi koło i dobiegnie na schody.
Oczywiście dla Kariny to dużo trudniejsze niż dla Tomka...
...ale tego Tomek zdaje się nie rozumieć. A może nie chce rozumieć;)
W lesie zawsze należy być czujnym...
...zwłaszcza, gdy w tle klarują się jakieś niebezpieczne zabawy.
Każda zabawa to interesujące zajęcie.
Na placu zabaw czeka zawsze mnóstwo atrakcji.
Obecnie zarówno Tomek, jak i Karinka świetnie bawią się wszędzie.
Karinka jest jeszcze za mała na rowerek, a szkoda;)
Nasze urocze rodzeństwo razem:)
Dobrze, że są dwie kierownice. Nie ma walki;)
Po co najmniej dwugodzinnym spacerze wieczorem czytamy różne opowieści lub bajki. Karinka nie jest nimi jeszcze jakoś szczególnie zainteresowana, ale Tomek jest fanek przygód dzieci, zwierząt, roślin i postaci z bajek. Bardzo mnie to cieszy. Większość książek kupuję już na olx, albo w antykwariatach. Nie mam czasu na chodzenie po księgarniach i po co wydawać pieniądze na nowe, skoro używane książki także wyglądają dobrze? Poniżej nasza nowa pozycja i choć teoretycznie jest dla dzieci starszych to Tomkowi się podoba.
Fot ze strony: http://tezeusz.pl/
Planujemy rodzeństwo dla naszej córki, więc muszę sobie zapamiętać porady ;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i witam na moim blogu:-)
UsuńU nas teraz level hard: dwoje małych dzieci plus noworodek. I zgadnij, kto potrzebuje najwięcej rzeczy na spacerze? ;p
OdpowiedzUsuńZ Twoim postem generalnie się zgadzam - poza telefonem. Oby się nigdy nie przydał, ale czasem trzeba np. wezwać pomoc. Pozdrawiam:)
Olu po długiej przerwie wreszcie owiedziłam i Twojego bloga i jestem w ciężkim szoku, że masz Martusię! Z wpisu powyżej myślałam, że się pomyliłaś pisząc o noworodku. Jeszcze raz gratulacje:-)
UsuńGorąco pozdrawiam :-)
Ja mam tylko synka i na szczęście mamy niedaleko las, a on uwielbia po nim spacerować. Tam jest przecież tyyyle do oglądania :-).
OdpowiedzUsuńRacja, w lesie zawsze się coś dzieje i my rodzice nie denerwujemy się tak bardzo, że coś może się wydarzyć:)
UsuńPozdrowienia!:)
U nas jedno wózkowe i też wyjście z dwójką graniczy z cudem. Syn jest nie do upilnowania, chwila nieuwagi, a on to wykorzysta, w dodatku nie słucha... Bieganie za nim z wózkiem nie jest dobrym rozwiązaniem. Na szczęście mamy działkę i tam może się do woli wybiegać;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Wam tej działki. Też mi się marzy, ale na razie pozostanie w sferze marzeń:)))) Gorąco pozdrawiam:)
Usuń