wtorek, 27 grudnia 2016

Mój czterolatek - Tomek w 2016


Tomek pozuje do zdjęć:)

Do końca roku pozostało już tylko kilka dni. Warto było by go podsumować, ale tym razem w kilku krótkich wpisach napiszę o sprawach, które w tym mijającym roku w jakimś stopniu bardziej mnie zaangażowały, albo zaskoczyły lub wręcz przygnębiły.

W tym wpisie zacznę od tego, co mnie bardzo zaangażowało:)

Tomek w mijającym roku skończył cztery lata. To wiek szczególny dla chłopca, bo staje się bardziej samodzielny, rozmowny, więcej rozumie i więcej od nas oczekuje. Rozwija się szybko (i jak piszą James i Thomas w swojej książce pt."Dzikie stwory") jest bardzo aktywny, czasami agresywny, bardzo ciekawy i chce być niezależny.
Chłopcy w tym wieku są non stop na pełnych obrotach, są ogromną kulą emocji, która niechętnie uczy się dyscypliny. Swoją miłość i przywiązanie okazują poprzez zapasy, walenie z główki, a czasem nawet bicie. Agresja to ich odmiana okazywania czułości i bliskości. Czasami także poprzez agresję informują nas o swoim pobudzeniu, albo dają nam do zrozumienia, że nie radzą sobie ze zbyt dużą ilością bodźców. Wówczas może dochodzić do niekontrolowanych napadów złości i to jest sygnał dla rodziców, że "jestem zmęczony" lub "jestem głodny" lub "muszę się wyładować". W tym właśnie wieku chłopcy stają się bardzo ciekawi świata i często stawiają nam pytanie "dlaczego?". Wszystko chcą wiedzieć, dotknąć, zobaczyć i poczuć. 

W związku z powyższym bardzo zaangażowałam się w wychowanie swojego syna. Chciałam go rozumieć i także odpowiednio do niego podchodzić. Wraz z zajściem w ciążę nie otrzymujemy od losu wszelkich wiadomości dotyczących rozwoju dzieci, ich zachowań, charakterów i tego, jak z nimi postępować. Owszem czasami wybieramy swoje podejście w konkretnych sytuacjach i reagujemy zgodnie z naszymi przekonaniami, ale nie zawsze posiadamy wiedzę o rozwoju i potrzebach dziecka. Dlatego też chłonęłam (i nadal to robię) literaturę na ten temat. Zbieram doświadczenie teoretyczne i mądrości książkowe od różnych specjalistów. Bardzo mi się to przydaje i przyznaję daje więcej pewności siebie w wychowywaniu. Na co dzień nie jestem też w wielu sytuacjach bezradna, a raczej od razu wiem, co robić i jak najlepiej zareagować. Oczywiście bywają sytuacje, kiedy pomimo wszystko jestem bezsilna i załamuję ręce. Wówczas nie pozostaje mi nic innego, jak znaleźć swój sposób na "wyciszenie" lub uspokojenie emocji, bo przecież dzieci są tuż obok i na mnie patrzą, uczą się ode mnie i mnie obserwują.

Wobec powyższego dla Tomka w tym roku starałam się nieco inaczej zorganizować czas i życie. Chciałam, by swoje emocje, aktywność i agresję umiał wyładować inaczej i właściwie. Także inaczej z Tomkiem rozmawiałam i dawałam mu więcej czasu, nazwijmy to "indywidualnego".
  • Po pierwsze wyznaczyłam Tomkowi granice i zadania, tzn. co może, a czego nie może robić, co robimy razem, a co może robić sam, jak może postępować w konkretnych sytuacjach, a czego absolutnie mu nie wolno.
  • Po drugie zapisałam go na zajęcia sportowe dwa razy w tygodniu, gdzie może wyładować swoją energię i spotkać się poza przedszkolem z rówieśnikami. Zajęcia dają także mu i nam inspirację do tego, jak możemy bawić się aktywnie w domu. Poza tym poprawiają bardzo jego sprawność fizyczną.
  • Po trzecie jestem konsekwentna (odzież odkłada w jedno umówione miejsce, bawi się po ćwiczeniach, sprząta zabawki za każdym razem, gdy skończy zabawę itp.), a to wprowadza w świat Tomka spokój, porządek i pewność siebie.
  • Po czwarte staram się Synka zrozumieć w każdej sytuacji. Dużo rozmawiamy, czasami Tomek idzie później spać niż dziewczynki lub nie idzie do przedszkola i zostaje ze mną w domu i robimy sobie taki nasz dzień. Podczas takich dni dużo czytamy, uczymy się, rysujemy, pieczemy, rozmawiamy, bawimy się, coś zwiedzamy i etc. Tylko we dwoje. To jest piękne i przyznam działa kojąco także na mnie.
  • Po piąte uczę Tomka radzić sobie z emocjami i staram się okazywać mu jak najwięcej czułości. Emocje to nieodzowny kompan naszych dzieci (i nie tylko). Często, albo i zawsze zanim dzieci nauczą się sobie z nimi radzić, nie wiedzą co to jest i co z tym robić. Staram się więc często (gdy pojawi się jakaś konkretna sytuacja) rozmawiać o emocjach. Chcę by Tomek wiedział, że to normalna rzecz, gdy się złościmy, gdy jesteśmy wściekli, smutni, wzruszeni itp. i chcę, by wiedział, jak można temu zaradzić. Co można zrobić, by swoje emocje jakoś sensownie rozładować. Co do czułości to jest niezbędna dla każdego dziecka . Każdy malec potrzebuje, by rodzice go przytulili, by zaangażowali się w jego sprawy, by go pochwalili. To ważne.
W tym roku dość intensywnie zaangażowałam się w swoją edukację dotyczącą wychowywania dzieci. Książek na ten temat, kursów, warsztatów i podejść jest bardzo dużo. Staram się w tym wszystkim znaleźć zawsze najlepszy sposób i metodę. Wybieram to, co wydaje mi się idealne. Czas pokaże, czy dobrze zrobiłam i czy dobrze wybrałam. 
Pracuję także nad sobą, by odpowiednio z dziećmi postępować i także nie przesadzać w drugą stronę. Oj ciężka to praca... Na szczęście jest dobrze, gdy przynosi fantastyczne efekty:)

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Jeszcze mogę go ubierać. Pewnie już niedługo nie będzie tak chętnie na to przystawał:-)
      Serdecznie pozdrawiam i zdrówka życzę:-)

      Usuń
  2. ale przystojniak i jakie ma buty taki prawdziwy duży mężczyzna... to prawda nie tylko nad dzieckiem trzeba pracować ale też i nad sobą to bardzo ważne

    OdpowiedzUsuń
  3. Wieczny problem - muszka czy krawat, został rozwiązany. Na załączonych zdjęciach widać, że z takim uśmiechem mucha pasuje idealnie. I te buty ... :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega przystojniak :) A w wychowaniu myślę, że trzeba kierować się intuicją, aby, tak jak piszesz, w tym gąszczu poradników znaleźć drogę dla siebie. Sama lubię czytać różnego rodzaju książki o wychowaniu dzieci - wierzę, że dowiem się z nich czegoś wartościowego. Może nie znajdę idealnej drogi, ale przynajmniej trafię na tę lepszą ;)

    OdpowiedzUsuń