sobota, 31 grudnia 2016

TRON - moje odkrycie w 2016 roku

*Zaznaczę, że to nie jest wpis sponsorowany, a moja własna inicjatywa z wartą tego reklamą:)

W mijającym roku odkryłam to cudo i obecnie nie wyobrażam sobie wyjścia z dziećmi bez niego. To absolutnie fenomenalny przedmiot i najlepszy nowy produkt, jaki zakupiłam w 2016!!!!

Któregoś pięknego dnia dowiedziałam się od rodzica z przedszkola Tomka o istnieniu jednorazowego turystycznego nocnika dla dzieci. Moja pierwsza myśl, to to, że to pewnie jakiś bubel. Pomimo to byłam ciekawa, co to może być i po wpisaniu na Allegro hasła:"nocnik turystyczny" "poznałam" Tron:)
Na początek zakupiłam 5 sztuk, by sprawdzić, co to, jak działa i czy jest nam w ogóle potrzebny.

Cały przedmiot jest wykonany z grubej tektury, szybko się go rozkłada i także już z zawartością zamyka. Jest estetyczny, dyskretny, mały i stosunkowo niedrogi. Ratuje nam życie w podróży, na spacerze, na wycieczce, u znajomych, ba nawet czasami w komunikacji miejskiej i także u lekarza! Tak, tak to cudowny wynalazek i jak dla mnie ten, kto go wymyślił powinien to opatentować i zbić na tym fortunę:)

Po sprawdzeniu uznałam (niepewnie), że warto go mieć. Po kilku miesiącach przekonałam się już, że jest on wręcz niezbędny w naszej codzienności i pozwala zaoszczędzić stresu matce i dzieciom.

Jak do tej pory nocnik wykorzystywaliśmy podczas podróży, u lekarza [Byłam z Karinką i Klarą na szczepieniu u lekarza. Karince zachciało się siusiu i chciałam z nią wyjść do toalety, ale lekarka oznajmiła mi, że stracę tą wizytę, bo będzie to trwało za długo. Nie chciałam się kłócić, dyskutować i denerwować siebie i dziecko, a działać trzeba, bo Karinka często mówi i sika, więc wyciągnęłam nocnik, rozebrałam Karinkę, zrobiła siusiu, po czym nocnik zamknęłam i schowałam nocnik do wózka. Mina lekarki? - bezcenna! A ja? spokojna, z mniejszą ilością stresu, ale z załatwionymi sprawami. Wszystkimi:)], na pikniku, w kościele, podczas wycieczki po mieście, na spacerach, w restauracji [toalety były zajęte i nikt nie chciał przepuścić dziecka:(]. Jak dla mnie to sporo miejsc i sporo mniej stresu z szukaniem toalety lub miejsca, gdzie dziecko może załatwić swoje potrzeby fizjologiczne.
Obecnie sprawy toaletowe poza domem wyglądają tak, że gdy Karinka krzyczy, że chce siku lub coś więcej, to po prostu wyciągamy Tron, rozkładamy go i Karinka robi, co chce zrobić. Już nie ganiam, nie szukam, nie denerwuję się i nie stresuję dziecka. To bardzo duży plus i bardzo duże odciążenie - dla mnie.

Jeżeli macie małe dzieci, które są już odpieluchowane, ale są jeszcze za małe, by trzymać siusiu/kupkę do czasu znalezienia toalety, to polecam nocnik tron! 
To moje odkrycie 2016 roku:)


Tak wygląda po otwarciu:)

Tak wygląda po otwarciu:) - od góry.

Tak wygląda po otwarciu:) - od spodu.

Tu już zamknięty z zawartością:)

Tu już zamknięty z zawartością:)

Tu już zamknięty z zawartością:)

Przed zamknięciem z zawartością:)

4 komentarze:

  1. Również znamy. Przydatna sprawa.

    Kochana wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiedzialam ze coś takiego istnieje. Super sprawa! My na wyjazdy dalej zabieramy nocnik bo jeśli siusiu mój 4 latek potrafi zrobić pod drzewkiem tak kupę to sobie nie wyobrażam. ....a tu super wynalazek, zaraz zajrzę na allegro; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Można kupić w rossmanie ☺

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozwiązanie. U nas jednak dopiero nauka robienia na nocnik idzie opornie. Szczęścia w Nowym Roku :)

    OdpowiedzUsuń