środa, 18 listopada 2015

Listopadowy pobyt na Mazurach

Na Mazurach miało być tak, jak na zdjęciu powyżej (Zdjęcie ze strony: http://foto-rabe.jimdo.com...

...a było tak:(

Po Święcie Zmarłych udaliśmy się z dziećmi na dłuższy weekend na Mazury. Tym razem chcieliśmy sprawdzić inne miejsce, niż to w Zalesiu, do którego dotychczas jeździliśmy. Pojechaliśmy do Jory Wielkiej (do Hotelu Mikołajki Resort&Spa) tuż za Mikołajkami - do hotelu, który miał być zorientowany na rodziny z dziećmi. W internecie wszystko było cudnie opisane, do tego doszła gwarancja telefoniczna. A że hotel duży, dlaczego niby nie wierzyć w to, co mówią i piszą.
Niestety bardzo się rozczarowaliśmy kilkoma rzeczami i do tej pory żałuję, że ponownie nie pojechaliśmy do Zalesia. To miał być weekend wypoczynkowy, a był lekko stresowy.

Jedzenie było paskudne! i w ogóle nie jadalne, nawet dla nas, a co dopiero dla dzieci. Potrawy były zimne, odgrzewane, czasami stare lub odmrożone. Zarówno na śniadanie, jak i na obiad trudno było o ciepły posiłek. Brakowało owoców, a warzywa, które czasami się pojawiły były z puszki lub ze słoika. Warzywa świeże pochodziły z najgorszego sortu. Jednym słowem - kuchnia do bani! W najbliższej okolicy hotelu nie było ani baru, ani restauracji, więc nie można było gdzieś się przejść i coś lepszego zjeść. Mąż raz podjechał z Tomkiem do Mikołajek i tam stołowali się w jakiejś restauracji, która przeszła kuchenne rewolucje:) Byli szczęśliwi i zadowoleni.

Atrakcje dla dzieci w hotelu? - Ano była sala zabaw, basen i różne automaty za piątaka!! Poza tym miało być ognisko, ale pogoda to uniemożliwiła!! 
Co do sali zabaw - bardzo zimna i nieogrzewana. W drugim dniu pobytu udało nam wraz z innymi rodzicami wyprosić od obsługi dogrzanie sali, bo było zbyt zimno, by tam przebywać. Podobnie na basenie. Było dość chłodno, więc ja osobiście w ogóle nie weszłam do wody, bo jestem zmarzluchem. Tata porwał za to dzieci i dzięki temu się hartowały:))

Do tego wszystkiego nie dopisała nam w ogóle pogoda:( No cóż tego nie da się często zaplanować. 
Jedno jest pewne, Mikołajki i ich okolica są cudne. Krajobrazy leśne, hotele, wille, chatki i jeziora są niewyobrażalnie zjawiskowe. Na pewno będziemy chcieli tam kiedyś wrócić, choć niekoniecznie do tego hotelu.
Dla dzieci była to z pewnością frajda, choć samą podróżą były zmęczone i znużone. Tomek podczas niej bardzo się niecierpliwił i chciał wychodzić z auta, by pobiegać i pospacerować po lesie.

Na szczęście dojechaliśmy na miejsce, przeżyliśmy i szybko wróciliśmy do domu (wyjechaliśmy wcześniej niż pierwotnie zaplanowaliśmy). Droga trochę kręta. Możliwości dojazdu kilka, więc na przyszłość warto lepiej zapoznać się z trasą dojazdu i może z opiniami innych kierowców:) Mój mąż podszedł do tego całkiem na luzie, bo stwierdził, że nawigacja go dowiezie, więc po co wcześniej śledzić trasę:(

Jedna z atrakcji przy recepcji. Należy wrzucić 2 zł.

Tomek w sali zabaw:)

Karinka była zachwycona zjeżdżalnią:)

Rodzeństwo pięknie ze sobą współpracowało:)

Karinka świetnie daje sobie radę, a Tomek bardzo ją wspierał:))

Moja siostra:)))

Tatuś z córeczką podczas posiłku

Nasze jedyne wspólne wyjście na spacer:(((


5 komentarzy:

  1. Nigdy nie byliśmy w Mikołajkach. Musimy w końcu nadrobić :-).

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda ze wyjazd nie bardzo sie udal..nigdy na Mazurach nie bylam podobno jest pięknie..wy po prostu mieliście pecha..

    OdpowiedzUsuń
  3. Na Mazurach jeszcze nie byłam, ale już wiem, który hotel omijać :(
    Współczuję, bo wiem, jak się czeka na taki wyjazd i jakie się ma nadzieje na udany wypoczynek. Natomiast za te posiłki to bym chyba zwróciła uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobną tapetę mam na pulpicie kompa, i bardzo bym chciała, aby każdy dzień jesieni był taki piękny i kolorowy jak ten ze zdjęcia nr 1. U mnie dzisiaj kiepsko z pogodą, rano tak jak na zdjęciu drugim , teraz leje i wieje. Tak trudno czasami znaleźć dobry hotel niby wybór ogromny , ale nie zawsze spełniają nasze oczekiwania. Szkoda,że wypoczynek trochę nieudany, ale kolejny z pewnością będzie lepszy i tego Wam życzę, pozdrawiam Weronika

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze wiedzieć, będziemy omijać;) A my właśnie wróciliśmy z Zalesia. Byliśmy pierwszy raz, ale było super nawet mimo kiepskiej pogody. Na pewno wrócimy tam na wiosnę;)

    OdpowiedzUsuń